W Wileńskim Instytucie Gerontologii w Jerozolimce odbyły się uroczyste obchody Międzynarodowego Dnia Seniora. Tu stało się już dobrą tradycją, że święto rozpoczyna się uroczystą Mszą św., którą tym razem celebrowali rektor wileńskiego kościoła pw. św. Krzyża ks. Ričardas Doveika oraz kapelan instytutu Sigitas Grigas. W nabożeństwie uczestniczył także przedstawiciel kościoła prawosławnego Dionisijus.
W tym roku uroczystość przypadła w dniu św. Teresy od Dzieciątka Jezus i w pięciolecie urządzenia tu kaplicy przez ks. Sigitasa Grigasa pw. św. Teresy od Dzieciątka Jezus.
Przyszliśmy na uroczystość nieco wcześniej i tu, na ławeczce, spotkaliśmy mieszkankę tego domu lekarkę Aleksandrę (94 lata) i jej chrzestną córkę Marię, która przyszła ją odwiedzić.
Aleksandra ma córkę i syna, którzy ją odwiedzają dwa razy w tygodniu. Odwiedza ją także chrzestna córka.
— Jest mi tu bardzo dobrze. W domu wszyscy pracują i cały dzień byłabym sama, a już często padam. Tu mam pełną opiekę lekarzy, pielęgniarek — mówi Aleksandra.
Povilas też ma dzieci, które go tu odwiedzają, ale twierdzi, że jest mu tu dobrze. Oczywiście, w domu wśród bliskich jest lepiej, ale gdy wszyscy pracują i siedzi się cały dzień samotnie, to bardzo ciężko — wzdycha Povilas.
I oto rozpoczęła się Eucharystia w intencji seniorów, ich rodzin oraz personelu tu pracującego. Mszę św. rozpoczął ksiądz Ričardas słowami: „Bóg jak orzeł rozpościera nad wami swoje skrzydła, by was strzec”.
Podczas homilii celebrant wielokrotnie zwracał się do staruszków, tłumacząc, że starość jest także wielkim powołaniem, że starszym ludziom Bóg powierzył wielką misję, że to właśnie oni (jeśli tego sami chcą) są poprzez swoje cierpienia i choroby bardzo blisko Boga, to oni mogą wybłagać wiele łask dla innych.
Podczas Mszy św. seniorom księża udzielali Sakramentu Chorych. Po Mszy św. księża odwiedzili ciężko chorych w ich pokojach, udzielali im sakramentów, rozmawiali z nimi.
Tak często się mówi o pogodnej jesieni życia, o starości, kiedy to człowiek praktycznie jest pozbawiony wszelkich obowiązków, trosk itp. To prawda, że pozbawiony obowiązków, ale jakże często też pozbawiony nie tylko serca, ale i elementarnej opieki najbliższych. Nie jest to bowiem rzeczą chwalebną, że na całym świecie, w tym także na Litwie, rośnie liczba domów starców.
Na Litwie mamy 100 różnego rodzaju (w tym także prywatnych) domów opieki społecznej. Tragedią naszego społeczeństwa jest to, że ciągle tych domów jest za mało i żeby tam trafić, czasem trzeba czekać latami, a i ceny są bardzo często nieprzystępne. W prywatnych np. pensjonatach, gdzie są bardzo dobre warunki, ceny sięgają od 4 do 7 tys. litów miesięcznie.
— Największe kolejki są w tych najtańszych domach. Smutna to prawda, że często, by zwolniło się miejsce, czekamy na śmierć staruszka — z bólem mówi dyrektorka jednego z wileńskich domów starców.
Kto i dlaczego trafia do takich domów? Każdy przypadek jest bardzo indywidualny. Przed 20 laty byli to najczęściej ludzie samotni, niemający rodziny. Ostatnio, wraz z rozwojem cywilizacji, coraz częściej nawet dobrze usytuowane materialnie dzieci (których stać na wynajęcie opieki do domu), oddają rodziców do różnego rodzaju domów starców i pensjonatów. Stara matka lub ojciec już wyraźnie zawadza w rodzinie.
Wczoraj w Instytucie Gerontologii urządzono rzeczywiście piękne święto seniorom. Było dużo gości, odwiedzały ich rodziny, znajomi, staruszkowie z tego się cieszyli, ale (pomimo że się nie uskarżali) nie było na ich twarzach szczerego uśmiechu. Wszak jeden słoneczny dzień w ciągu roku, to nie to, czego ci ludzie potrzebują, bo potrzebują oni swego własnego kąta, uśmiechu i rozmowy z rodziną, bliskimi osobami, potrzebują ciepła. I nie tłumaczmy się, że nie mamy warunków w domu opiekować się starym i chorym człowiekiem, bo w wielu przypadkach nie mamy po prostu chęci.
Najczęściej w takich domach ludzie są smutni nawet wtedy, gdy ich często odwiedza rodzina. Smutni, bo czują się z korzeniami wyrwani ze swego gruntu, a przecież starych drzew się nie przesadza.
— Kiedy w rodzinie znajduje się człowiek stary i chory to wszystko dzieje się nie tak, ale nie jest to tylko problem tej rodziny, w której jest chory. Rodzinie należy pomagać. Pomagać musi nie tylko ta najbliższa rodzina, ale i dalsza. Tam gdzie panuje prawdziwa wzajemna miłość, tam ludzie doskonale sobie radzą z tą trudną sytuacją. Tam gdzie tego nie ma to chyba lepiej, by człowiek był w domu takiej lub innej opieki — powiedział „Kurierowi” ks. Ričardas.
Jedna z pracowniczek socjalnych Miglė powiedziała „Kurierowi”, że bardzo wielu mieszkańców ich domu chciałoby mieszkać w rodzinach, ale nie zawsze tam najlepiej się dzieje.
— To, że starsi i chorzy ludzie często nie umierają we własnych łóżkach, w otoczeniu najbliższej rodziny, jest tragedią naszego cywilizowanego świata — powiedział kapelan Instytutu ks. Sigitas.
Zastanówmy się więc, czy rzeczywiście nasza matka lub ojciec muszą swoją „pogodną jesień życia” kończyć w tego rodzaju domach.
MIĘDZYNARODOWY DZIEŃ SENIORA
Międzynarodowy Dzień Seniora ogłosiły w 1990 roku Stany Zjednoczone z uwagi na to, że na całym świecie ludzkość coraz bardziej się starzeje. Najszybciej ten proces przechodzi w Europie.
Na Litwie z 3 milionów mieszkańców, prawie milion stanowią emeryci, czyli seniorzy, z których wielu już potrzebuje specjalnej opieki osób trzecich.