O bezpieczeństwo społeczeństwa wkrótce będzie musiało dbać samo społeczeństwo — na Litwie coraz bardziej maleje liczba funkcjonariuszy służb policji. W ubiegłym roku do policji przyjęto pięć razy mniej funkcjonariuszy, niż z niej zwolniono.
W roku 2011 z policji wycofało się 1 018 stróżów prawa. Do końca roku bieżącego prawdopodobnie policja utraci jeszcze więcej funkcjonariuszy.
Vytautas Bakas, przewodniczący Narodowego Zjednoczenia Związków Zawodowych Funkcjonariuszy (NZZZF) powiedział w rozmowie z „Kurierem”, że tendencja malejącej liczby funkcjonariuszy z biegiem czasu może jeszcze bardziej się zaostrzyć.
— Ten fakt nie obiecuje nic dobrego ani dla litewskiego systemu spraw wewnętrznych, ani dla samego społeczeństwa — mówił Bakas.
Zaznaczył, że z policji odchodzą najbardziej doświadczeni pracownicy, którzy pracują najbliżej ludzi — patrolują, jadą na miejsca wydarzeń, badają przestępstwa. Z kolei nowych pracowników na ich miejsce prawie nie przybywa.
Przewodniczący NZZZF stwierdził, że jedną z podstawowych przyczyn pogarszającej się sytuacji litewskiej policji jest nieadekwatna rządowa polityka oszczędzania.
— Za bezpieczeństwo obywateli przede wszystkim odpowiedzialny jest rząd, a nie funkcjonariusze. Ale widocznie polityków zbyt mało obchodzi naród, bo planując budżet, zupełnie nie zastanowili się nad bezpieczeństwem ludzi i mechanicznie pościnali po 4 proc. z ogólnego finansowania we wszystkich dziedzinach, z powodu czego ucierpiał też system spraw wewnętrznych. Nie widzę żadnej logiki w takich działaniach — oburzał się Bakas.
Zaznaczył, że szczególnie bolesnym ciosem dla policji było bankructwo banku „Snoras”.
— Utracono ponad 17 mln litów! — mówił przewodniczący NZZZF. — Zlikwidowano też komercyjną funkcję ochrony obiektów przez policję, a to znaczy jeszcze minus 25 mln litów.
Rozmówca stwierdził, że ogólna suma strat policji obecnie sięga prawie 50 mln litów.
— To ogromna suma. Chcąc wykręcić się z tym, co pozostaje, trzeba zwolnić jeszcze 1 000 pracowników lub uciąć wynagrodzenia. Któż będzie chciał pracować w takich ciągle pogarszających się warunkach? — pytał retorycznie Bakas.
Dodał, że specjaliści nie mają motywacji pozostawać na państwowej służbie i szukają pracy w sektorze prywatnym.
— Najwięcej policjantów przyjęto do pracy w latach 1991-1992, gdy formowały się ograny ścigania niepodległej Litwy. Po upływie 20 lat stróże prawa wychodzą na emeryturę. Wielu mogłoby jeszcze zostać, ale nikt nie ma motywacji. Większość moich znajomych w policji tylko czeka, kiedy będą mogli opuścić swoje stanowiska — mówił Bakas. — Pójdą pracować tam, gdzie będą mogli więcej zarobić.
Stwierdził, że w policji zostaną młodsi funkcjonariusze, którzy są mniej doświadczeni i którym można mniej płacić.
— Z powodu braku specjalistów spadnie też jakość badania prowadzonych spraw — powiedział rozmówca. — Sądzę, że najszybciej i najbardziej to odczują mieszkańcy wsi, znajdujących się dalej od miast.