Dzisiaj, 14 lutego, świat obchodzi Dzień Zakochanych. Dzieci w szkołach przypinają do sweterków plastikowe serduszka i darują pocztówki dla swoich sympatii, zakochani składają sobie nawzajem życzenia, planując romantyczny wieczór, a sklepy zarabiają kasę na sprzedaży różnych świątecznych atrybutów.
Tymczasem małżonkowie w niektórych kościołach Wilna mają okazję odnowić swoje przysięgi małżeńskie.
― Po raz kolejny obiecać nawzajem wieczną miłość przed Bogiem będzie można u nas 14 lutego podczas Mszy świętej o godz. 17 ― mówi nam ksiądz Gintaras Černius z kościoła pw. bł. Jerzego Matulewicza w Wilnie.
Tradycja odnowienia przysiąg małżeńskich w tym kościele jest praktykowana już od 5 lat. Powstała jako swoista alternatywa świeckich obchodów Walentynek.
― Ludzie już niezbyt pamiętają o prawdziwym znaczeniu Dnia Zakochanych. Obecnie wiele mówi się o romantyce, darowaniu prezentów itd. Kościół jednak chce przypomnieć, że Dzień Świętego Walentego jest nie świętem plastikowych serduszek, ale miłości. To niezwykłe uczucie z kolei wieńczy się założeniem rodziny, w której jest ono pielęgnowane dojrzalej i bardziej odpowiedzialnie niż przed ślubem ― tłumaczy ks. Gintaras Černius.
Dodaje, że tradycja odnowienia przysiąg małżeńskich została wprowadzona w kościele pw. bł. Jerzego Matulewicza właśnie po to, aby podkreślić znaczenie wartości rodzinnych. Ksiądz cieszy się także, że sporo par małżeńskich corocznie korzysta z możliwości przysięgnąć miłość po raz kolejny.
14 luty jest szczególny jeszcze pod tym względem, że w całym świecie właśnie wtedy wiele par decyduje się na utwierdzenie swego związku. Walentynki to popularny dzień dla oświadczyn i ślubów.
Krystyna i Juozas Lunevičiai pobrali się w Dzień Zakochanych w 2004 roku. Małżonkowie podkreślają jednak, że ta data została wybrana nie tylko dlatego, że powszechnie jest uważana za najbardziej romantyczny dzień w roku.
― Zapoznaliśmy się w nocnym klubie podczas walentynkowej imprezy. Nigdy nie byłam wielbicielką takich hucznych miejsc, ale tego wieczoru koleżanki mnie namówiły, abym poszła z nimi potańczyć i odprężyć się po ciężkim dniu pracy ― Krystyna wspomina Walentynki 2002 roku.
Z przyszłym mężem kobieta zapoznała się jednak nie w klubie, ale dopiero wracając do domu nad ranem.
― Złapaliśmy tę samą taksówkę. Okazało się, że obaj mieszkamy w Justyniszkach, więc postanowiliśmy „podzielić się pojazdem” ― tłumaczy Krystyna. ― Następnego dnia umówiliśmy się na kawę, za cztery miesiące zamieszkaliśmy razem, a jeszcze za osiem, czyli na następne Walentynki, Juozas mi się oświadczył.
Para zdaje sobie sprawę, że zaręczyny, wesela i inne romantyczne wydarzenia w Dzień Świętego Walentego obecnie często są traktowane jak banalność. Jednak Krystyna i Juozas twierdzą, że to ich nie obchodzi.
― Sporo jest także takich ludzi, dla których sama miłość jest już banalnością. Ale czy warto brać z nich przykład, zacząć wszystko traktować ironicznie i kpić z tego, co ważne dla kogoś? Jakie to będzie życie? ― nieco oburzona na pragmatyczne traktowanie romantyki mówi Krystyna.
Tymczasem jej małżonek tradycyjnie na sytuację patrzy z humorem.
― Dla mnie osobiście pomysł ożenić się 14 lutego najbardziej przypadł do gustu, bo to znaczyło, że nigdy nie zapomnę, kiedy wypada rocznica naszego ślubu. Przecież wszyscy wiedzą, że mężczyźni nie pamiętają o ważnych datach ― żartuje Juozas. ― W dodatku teraz obchodzimy dwa święta w jeden dzień, więc oszczędzam na kwiatach, bo mogę podarować żonie o jeden bukiet mniej ― głośno śmiejąc się, dodaje mężczyzna, za co żona żartobliwie obiecuje, że smacznych świątecznych kolacji też będzie o jedną mniej.
W przyszłym roku wypada 10. rocznica ślubu Krystyny i Juozasa. Z tej okazji para już teraz planuje egzotyczną podróż do Indonezji.
― W tym roku po prostu schodzimy do kina, bo trzeba oszczędzać pieniążki. Ale w następnym będziemy świętowali całych 10 dni, czyli po jednym dniu za każdy rok, od kiedy jesteśmy mężem i żoną ― dzieli się romantycznymi planami małżeństwo.
Psycholodzy twierdzą, że większość ludzi ma skłonność wierzyć w tzw. magię liczb i szczególnych dat. Dlatego też ludzie dosyć często łączą z nimi ważne wydarzenia swego życia. Na przykład w sobotę 7 lipca 2007 roku (czyli 07.07.07) w świecie odnotowano szczególnie dużo ślubów. Młodzi, z nadzieją, że potrójna siódemka przyniesie szczęście, rezerwowali tę datę nawet za 18-24 miesiące do wesela. Z tego samego powodu wiele ślubnych ceremonii odbywa się 14 lutego, chociaż, wydawałoby się, że bardziej atrakcyjne święto byłoby latem. Zakochani sądzą, że przysięga małżeńska złożona w Dzień Zakochanych, będzie mocniejsza niż w zwykły dzień. Pragną za pomocą niezwykłej daty jeszcze bardziej „uszczególnić” dzień swego ślubu.
Nasz kolejny rozmówca, 26-letni Roman z Wilna, także wierzy w magię Święta Zakochanych. Dzisiaj po raz pierwszy spotyka się z dziewczyną, z którą zapoznał się poprzez ogłoszenie w radiu „A2”.
― Rozumiem, że większość ludzi patrzy sceptycznie na takie spotkania. Ale mnie nie obchodzi ich opinia. Sądzę, że dowolny sposób, który daje szansę na znalezienie swojej drugiej połówki, jest godzien uwagi ― mówi nam Roman. ― Bardzo dużo czasu spędzam za kierownicą i ciągle mam włączone radio. Tam często są nadawane ogłoszenia z propozycjami zapoznania się i numerami telefonów.
Roman wysłał też swoje dane i wkrótce do niego napisała dziewczyna, mieszkająca w rejonie wileńskim. Kontaktowali poprzez SMS-y w ciągu dwóch tygodni, po czym postanowili spotkać się.
― Jest bardzo miła, mamy podobne interesy. Obaj zmęczyliśmy się być samotnymi i zdecydowaliśmy, że najbardziej dla naszej pierwszej randki będzie pasował dzień 14 lutego. Mam nadzieję, że nasza znajomość przekształci się w coś bardziej głębokiego i pięknego ― zaznacza rozmówca.
Co prawda, nie będzie to pierwsze „radiowe” spotkanie Romana. Młody mężczyzna od czasu do czasu chodzi na podobne „randki w ciemno”, niestety dotychczas nie spotkał tej „połówki”, na która tak czeka. Jednak nasz romantycznie nastawiony rozmówca pozytywnie patrzy w przyszłość i spodziewa się, że tym razem znajomość będzie szczególna, bo spotkanie wypada w niezwykły dzień.
Chociaż Dzień Zakochanych jest popularnym świętem, sporo jest także takich osób, które demonstracyjnie ignorują go albo po prostu są obojętne. Zniechęcenie u nich wywołuje przeważnie nie sam pomysł obchodzenia Walentynek, a komercyjny charakter tego dnia.
― Ja kocham swoją dziewczynę każdy dzień, a nie raz na rok. Te wszystkie „serduszka”, którymi w lutym (a nawet jeszcze w styczniu) zaraża się całe miasto, już mi znudziły się. Sądzę, że Walentynki to komercyjne święto, bardzo wygodne dla handlowców. Mogą wtedy zrobić dobry obrót na kwiatach, czekoladzie, świecach w kształcie serc i głupich pluszowych zabawkach, o których wszyscy zapomną już następnego dnia ― krytycznie odzywa się o Święcie Zakochanych 21-letni Jarosław, studiujący matematykę na Uniwersytecie Wileńskim.
Mimo to chłopak zamierza udać na rynek kwiatowy przy ul. Basanavičiaus i na dzisiejszy wieczór już zarezerwował miejsca w popularnej japońskiej restauracji. Dlaczego?
― Rasa lubi Walentynki i uwielbia sushi. Jeżeli bukiet kwiatów i romantyczna kolacja ją uszczęśliwią, to i ja będę szczęśliwy ― uśmiecha się Jarosław. ― Mogę zdradzić jedną ważną tajemnicę ― Walentynki i dowolne inne rzeczy przestają być banalnością, gdy zaczynają dotyczyć tylko dwojga zakochanych.