Postęp cywilizacyjny oraz powszechna globalizacja odmienia ludzkie nawyki powszechnie tradycją określane. Dotyczy to również wielowiekowej tradycji pogrzebowej, która na Wileńszczyźnie zasadniczo zmieniła się w ciągu zaledwie ostatnich kilkunastu lat.
Ceremonia pogrzebowa w domu zmarłego, płaczki i śpiewaki pogrzebowe są coraz rzadziej spotykaną tradycją. Coraz bardziej tradycyjnym staje się natomiast powierzenie organizacji pogrzebu zakładom pogrzebowym, których szyldy można dziś znaleźć prawie w każdej większej miejscowości.
Ich mnogość — bo w niektórych miejscowościach między sobą konkurują firmy prywatne z przykościelnymi salami pogrzebowymi — świadczy, że organizacja pogrzebu staje się dziś zwyczajnym biznesem. Przegrywa z nim ludowa tradycja, bo chodzi tu o pieniądze. Na pewno duże. Jak duże? Przedstawiciele zakładów pogrzebowych niechętnie o tym mówią, a jeśli mówią, to wypowiedzi nie chcą awizować swoimi nazwiskami, bo jak mówią: „Nie potrzebujemy reklamy”.
— Wszystko zależy od oczekiwań klientów, bo przecież sama trumna może kosztować kilkanaście tysięcy litów, więc trudno powiedzieć, ile średnio kosztuje pogrzeb w naszych zakładach — anonimowo wyjaśnia nam przedstawicielka zakładów pogrzebowych w Wilnie. I faktycznie, jak wynika z zamieszczonego na stronie internetowej zakładu katalogu usług pogrzebowych, klienci mają ogromny wybór, od którego będzie zależała ostateczna cena pogrzebu. Firmy zazwyczaj nie podają cen, bo jak zdradza nam nasza rozmówczyni; „Jest to sprawa indywidualna, czyli z każdym klientem ustalamy ostateczną cenę, która zależy od wielu czynników, ale głównie od wielkości zamówienia”.
Wiadomo natomiast, że każdy organizator pogrzebu może liczyć minimum na 1 040 litów, bo tyle wynosi dziś zasiłek pogrzebowy, który samorządy lokalne wypłacają bliskim zmarłej osoby. Nasza rozmówczyni z wileńskiego zakładu przyznaje jednak, że tych pieniędzy wystarczy na bardzo skromny pogrzeb, przy tym słowo „bardzo”, bardzo mocno akcentuje. I zdradza, że jeśli ktoś chce wyprawić bliskiej osobie „normalny” pogrzeb, to musi liczyć się z wydatkiem na co najmniej kilku tysięcy litów. „Normalny” — to wystawienie trumny z ciałem zmarłego w sali pogrzebowej, posiłek dla przybywających pożegnać się z nieboszczykiem, odpowiednia muzyka, najlepiej na żywo, można też zamówić śpiewaków pogrzebowych, fotografa, usługi transportowe oraz inne tradycyjne usługi pogrzebowe, w tym usługi grabarzy. Do tego należy doliczyć opłatę cmentarną i opłatę „za księdza”. Cena też różni się od tego, czy jest to pogrzeb tradycyjny, czy też z kremacją zwłok.
Od niedawna w Kiejdanach działa pierwsze krematorium, a ponieważ jest to jedyny taki zakład na Litwie, to i ceny jego usług są odpowiednio wysokie. Na tyle wysokie, że z powodzeniem konkurują z nim firmy, które pośredniczą w usługach polskich krematoriów.
— Na pewno jesteśmy konkurencyjni, bo nasza cena „za wszystko” wynosi tyle, co w Kiejdanach kosztuje tylko spalenie zwłok — nie ukrywa szczegółów swego biznesu nasz kolejny rozmówca, który choć przyznaje, że zamówień mają „jeszcze niewiele”, nie chce jednak afiszować swoim nazwiskiem, jak też nazwą firmy. Ze strony internetowej tej firmy dowiadujemy się jednak, że ceny usług zaczynają się od 1 599 litów. W tę cenę wchodzą usługi polskiego krematorium spod Warszawy, urna, trumna kremacyjna, załatwienie wszelkich niezbędnych dokumentów na przewóz zwłok oraz koszty przewozu.
— Cena może różnić się w zależności od ceny urny, którą można wybrać z naszego katalogu oraz odległości miejsca pochówku do krematorium w Polsce, no bo przecież z Wilna do Warszawy jest dalej niż z Kowna — obrazowo wyjaśnia nam nasz kolejny anonimowy rozmówca. Dodaje też, że zamówienia otrzymują z całego kraju, chociaż nie jest ich dużo.
— No bo działamy zaledwie od paru lat, więc nie możemy jeszcze konkurować z firmami, które w tym zawodzie są od kilkunastu lat — mówi nam nasz rozmówca. I dodaje, że w jego branży od reklamy bezpośredniej są ważniejsze rekomendacje klientów zadowolonych z wyświadczonych usług firmy.