Europoseł Wiktor Uspaskich, tymczasowy lider laburzystów — Partii Pracy (PP), może być znowu pozbawiony immunitetu poselskiego. W środę w tej sprawie naradzał się Komitet Prawa Parlamentu Europejskiego (PE). Wniosek Komitetu parlament przegłosuje 19 maja.
Sprawa pozbawienia posła nietykalności jest nietypowa, bo 25 marca tego roku PE już pozbawił Uspaskicha immunitetu. Wtedy chodziło jednak o toczącą się od lat sprawę sądową o podwójnej księgowości w PP, w której polityk jest jednym z głównych oskarżonych. Tym razem o pozbawienie posła immunitetu do Brukseli wystąpiła litewska prokuratura, która prowadzi śledztwo ws. obrazy godności sądu przez tego polityka. W 2013 roku nazwał on sędziów w jego sprawie „przestępcami i tchórzami”.
W rozmowie z „Kurierem” polityk nie chciał oceniać kuriozum wielu jego immunitetów poselskich.
— Nawet nie śledzę tej sprawy i w ogóle nie ciekawi mnie, jaką decyzję podejmą Komitet i parlament — powiedział nasz rozmówca. Bo, jak zaznaczył, uważa, że jest niewinny, gdyż tylko powtórzył opinię innych polityków, którzy litewskie sądy publicznie nazywali mafią i juntą.
— Najpierw to prezydent Adamkus, czy też prezydent Grybauskaitė, którzy w ten sposób publicznie mówili o sądach, bądź poseł Adomėnas, który nazwał Sąd Konstytucyjny juntą, muszą przyznać się do winy, bo ja tylko powtórzyłem ich publicznie wypowiedzianą opinię.
Przypominamy, że we wrześniu 2011 r. w reakcji na wykładnię Sądu Konstytucyjnego o definicji rodziny, poseł Mantas Adomėnas nazwał skład sądu „prawniczą juntą”, która „wypacza Konstytucję”.
„Mówię tu nie o Łukaszence, czy jakichś juntach wojskowych. Mówię o wyraźnie kształtującej się dyktaturze sądów, ich dyktacie” — podczas konferencji prasowej w Sejmie mówił wtedy poseł Adomėnas.
Wcześniej, w podobnym krytycznym tonie o litewskich sądach i sędziach wypowiadali się bez konsekwencji prawnych były i obecna prezydenci. Dlatego europoseł Uspaskich twierdzi, że śledztwo w sprawie jego obrazy sądu jest nagonką polityczną, co świadczy, że litewski wymiar sprawiedliwości stosuje podwójne standardy.
— Ci wszyscy „kagebiści” i komuniści będący dziś u władzy nie potrafią zarządzać państwem, gospodarką, dlatego dziś jesteśmy krajem o najniższym wynagrodzeniu i największej liczbie samobójstw. Oni wypędzili z kraju prawie 800 tys. obywateli. Rujnują i niszczą to państwo — europoseł Uspaskich nie szczędził krytyki pod adresem domniemanych zleceniodawców „politycznej nagonki” na niego.
Zapytany, czy tą swoją wypowiedzią nie boi się „zarobić” sobie na trzecie pozbawienie immunitetu poselskiego, Uspaskich odpowiedział tylko, że naiwnie byłoby myśleć, że osoba wykładająca w wyższej szkole partyjnej, czy w czasach komunistycznych swobodnie podróżująca po świecie, nie była związana z KGB.
— To oczywiste, że komuniści byli powiązani z tymi strukturami, bo w tamtym ustroju KGB było narzędziem w rękach komunistów. Takie jest moje przekonanie — mówi nam Uspaskich. Jego też zdaniem, to właśnie z powodu tych powiązań elity polityczne dziś ostro sprzeciwiają się odtajnieniu listy byłych współpracowników KGB.
Wiktor Uspaskich uważa, że jest prześladowany za swoje poglądy polityczne oraz sukcesy gospodarcze, ale też za swoje rosyjskie pochodzenie. Obwinia media o podsycanie tej nagonki.
— Przecież pisząc o mnie wybieracie wyłącznie negatywny kontekst, a nigdzie nie ma wzmianki, że ostatnio na Litwie to ja stworzyłem 3 tys. miejsc pracy oraz zapłaciłem państwu ponad 200 mln podatku—– oburzał się europoseł.
Od Redakcji: „Kurier Wileński”, jako obiektywne medium, właśnie informuje, że polityk i przedsiębiorca Wiktor Uspaskich stworzył na Litwie około 3 tys. miejsc pracy, a płacone przez jego koncern i przedsiębiorstwa podatki wynoszą setki milionów litów. Przypominamy też, że w sprawie tzw. podwójnej księgowości Partii Pracy jej liderom zarzuca się malwersacje finansowe oraz unikanie płacenia podatków na kwoty sięgające kilku milionów litów. Wiktor Uspaskich jest założycielem partii, jej obecnym tymczasowym prezesem, ale też niekwestionowanym faktycznym liderem ugrupowania i głównym podejrzanym w sprawie nadużyć finansowych w partii.
Partia Pracy jest ugrupowaniem parlamentarnym i jednym z głównych filarów koalicji rządzącej. Do niedawna jeszcze szefowa partii Loreta Graužinienė jest przewodniczącą Sejmu.