
Wileński Sąd Okręgowy podjął się wreszcie rozpatrzenia sprawy defraudacji finansów partyjnych i unikania podatków przez Partię Pracy europosła Wiktora Uspaskicha. Chociaż obrońcy partii próbowali odroczyć posiedzenie sądu, kolegium sędziowskie tym razem nie przychyliło się do ich próśb i postanowiło przystąpić do rozpatrzenia sprawy.
Finansistom partii i jej kierownictwu, w tym europosłowi, zarzuca się ukrycie 24 mln litów przychodów i 23 mln litów wydatków z tzw. czarnej kasy. Ocenia się, że w ten sposób budżet państwa został narażony na straty w wysokości 4 mln litów z tytułu niezapłaconych podatków.
Władze partii odrzucają stawiane im zarzuty i twierdzą, że cała sprawa została sfabrykowana, żeby zniszczyć popularność partii i jej lidera. Ocenia się, że w przyszłorocznych wyborach parlamentarnych Partia Pracy może liczyć na dobry wynik, który prawdopodobnie określi udział partii w formowaniu przyszłej koalicji.
Do rozpatrywania sprawy Partii Pracy kolegium sędziowskie przystąpiło po dłuższej przerwie. Sprawę wszczęto jeszcze w 2006 roku, a już w 2014 roku sprawa może ulec przedawnieniu. Dotychczas bowiem, oskarżanym w tej sprawie działaczom i finansistom partii udawało się skutecznie odwlekać kolejne posiedzenia sądu. Początkowo sprawa nie mogła ruszyć, bo jeden z głównych oskarżonych — Wiktor Uspaskich — uciekł do Moskwy i ponad rok tam się ukrywał przed litewskim wymiarem sprawiedliwości. Gdy wrócił do Wilna, tylko na krótko trafił do aresztu, bo wystartował w wyborach uzupełniających do Sejmu, a potem do Parlamentu Europejskiego. Toteż ponad rok sprawa nie była rozpatrywana z powodu immunitetu poselskiego Uspaskicha. Przed rokiem Parlament Europejski uchylił nietykalność Uspaskicha, jednak sąd nie mógł znowu przystąpić do rozpatrzenia sprawy, a to z powodu nieobecności obrońców oskarżonych, czy też ze względu na ciążę jednej z oskarżonych, a potem z powodu na stan zdrowia jej dziecka. Ostatnio zwlekano ze sprawą z powodu domniemanej niepoczytalności oskarżonej, zarządzono więc przeprowadzenie badań stanu zdrowia psychicznego. I chociaż wyniki badań nie są jeszcze znane, w poniedziałek sąd zadecydował, że sprawa będzie jednak rozpatrywana.
W poniedziałek kolegium sędziowskie odrzuciło też prośbę obrończyni oskarżonej Mariny Liutkevičienė, która wnioskowała o odroczenie rozprawy do 24 stycznia przyszłego roku. Adwokat argumentowała, że tyle czasu potrzeba jej na zapoznanie się ze wszystkimi materiałami sprawy zawartymi w 155 tomach. Obrończyni poinformowała kolegium sędziowskie, że do obrony jednej z oskarżonych w sprawie została zaangażowana dopiero 4 października, toteż nie miała wystarczająco czasu, żeby poznać dogłębnie materiały dowodowe w tej sprawie.
Kolegium stwierdziło, że zatrudniając nowego obrońcę, oskarżona musiała uwzględnić objętość materiałów, z którymi adwokat musi zapoznać się. Uznano też, że obrończyni Liutkevičienė będzie miała wystarczająco czasu poznać treść materiałów, bo kolejne posiedzenie sądu odbędzie się dopiero w grudniu, a i akt oskarżenie „będzie czytany bardzo długo”.
Oprócz kilku pracownikom księgowości Partii Pracy i jej liderowi, zarzuty w tej sprawie są też postawione prezesowi frakcji parlamentarnej owej partii, posłowi Vytautasovi Gapšysowi.