W Sejmie trwają prace legislacyjne nad reglamentacją pisowni nielitewskich nazwisk. W tym tygodniu, dokładnie w środę, sejmowy Komitet Praw Człowieka rozpatrzy aż dwa projekty stosownych ustaw.
Jeden z nich — autorstwa posłów Gediminasa Kirkilasa i Ireny Šiaulienė — zezwalałby litewskim Polakom na zapisywanie ich nazwisk w litewskich paszportach po polsku.
Drugi projekt, przygotowany przez grupę posłów na czele z Valentinasem Stundysem, również zezwalałby Polakom na ich polskie nazwiska w paszportach, ale dopiero na dalszych stronach, zaś na pierwszej stronie nazwiska nadal byłyby pisane zgodnie z wymaganiami języka litewskiego.
Wcześniej Sąd Konstytucyjny miał też wyjaśnić, że właśnie zapis z pierwszej strony paszportu ma moc prawną, zaś dopisek na dalszych stronach dokumentu do niczego prawnie nie zobowiązuje. Przeciwna takiemu rozwiązaniu jest również polska mniejszość na Litwie, która jeśli już, to chce oryginalnego nazwiska tylko na pierwszej stronie.
Politycy nie prognozują dziś, zwłaszcza w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych, kiedy Sejm prawdopodobnie przegłosuje za nową reglamentacją, a tym bardziej nikt nie prognozuje, która z dwóch proponowanych ustaw zostanie w końcu uchwalona. Współautor jednego z projektów Gediminas Kirkilas, który niedawno gościł w „Salonie Politycznym” Radia Znad Wilii, był optymistycznie nastawiony i wyrażał nadzieję, że Sejm jeszcze w tym roku przegłosuje projekty i że zostanie zatwierdzony jego projekt, czyli przychylny postulatom polskiej mniejszości. Natomiast koleżanka sejmowa Kirkilasa, a zarazem współautorka projektu, Irena Šiaulienė jest jednak bardziej sceptyczna. Podczas niedawnej konferencji w Sejmie na temat reglamentacji praw mniejszości narodowych posłanka przyznała, że parlament raczej nie powinien głosować za reglamentacją prawną pisowni nazwisk, zanim nie zostanie przyjęta nowa ustawa o mniejszościach narodowych. Kiedy i w jakiej formie ta nowa ustawa zostanie przyjęta, w tej kwestii również nie ma zgodności. Przede wszystkim dlatego, że w Sejmie oraz rządzie równolegle pracuje się nad kilkoma projektami ustawy o mniejszościach.
Najbliżej finiszu, czyli uchwalenia, jest projekt grupy posłów również na czele z posłem Valentinasem Stundysem. To niejako gwarantuje, że ten projekt ustawy, który przez miejscowych Polaków już został sarkastycznie okrzyknięty jako „o ograniczeniu praw mniejszości”, wykluczałby też możliwość używania polskich nazwisk w litewskich dokumentach. Stąd też bierze się pesymizm posłanki Šiaulienė, ale też pesymizm rządowej grupy roboczej, która przygotowuje kolejny projekt ustawy o mniejszościach narodowych. Od przedstawicieli tej grupy dochodzą sygnały, że jeśli projekt Stundysa zostanie przyjęty, to dalsze prace nad ustawą rządową zostaną przerwane jako zbędne.
Zbędne też — nawet jeśli teraz dalej będą prowadzone — mogą okazać się debaty nad projektem posłów Kirkilasa i Šiaulienė, ponieważ kluczowym dla tego projektu miała być opinia państwowej Komisji Języka Urzędowego. Według ostatniej wykładni prawnej Sądu Konstytucyjnego, to właśnie Komisja ma proponować Sejmowi mechanizmy reglamentacji prawnej pisowni nazwisk, zaś Sejm „musi uwzględniać” propozycję językoznawców. Ci zaś jednoznacznie ustalili, że nazwiska litewskich obywateli niezależnie od ich narodowości mają być zapisywane w dokumentach w transkrypcji wyłącznie litewskiej. Według logiki członków komisji językowej litewscy obywatele są równi i równiejsi. Tych pierwszych nazwiska muszą być pisane wyłącznie po litewsku. „Imiona i nazwiska obywateli Litwy w dokumentach osobistych muszą być zapisywane po litewsku” — czytamy we wniosku Komisji. Tam też dalej są wymienione wyjątki, kiedy nielitewskie nazwisko w litewskim paszporcie obywatela może być zapisane w języku oryginalnym, w którym oczywiście używa się alfabetu łacińskiego. Do kategorii tych równiejszych obywateli litewscy językoznawcy zaliczyli obcokrajowców, którzy otrzymali litewskie obywatelstwo, albo obywatele Litwy, którzy po ślubie z obcokrajowcem przyjmują jego nazwisko. Z oryginalnego w zapisie obcojęzycznego nazwiska mogą też korzystać dzieci z takich małżeństw.
Litewskim perypetiom regulacji praw mniejszości narodowych uważnie przyglądają się nie tylko polska mniejszość na Litwie, ale też w Warszawie. Stamtąd do Wilna wielokrotnie dochodziły sygnały, że Polsce zależy na działaniach rozwiązujących problemy polskiej mniejszości narodowej na Litwie, a nie na imitacji tych działań. To też rozumieją w Wilnie, aczkolwiek daleko nie wszyscy.
„Musimy rozmawiać otwarcie, bo inaczej będziemy mieli do czynienia ze sprawami, które jeszcze bardziej zaważą na bliskości relacji polsko-litewskich. Nie sądzę, że możemy udawać, iż nic się nie dzieje i dziesięć kolejnych lat debatować nad tematem” — ocenia Gediminas Kirkilas. Ocena aczkolwiek trzeźwa, jednak jedna z nielicznych, które pojawiają się w dyskusji publicznej na Litwie.