W tegorocznej wiosennej akcji zbierania żywności dla biednych „Maisto bankas” („Bank Żywności”) wzięło udział prawie 70 dużych sklepów na Litwie. Ogółem zebrano produktów na ponad milion litów, a jest to o 10 proc. więcej niż w roku ubiegłym. Więcej też było wolontariuszy. W akcji dobroczynnej udział wzięła prezydent Dalia Grybauskaite, która duży wózek produktów spożywczych przywiozła wolontariuszom.
Tradycyjnie jedni na poważnie wzięli to sobie do serca i nawet z bardzo skromnego budżetu coś potrafili uszczypnąć. Ale nie zabrakło i takich, którzy byli i są do tej akcji krytycznie ustosunkowani.
Właśnie dlatego tym razem postanowiliśmy przeprowadzić mały sondaż pośród kupujących w związku z kolejną akcją „Banku Żywności”, czyli zbiórki artykułów spożywczych na rzecz biednych. Ludziom, z którymi rozmawialiśmy, zadawaliśmy tylko jedno pytanie: „Dlaczego pani (pan) zdecydował(a) się wspierać, czy stać na to (lub nie wspierać) biednych?”.
Jadwiga, emerytka
Nie mam wysokiej emerytury, bo niecałe 800 litów. Codziennie muszę się zastanawiać, co i za ile mogę kupić. Jednak uważam, że przy dobrych chęciach można przynajmniej raz do roku wygospodarować tych kilka litów na pomoc biedniejszym. Ja to robię bardzo zwykle. Po prostu w okresie Wielkiego Postu raz w tygodniu na śniadanie piekę jakiś blinek, na obiad jadam tylko smażone kartofle ze szklanką kefiru, a na kolację kanapkę z serkiem i herbatą. Dzięki temu nieco skromniejszemu menu udało mi się już w tym okresie zaoszczędzić 20 litów i właśnie tyle przeznaczyłam na produkty dla biednych. Uwierzcie mi, to nie jest kwestia tylko pieniędzy, ale głównie dobrych chęci.
W życiu miałam taki okres, kiedy nawet chleba i ziemniaków brakowało. Praktycznie przez pewien czas nigdy nie najadaliśmy się do syta. I wówczas pomocną dłoń wyciągnęli mi sąsiedzi, znajomi. Mam więc wielki dług wobec swoich dobroczyńców, a długi trzeba spłacać.
Antanas, przedsiębiorca
Milionerem nie jestem, ale stać mnie na to, by przynajmniej dwa razy do roku trochę pomóc biednym. Może dlatego, że mam już swoje lata i widziałem nieraz, jak bankrutowali nawet bardzo twardo stojący na nogach przedsiębiorcy, ba, nawet milionerzy stawali się nędzarzami. Nie znaczy to, że tego rodzaju czarne myśli mnie prześladują, ale nie wykluczam, że i mnie może się kiedyś noga podwinąć, niewykluczone, że i ja kiedyś będę potrzebował pomocy. Dlatego moją ofiarę traktuję jako pewien „awans” na przyszłość. Nie, to nie wyrachowanie z mojej strony, tylko zwykły ludzki gest. Faktycznie nie liczę na żadnego rodzaju „wynagrodzenie”, ale jestem głęboko przekonany, że dobro (jak też zło) do człowieka zawsze bumerangiem powraca i to często z zupełnie innej strony.
Olga, krawcowa
Nigdy i niczego nie dawałam biednym i nie dam, bo uważam, że znaczna ich część to po prostu hultaje i pijacy. Sama bardzo ciężko pracuję z igłą w ręku i mnie się też nie przelewa. Poza tym zauważyłam, że niekiedy przychodzą na bezpłatne obiady lub proszą pomocy całkiem nie biedni ludzie. Niektórzy z nich po zasiłki przyjeżdżają luksusowymi samochodami. Moim zdaniem, zarówno parafie, jak i starostwa powinny baczniej przyglądać się tego rodzaju „biednym” i odróżnić ziarno od plew. Zresztą takimi sprawami jak pomoc biednym, zasiłki bezrobotnym bardziej powinno chyba się zająć nasze państwo, bo jak dotąd, nie zawsze ta pomoc trafia we właściwe ręce.
Witold, ślusarz
Nie wnikam w to, kto jest mniej, a kto bardziej potrzebujący, ale zawsze coś daję dla biednych. Do sklepu tego dnia zwykle chodzimy całą rodziną i całkiem nie dlatego, że mamy do zrobienia duże zakupy. Mnie oraz żonie chodzi głównie o praktyczną lekcję wychowawczą dla dzieci. Dzieci też muszą wiedzieć, że ich rówieśnicy czasem nie mają najprostszych zabawek, cukierków, czy ciastek i że z takimi należy się podzielić. Naszym zdaniem w ten sposób dzieci pozbywają się niektórych cech egoizmu i samolubstwa. Zarówno z takimi, jak i takim z pewnością będzie się lżej żyło.
Algis, szewc
Nie popieram takiej akcji. Przykro mi bardzo, ale Litwa stała się już drugą Afryką, gdzie co drugi z wyciągniętą ręką chodzi. Daj dla państwa, daj na dom dziecka, dom starców itp. Może wreszcie nastał czas, by nauczyć się żyć na własny rachunek. Wszak tak krawiec kraje, na ile materiału staje.
Stale się mówi, że co roku przybywa biednych, że co piąta rodzina żyje na skraju ubóstwa. Przepraszam, ale to nasze kochane państwo doprowadziło do takiego stanu. Zamiast zadbać o rozwój gospodarczy kraju, to władza ciągle tylko politykuje.