„Odrodzić państwo litewskie na Wileńszczyźnie” — głosiło hasło na jednym z plakatów uczestników wiecu, który się odbył wczoraj, 12 listopada, przed siedzibą Samorządu rejonu wileńskiego.
Nieliczna garstka pikietujących w liczbie około 40 żądała „równych praw dla wszystkich” i słuchała przemówień o rzekomo dyskryminacyjnej polityce względem ludności litewskiej na Wileńszczyźnie przeprowadzanej przez Akcję Wyborczą Polaków na Litwie. Jak się okazało, chodziło konkretnie o „ośrodek litewskości” — szkołę początkową w Werusowie (Veriškės) w rejonie wileńskim, która na mocy decyzji Samorządu rejonu wileńskiego w 2010 r. podległa reorganizacji i jako filia została dołączona do litewskojęzycznego Gimnazjum im. Giedymina w Niemenczynie.
— Dopiero otrzymałem petycję i dowiedziałem się, na jaki temat była pikieta — powiedział po pikiecie wicemer Jan Mincewicz, na ręce którego została złożona petycja. — Szkoły nikt nie zamyka, dzieci nadal będą w niej się uczyły, zostaje ona jedynie formalnie dołączona do większego gimnazjum w Niemenczynie jako filia. Chodzi też o oszczędzanie. Przyłączenie do większej szkoły polepszy sytuację mniejszej szkółki — będzie wspólny koszyczek. Nieprawdą jest też, jakoby szkoła w Werusowie jest samowystarczalna. Samorząd co roku dopłaca do koszyczka tej szkoły 30-40 tysięcy litów.
Na wiecu zabrał głos konserwatysta Mantas Adomėnas, który twierdził, jakoby Wileńszczyzna jest strefą, w której „prawo litewskie nie działa”, jako przykład podając słowa-hasła: używanie tabliczek i napisów, posługiwanie się językiem, poprzez praktyki wyborcze i na szkołach kończąc.
— Nie możemy tworzyć oddzielnych rezerwatów, w których nie działałoby prawo litewskie — mówił Mantas Adomėnas.
W szkole początkowej w Werusowie uczy się dzisiaj 10 uczniów oraz 16 dzieci w wieku przedszkolnym. Czyżby reorganizacja szkoły jest niezgodna z prawem?
— Reorganizując szkołę w Werusowie wykonywaliśmy postanowienie rządu i zarządzenia Ministerstwa Nauki i Oświaty — powiedział wicemer Jan Mincewicz. — A więc wyrok sądu może być jedynie po naszej stronie, gdyż działamy zgodnie z prawem. Chodzi o to, że 14 listopada ma się odbyć kolejna rozprawa sądowa w sprawie tej szkoły. Wiec jest próbą wywarcia nacisku na decyzję sądu w tej sprawie.
Na pikiecie uczestnicy trzymali również plakaty z napisami: „Nie — segregacji narodowościowej, przeprowadzanej przez AWPL”, „Zdecydowane »nie« dla narodowościowego zwaśnienia”, „Równe możliwości — dla wszystkich”.
Uczestniczka pikiety, która się przedstawiła jako Rasa (nie ujawniła swego nazwiska), powiedziała, że przyszła żądać stworzenia warunków do funkcjonowania szkół litewskich.
— Szkoły litewskie są zamykane — twierdziła Rasa w rozmowie z „Kurierem”.
Na pytanie, jakie konkretnie szkoły są zamykane, Rasa odpowiedziała:
— Gdybym wiedziała, przygotowałabym odpowiedź na to pytanie.
— W petycji nie ma ani jednego zarzutu pod adresem AWPL, ani polskiej władzy — mówił Jan Mincewicz. — To jakieś pomieszanie z poplątaniem. Jakiś niepoważny ten wiec. Nie otrzymaliśmy o nim nawet uprzedniego zawiadomienia.