Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy powinni wysłać wojska do państw bałtyckich — Litwy, Łotwy i Estonii, żeby powstrzymać Rosję Władimira Putina przed ewentualną agresją — uważa amerykański politolog polskiego pochodzenia, prof. Zbigniew Brzeziński.
Znany geostrateg, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego prezydenta Jimmy’ego Carter’a w latach 1977-1981 ocenia, że Rosja dziś stanowi realne zagrożenie dla krajów nad Bałtykiem.
Swoją opinią profesor Wydziału Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu im. Johnsa Hopkinsa podzielił się z członkami Komisji Sił Zbrojnych Senatu Stanów Zjednoczonych.
W gestii jej kompetencji leży ustawodawstwo w kwestii amerykańskich sił zbrojnych. Od niedawna przewodniczącym komisji jest republikanin z Arizony, senator John MacCain. Jest on znanym zwolennikiem większego zaangażowania się Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników z NATO w powstrzymywaniu militarnych zapędów Rosji w Europie oraz we wspieraniu Ukrainy w jej zmaganiach z rosyjską inwazją na Krymie i we wschodniej części kraju.
Brzeziński w środę ostrzegł senacką komisję przed „koszmarnym scenariuszem” dla krajów bałtyckich. Jego zdaniem, Putin może podjąć próbę zajęcia tych krajów w nagłym ataku.
„Jednego dnia – co znaczy dosłownie jeden dzień – on (Putin – przyp. red.) może zająć Rygę lub Tallin. To zajmie jeden dzień w dosłownym znaczeniu. Oni nie będą mogli temu sprzeciwić się” — oświadczył prof. Brzeziński.
Przekonywał też polityków, że USA muszą podjąć działania powstrzymujące Rosję przed atakiem na kraje bałtyckie, zanim ten nastąpi, gdyż po nim – w opinii Brzezińskiego – pole manewru dla takiej pomocy będzie mocno ograniczone.
Przede wszystkim wobec obawy, że konfrontacja zbrojna z Rosją o kraje bałtyckie może doprowadzić do wojny nuklearnej.
Dlatego, zdaniem Brzezińskiego, Stany Zjednoczone już teraz muszą pokazać, że w razie agresji na te kraje Rosja tam zderzy się z wojskami amerykańskimi. Ekspert jednak ostrzegł, że działania na powstrzymanie rosyjskiej agresji nie mogą prowokować do tej agresji.
„Jedna amerykańska kompania w Estonii nie wtargnie do Rosji i Putin to zrozumie. Ale będzie też wiedział, że jeśli on wtargnie do Estonii, to zderzy się z siłami amerykańskimi” — wyjaśnił Brzeziński. Dodał też, że w powstrzymywaniu rosyjskiej agresji właściwym byłby też udział sił niemieckich, francuskich i brytyjskich.
Brzeziński apelował też do senatorów o udzielenie Ukrainie pomocy zbrojnej, wysyłając tam broń „obronną”, jednocześnie wysyłając sygnał Ukraińcom, że nie mogą liczyć na przyjęcie ich do NATO.
Zbigniew Brzeziński jeszcze w ubiegłym roku, po rosyjskiej ekspansji na Krymie i w Doniecku, ostrzegał Zachód, że kolejnym celem Putina mogą być kraje bałtyckie. Dlatego też przed ubiegłorocznym szczytem NATO w Walii apelował do liderów państw członkowskich Sojuszu, zwłaszcza do Stanów Zjednoczonych, o przygotowanie strategii powstrzymania ewentualnej rosyjskiej agresji w regionie bałtyckim. Wtedy to podjęto decyzję o powołaniu NATO-wskich sił szybkiego reagowania, które jako pierwsze musiałyby odreagować na ewentualne zagrożenie.
Powstrzymać Rosję mają też plany częstszych niż dotąd wspólnych ćwiczeń wojskowych państw członkowskich na terenie Litwy, Łotwy i Estonii oraz zwiększona ochrona przestrzeni powietrznej tych krajów.
Litwa dodatkowo podjęła samodzielne kroki, które w założeniu mają zapobiec powtórzeniu się scenariuszy znanych z Krymu i Donbasu. Powołano, między innymi, litewskie siły szybkiego reagowania, które mają jako pierwsze zmierzyć się z ewentualnym zagrożeniem również wynikającym z tzw. wojny hybrydowej prowadzonej przez Rosję na terenie Ukrainy.
Zbigniew Brzeziński, zarówno przed szczytem w Walii, jak i na środowym posiedzeniu komisji senackiej, podkreślał, że ulokowanie w krajach bałtyckich stałych sił Stanów Zjednoczonych i innych państw członkowskich NATO, byłoby najskuteczniejszym działaniem mogącym powstrzymać Rosję przed napaścią na sojuszników regionu bałtyckiego.
Litewski politolog Raimundas Lopata zauważa, że na Zachodzie nie wszyscy rozumieją, jak jest poważne rosyjskie zagrożenie dla państw regionu wschodniego, a Władimir Putin, stosując taktykę faktów dokonanych, wymusza na liderach państw Zachodu pierwszeństwo dla swoich dalszych poczynań. Dlatego, zdaniem Lopaty, słowa Brzezińskiego są bardzo ważnym sygnałem dla sojuszników z NATO, żeby bardziej stanowczo przeciwstawiali się rosyjskim poczynaniom.