Jestem bardzo wzruszony i chcę podzielić się z redakcją i czytelnikami tym, że 16 lutego w Solecznikach prezydent RP Bronisław Komorowski uścisnął mi dłoń. Zdjąłem czapkę i dziękowałem mu za pamięć o nas, za wsparcie…
Nigdy nie myślałem, że mając 82 lata będę tak z bliska widział prezydenta Polski! Wróciłem do domu bardzo wzruszony, wziąłem akordeon i zagrałem hymn Polski, piosenki z okresu wojny, m. in. „Pierwsza brygada”, „Nie rzucisz ziemi”, „Serdeczna matko” i inne, bo całe moje życie, poza pracą, było związane z muzyką.
Urodziłem się w 1930 roku we wsi Stara Kazokowszczyzna, w gminie raduńskiej, powiatu lidzkiego w województwie nowogródzkim. Urodziłem się na terenach Polski, uczyłem się w polskiej szkole, pamiętam jak ksiądz w Raduniu uczył nas religii.
Dobrze pamiętam tamte czasy, okolice Radunia i Ejszyszek. Słyszałem też od rodziców, że około 1930 r. do Radunia przyjeżdżał prezydent Polski.
Przeżyłem wojnę, zmianę władz i bardzo szkoda było, że Polska nas zostawiła…
Obecnie mieszkam w Solecznikach, już przy czwartej władzy, a moje życie ziemskie zbliża się do kresu.
Zawsze pamiętałem Polskę. A obecna wizyta prezydenta dodała mi sił, wsparcia moralnego, zaś młodemu pokoleniu Polaków na Wileńszczyźnie dała nadzieję.
Nie mam żadnego dokumentu o pochodzeniu polskim (oprócz zapisu w księdze kościelnej) i dzisiaj choć nie mam obywatelstwa Polski, jednak zostaję Polakiem. Cieszę się, że posłuchałem rady swojej wnuczki Justyny Kuczyńskiej, która jest uczennicą gimnazjum Jana Śniadeckiego w Solecznikach oraz zięcia, by wziąć udział w spotkaniu z prezydentem. Dziękuję za to Bogu!
Józef Bowszys
Soleczniki