Zakończył się rozpoczęty dziś o godz. 13 na Placu Katedralnym przemarsz litewskich nacjonalistów z okazji Dnia Odrodzenia Niepodległości, zorganizowany przez Związek Narodowej Młodzieży Litwy oraz Centrum Narodowe Litwy pod hasłem „Litwa dla Litwinów, Litwini dla Litwy!”.
W przemarszu, pilnowanym przez ok. 450 funkcjonariuszy policji, według organizatorów udział wzięło ok. 2 tys. osób.
W trakcie przemarszu skandowane były hasła „Litwa będzie wolna”, „Litwa dla Litwinów”, „Nie dla wschodu i zachodu, Litwa — dla litewskich dzieci”, niesiono plakaty „Jestem dumny z bycia Litwinem”, „Skin head za ojczystą Litwę, rasę i naród”, „Litwinami chcemy być”, „Dziś ulice, jutro Seimas” i inne.
Na trasie przemarszu odbywały się także protesty przeciw szowinizmowi — widoczne były transparenty „Dziś brunatne marsze, jutro komory gazowe”, „Faszyzmowi — nie” i inne. Przemarsz obserwowany i filmowany był także przez aktywistów praw człowieka, a także przez jednego z najwybitniejszych żyjących badaczy kultury jidysz Dovida Katza, który w ten sposób chciał wyrazić swój sprzeciw wobec szowinizmu.
— To bardzo smutne, że w wolnym kraju pozwala się w centrum miasta, w środku dnia organizować takie przemarsze, które powodują u ludzi innych narodowości poczucie zagrożenia. Jest to bardzo przykre, że w tym dniu, który także dla mnie jest wielkim świętem, afirmuje się nacjonalizm i sprawia, że Litwa wygląda prowincjonalnie i miałko — powiedział „Kurierowi” Dovid Katz.
Inf. wł.