Więcej

    Telewizja publiczna fałszuje historię

    Czytaj również...

    SONY DSC
    Zasłaniając się rzekomymi atakami kremlowskiej propagandy litewska telewizja publiczna próbuje zakłamywać niewygodne fakty z najnowszej historii kraju Fot. Marian Paluszkiewicz

    Zakłamując fakty oskarża się w nim miejscowych Polaków o oczernianie Litwy (sic!) wespół z propagandą kremlowską.
    Sprawa, o której za „Savaitė” w tym tygodniu pisały prawie wszystkie litewskie media, dotyczy historii sprzed 20 lat, ale chodzi tu nie o samą sprawę, lecz o przedstawienie jej przez wileńskiego prawnika Jarosława Skudera w wydanej w Rosji książce o konfliktach na tle narodowościowym w krajach bałtyckich.
    „Kolejny konflikt rozgorzał 27 kwietnia 1993 roku, kiedy do pacyfikacji miejscowej ludności przybyły oddziały wojskowe. (…) Kiedy okazało się, że akcja zastraszania nie powiodła się, w stronę 282 protestujących padły strzały. Cudem udało się uniknąć ofiar. Na ścianach okolicznych domów pozostało wiele odcisków kul. Tak wygląda pokazowa »litewska demokracja«” — napisał wileński autor w rozdziale „Polacy na Litwie: historia konfliktu”.

    Widocznie zastraszony utożsamieniem z rosyjskimi służbami specjalnymi autor nie potrafił wyraźnie wyjaśnić reporterom telewizji publicznej, że opisuje historię sprzed 20 lat, która wydarzyła się w Gudelach w gminie mejszagolskiej, co też jest ważnym faktem w całej historii. „Kurier” przedstawił ją szczegółowo w wydaniu z 6 kwietnia tego roku. Przedstawiliśmy historię opartą na relacjach świadków i uczestników tamtych wydarzeń, kiedy miejscowa ludność obroniła swoją ojcowiznę przed nomenklaturą władzy niepodległej Litwy, choć władza ta nie zawahała się użyć wojska przeciwko cywilnej ludności. Niestety, historia walki litewskich Polaków o swoją ziemię zna też inne wydarzenia z innych Gudel pod Wilnem. Tam mieszkańcy zostali ograbieni z ziemi przez nową nomenklaturę.

    Tymczasem „Kurierowi” udało się dowiedzieć o historii jeszcze jednych Gudel, które leżą na skraju Puszczy Rudnickiej w rejonie solecznickim. Jak ustaliliśmy, instytucje rządowe zaniepokoiły się opisaną przez Skudera historią znacznie wcześniej niż opowiedzieli o niej w „Savaitė”. Odpowiednim instytucjom zlecono wyjaśnienie, czy zajście z wojskiem faktycznie miało miejsce. Wyjaśniający sugerowali się jednak „solecznickim” tropem przedstawionym w książce i wyjaśnili, że faktycznie, w opisywanym okresie w okolicach solecznickich (sic!) Gudel doszło do konfliktu z udziałem wojskowym na pobliskim poligonie. W wyjaśnieniu stwierdza się, że był to konflikt między wojskowymi, a miejscowa ludność nie brała w nim żadnego udziału.

    „Analityczny program” telewizji publicznej całą sprawę jeszcze bardziej zagmatwał, bo choć w reportażu przedstawił obrazki z właściwych Gudel — tych w gminie mejszagolskiej, to jednak autorzy „Savaitė” stwierdzili, że żadnego konfliktu z udziałem wojska nie było. Co więcej, powołując się na nieprzedstawione w programie relacje świadka tamtych wydarzeń, byłego prezesa Związku Polaków na Litwie Ryszarda Maciejkiańca oraz na przedstawionej ale wyrwanej z kontekstu pociętej telefonicznej wypowiedzi byłego nadkomisarza policji rejonu wileńskiego Mieczysława Popławskiego, reporterzy „Savaitė” stwierdzili, że w Gudelach w ogóle nie było żadnego wojska. Prowadząca program Nemira Pumprickatė, która wcześniej grzała fotel na stanowisku rzeczniczki rządu, podkreśla, że w okresie przewodnictwa Litwy w Unii Europejskiej z sąsiedniej Rosji nieustannie płynie propaganda oczerniająca kraj.

    akt1 Gudele1 06
    Przygotowując reportaż o „gudelskich manewrach” telewizja publiczna nawet nie raczyła popytać miejscowych świadków wydarzeń sprzed 20 lat Fot. archiwum

    — Płynie kłamstwo i fałszuje się historię — stwierdzają autorzy „Savaitė”, a jej prowadząca z „ubolewaniem” dodaje, że do kremlowskiej propagandy są chętni miejscowy pomagierzy, a jednym z nich jest właśnie Jarosław Skuder. Dla pełni intrygi dodano też, że Skuder jest działaczem Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, choć AWPL w swoim oświadczeniu odcięła się ot tego stwierdzenia.
    — Tym razem w obiektywie „Savaitė” znalazł się działacz Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, który ogłosił światu, że Polacy na Wileńszczyźnie są dyskryminowani, a przed 20 laty do pacyfikacji miejscowych w konflikcie o ziemię użyto nie tylko policji, ale też wojska. Rzekomo padły wtedy strzały. Okazuje się, że nic podobnego wtedy nie było — stwierdza prowadząca programu. A jak było? Autorzy „Savaitė” nie tylko nie wyjaśnili, ale nawet nie pokusili się przedstawić swojej wersji wydarzeń. A wystarczyłoby im sięgnąć chociażby po materiały autorstwa Ryszarda Maciejkiańca, na którego rzekome zaprzeczenia powołują się autorzy programu: „Apogeum walk i przesilenie przyniósł dzień 27 kwietnia 1993 roku.

    Zrzeszonym w kooperatyw budowlany strażnikom porządku i kierownictwu budowlanej firmy »Savy«, z powodu przeciągającego się oporu mieszkańców wsi, widocznie puściły nerwy. Do rozprawy z obrońcami swojej placówki wezwali więc oni grupę policjantów i oddział wojska, który rzekomo prowadząc ćwiczenia, co i raz tyralierką ruszał w stronę grupy mieszkańców blokujących samochody i traktory, strzelając w powietrze i paląc dymne zasłony, próbując zastraszyć obrońców placówki. Walerianowi Romanowskiemu, jako przywódcy, policjanci zaczęli załamywać ręce, grożąc jak najsurowszymi karami.

    Jak wyjaśniła wtedy »Nasza Gazeta« w publikacji pt. »Gudelskie manewry« z dnia 4 maja 1993 roku, oddziałem Ochotniczej Służby Ochrony Kraju (SKAT) dowodził A. Žiauberis, a »manewry« odbywały się na wskazanie pułkownika J. Gečesa. I tego już nie dało się ukryć — zbyt oczywiste i zbyt groźne było łamanie prawa. Tym bardziej, że na sygnał z Gudel w najbardziej napiętej chwili na »pole walki« przybyło dwóch posłów na Sejm RL, którzy następnie złożyli oświadczenie w Sejmie, a informacja o użyciu wojska przeciwko bezbronnym mieszkańcom szeroko została naświetlona przez środki masowego przekazu. Przybyły na miejsce rejonowy komisarz policji Mieczysław Popławski również w kategorycznym tonie domagał się wycofania z terenu przywiezionych z miasta policjantów i wojska”. — R. Maciejkianiec („Nasz Czas” 29/2003 (618))

     

     

     

     

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    220. rocznica III rozbioru Rzeczypospolitej Obojga Narodów

    Dokładnie 220 lat temu z mapy Europy, w jej samym centrum, zniknął unikalny organizm państwowy, który na parę lat przed jego unicestwieniem zdążył jeszcze wydać na świat pierwszą na kontynencie konstytucję. Na jej podstawie miało powstać współczesne, demokratyczne na...

    Kto zepsuł, a kto naprawi?

    Przysłowie ludowe mówi, że „gdzie diabeł nie może, tam babę pośle”. I tak zazwyczaj w życiu bywa. W polityce też. Po zakończeniu maratonu wyborczego w Polsce nasz minister spraw zagranicznych Linas Linkevičius wybiera się do Warszawy. Będzie szukał kontaktów z...

    Oskubać siebie

    Będący już na finiszu przetarg na bojowe maszyny piechoty został raptem przesunięty, bo Ministerstwo Ochrony Kraju tłumaczy, że otrzymało nowe oferty bardzo atrakcyjne cenowo i merytorycznie. Do przetargu dołączyli Amerykanie i Polacy. Okazało się, co prawda, że ani jedni,...

    Odżywa widmo atomowej elektrowni

    Niektórzy politycy z ugrupowań rządzących, ale też część z partii opozycyjnych, odgrzewają ideę budowy nowej elektrowni atomowej. Jej projekt, uzgodniony wcześniej z tzw. inwestorem strategicznych — koncernem Hitachi — został zamrożony po referendum 2012 roku. Prawie 65 proc. uczestniczących w...