
Nowy prezydent Łotwy Andris Bērziņš we wtorek przybył do Wilna z oficjalną wizytą dyplomatyczną, podczas której omówił z prezydent Dalią Grybauskaitė relacje litewsko-łotewskie i współpracę krajów w dziedzinach biznesu, sztuki i oświaty. Głównym aspektem wizyty została kwestia udziału Łotwy w projekcie budowy siłowni atomowej na Litwie.
Na wspólnej konferencji prasowej głów Litwy i Łotwy Andris Bērziņš zapewnił, że Łotwa popiera budowę elektrowni atomowej w Wisagini i nie wycofa się z tego projektu, chociaż w kraju brakuje środków finansowych.
— Po ocenieniu sytuacji państwowej spółki „Latvenergo” i faktu, że proces urzeczywistnienia projektu elektrowni na Litwie rozwija się dobrze, mogę śmiało twierdzić, że „Latvenergo” będzie mogła bezpiecznie dołączyć się do tego projektu. Dla Łotwy będzie to ważne nie tylko politycznie — jest to także dobry projekt biznesowy — mówił prezydent Bērziņš.
Jednak jeszcze całkiem niedawno prezydent Łotwy nie był tak pozytywnie nastawiony. Już od początku swojej prezydencji w rozmowie z łotewskimi dziennikarzami Andris Bērziņš sceptycznie oceniał możliwość udziału Łotwy w projekcie siłowni atomowej. Mówił o tym, że na wszystkie plany szczególnie wpływa duże zadłużenie kraju, sięgające aż 45 proc. PKB i państwo po prostu nie może sobie pozwolić jeszcze bardziej zwiększać zadłużenie.
W Wilnie zaś stwierdził, że Łotwa nie wycofa się z projektu litewskiej elektrowni atomowej, a tylko ograniczy swój udział w nim.
— Projekt siłowni jest bardzo ważny, jednak obecnie nie mamy tyle środków, aby uczestniczyć w nim wszechstronnie — mówił prezydent Łotwy.
Z kolei prezydent Dalia Grybauskaitė podkreśliła, że Łotwa i Estonia na pewno wniosą swój wkład w budowę elektrowni atomowej. Przypomniała też, że Litwa już wybrała inwestora strategicznego — japońsko-amerykańską korporację „GE Hitachi Nuclear Energy”.
— Pojawienie się nowego partnera strategicznego stawia cały projekt w nowym świetle. Ten pogram jest obiecujący i mamy dobre możliwości logistyczne dla jego rozwijania. Z kolei drzwi są otwarte dla wszystkich partnerów regionalnych — Estonii i Łotwy. Mamy nadzieję, że te kraje wezmą udział w projekcie w jakiejś formie. Drzwi są otwarte także dla Polski. A więc projekt jest perspektywiczny — mówiła Dalia Grybauskaitė.
Litewskie władze mają nadzieję, że współpracując z Łotwą, Estonią i Polską oraz przy udziale głównego inwestora strategicznego korporacji „Hitachi” elektrownia atomowa zostanie zbudowana do roku 2020.
Prezydent zaznaczyła, że kwestia bezpieczeństwa energetycznego jest szczególnie ważna dla krajów bałtyckich:
— Energetyczna niezależność dla naszych krajów jest obowiązkowym warunkiem dla skutecznego rozwoju i stworzenia dobrobytu ludzkiego.
Dalia Grybauskaitė nie ominęła także kwestii polityki gazowej. Stwierdziła, że na wybrzeżu Morza Bałtyckiego jest dostatecznie miejsca dla kilku terminalów gazu skroplonego.
— Sądzę, że mowa o trzech terminalach jest słuszna. Jeden z nich może być większy. To również zapewniłoby większe bezpieczeństwo dostarczania gazu. W Europie jest sporo przykładów, gdy takie terminale są budowane na odległości zaledwie 50 km od siebie — powiedziała prezydent Litwy.
Z kolei prezydent Łotwy stwierdził, że jest to kwestia gospodarcza i rozwiąże ją sam czas.
— Na Łotwie istnieje możliwość magazynowania prawie takiej ilości gazu, jaka jest potrzebna dla wszystkich krajów bałtyckich. Sądzę, że kwestia terminalów zostanie rozwiązana w ciągu najbliższych pięciu lat — zaznaczył Andris Berzinis.