„Rozpowszechnienie wirusów hepatotropowych wśród litewskich dawców krwi jest 10 razy większe niż w Estonii, 17 razy większe niż w Polsce, 95 razy większe niż we Włoszech i Hiszpanii oraz aż 375 razy większe niż w Niemczech” — głosiły napisy na plakatach podczas wczorajszej pikiety, zorganizowanej pod Ministerstwem Ochrony Zdrowia.
Tę akcję pod hasłem „Vienas donoras — vienas tyrimas” („Jeden dawca — jedno badanie”) zorganizowało Stowarzyszenie na rzecz Hepatytu im. S. Lozoraitisa oraz nieformalny ruch „Vienas Vienas”. Aktywiści dążą w ten sposób do pozostawienia legalnym jedynego, indywidualnego badania krwi dawców. Obecnie litewskie centra krwiodawstwa mogą wykonywać badania mieszając w jednej probówce krew kilku lub nawet kilkunastu osób.
— Instytucje prawnie nie są zobowiązane badać krew każdej osoby oddzielnie. Właśnie to jest przyczyną tak wysokiego stopnia rozpowszechnienia hepatytu wśród dawców — mówiła prezes stowarzyszenia Aušrinė Pranckaitytė.
— Jeżeli osoba, której dokonano transfuzji krwi, zarazi się hepatytem, będzie praktycznie niemożliwie dowiedzieć się, gdzie doszło do zarażenia. Centra krwiodawstwa mogą wtedy „umywać ręce” i twierdzić, że ich winy tutaj nie ma. Dowodów przecież też nie ma!
Pikietujący podkreślali, że problem polega na tym, że w „mieszaninie” krwi kilku osób jest bardzo trudno wykryć wirus. Jednak taki sposób badań jest tańszy i szybszy niż indywidualne badania, dlatego też centra częściej go wybierają.
Kolejnym aspektem, na który zwrócono uwagę, było płatne oddawanie krwi. Zdaniem protestujących, oddawanie krwi za wynagrodzenie pieniężne nie może istnieć w kraju, gdzie dominują grupowe badania krwi.
— Większość osób, które oddają krew odpłatnie, to ludzie, którym są potrzebne pieniądze. Za 450 ml krwi można otrzymać 40 litów. Nie jest to duża suma, ale kusi ona osoby z grup ryzyka socjalnego. Mogę przytoczyć niejeden przykład, gdy pijaczek dając krew dosyć łatwo zarabia sobie na butelkę, albo jakiś narkoman na kolejną dozę. A przecież właśnie wśród takich osób hepatyt jest najbardziej rozpowszechniony… — mówiła Rūta z ruchu „Vienas Vienas”. — Podczas grupowych badań wirusa można nie zauważyć. I jaki wynik? Oddając krew zarażona osoba oddaje również swoją chorobę…
Słowa rozmówczyni potwierdza też statystyka za lata 2005-2010. Podczas tego okresu wirusy hepatotropowe wykryto w 165 probówkach krwi. Większość z nich — 157 — należała do osób oddających krew odpłatnie. — Tylko od władz zależy, czy dla człowieka, którego spotkało nieszczęście, zostanie przelana bezpiecznie zbadana, zdrowa krew. Brakuje tylko jednego podpisu z ministerstwa, aby nasz cel został osiągnięty — dodał znany litewski aktor Andrius Bialobžeskis, który również popierał inicjatywę na rzecz bezpiecznego krwiodawstwa.
Pikietujący przekazali dla Ministerstwa Ochrony Zdrowia petycję, w której zachęcali dokładniej reglamentować proces badania krwi oraz zabronić odpłatne krwiodawstwo.
Wczorajsza pikieta była już trzecią próbą wpłynięcia na decyzje władz w sprawie bezpieczniejszego krwiodawstwa. Po raz pierwszy uwagę na ten problem zwrócono jeszcze w 2010 roku z petycją „Neleiskime taupyti mūsų gyvybės sąskaita” („Nie pozwólmy oszczędzać kosztami naszego życia”).
W ubiegłym roku do ministerstwa także zwracano się z analogiczną prośbą, gdy Towarzystwo Infektologów Litwy, Towarzystwo Gastroenterologów Litwy, Narodowe Centrum Krwi oraz Stowarzyszenie Badań Laboratoryjnych przygotowały pismo, w którym zostały przedstawione rekomendacje na temat indywidualnych badań krwi. Ministerstwo jednak w żaden sposób nie zareagowało na rekomendacje tych instytucji.