Trwa kryzys polityczny wywołany uporem prezydent Dali Grybauskaitė, która uważa, że wiceprzewodniczący Sejmu, poseł Partii Pracy (laburzyści) (PP) Vydas Gedvilas nie może być mianowany na nowego ministra oświaty i nauki.
Poprzedni, Dainius Pavalkis, stracił zaufanie PP i został odwołany ze stanowiska. Grybauskaitė twierdzi natomiast, że Pavalkis był dobrym ministrem, zaś Gedvilas ma za sobą coś, co „nie pozwala nawet rozpatrywać jego kandydatury na ministra”. Te słowa wywołały oburzenie nie tylko samego kandydata i jego partii, ale też nie są zrozumiałe dla premiera Algirdasa Butkevičiusa. Premier nie widzi bowiem przeszkód, dlaczego Gedvilas nie może zostać ministrem.
Przełamania impasu w tej sprawie nie przyniosło poniedziałkowe spotkanie premiera z prezydent. Co więcej, okazało się, że opinie premiera i prezydent o kandydacie są oparte na wniosku tej samej treści, jaki według prawa sporządza i przedstawia szefom państwa biuro antykorupcyjne — Służba ds. Badań Specjalnych.
Po poniedziałkowym spotkaniu wyjaśniono, że wnioski przedstawione premierowi i prezydent są identyczne. I choć dokumenty te są objęte tajemnicą państwową, Butkevičius zdradził, że informacja zawarta w dokumencie biura antykorupcyjnego nie zawiera negatywnej opinii o Gedvilasie, co uniemożliwiłoby mianowania go na ministra.
Tymczasem, jak powiedział premier, biuro antykorupcyjne przekazało prezydent dodatkową informację ws. Gedvilasa, ale ustną. We wtorek premier spotkał się więc z szefem biura i zażądał, żeby ten potwierdził pisemnie ustne informacje, które przekazano prezydent.
Sam kandydat na ministra twierdzi, że jest bezpodstawnie pomawiany i zapowiedział, że na drodze sądowej będzie domagał się ujawnienia tajnych informacji biura antykorupcyjnego. Na razie nie jest to możliwe, bo takiego odtajnienia na życzenie osoby zainteresowanej prawo obecnie nie przewiduje.
Sejmowa frakcja Partii Pracy chce jednak to zmienić i już na wtorkowym posiedzeniu przedstawiła Sejmowi projekt poprawek do ustawy wywiadowczej. Partia Pracy zapowiedziała też, że nie przedstawi premierowi innej kandydatury na ministra oprócz Gedvilasa. Nie wiadomo więc jak długo może potrwać ta „wojna ambicji”, jak w rozmowie z „Kurierem” obecny kryzys ocenił starosta sejmowej frakcji PP, poseł Kęstutis Daukšys.
— Mamy bardzo dobrego kandydata na ministra, który posiada ogromne doświadczenie zarządzania w systemie oświaty, bo był prorektorem uniwersytetu, przewodniczącym sejmowego Komitetu Oświaty i Nauki, przewodniczącym Sejmu, a obecnie jest wiceprzewodniczącym parlamentu — powiedział nam Kęstutis Daukšys i zapewnił, że na razie jego partia nie szuka innego kandydata.
Również premier Algirdas Butkevičius stoi na stanowisku, że Gedvilas jest bardzo dobrym kandydatem na ministra i nie ma żadnych powodów, żeby nie dostał on prezydenckiej desygnacji. Z kolei prezydent Grybauskaitė ma diametralnie odmienne zdanie o Gedvilasie. Pojawiły się spekulacje, że opinia prezydent jest subiektywna i powodowana chęcią zemsty na Gedvilasie, który wcześniej został odwołany przez partię ze stanowiska przewodniczącego Sejmu.
Prezydent Grybauskaitė znajdująca się w konflikcie z PP krytykowała wtedy decyzję partii i broniła Gedvilasa. Twierdziła, że jest dobrym przewodniczącym Sejmu. W swoich wypowiedziach sugerowała nawet, że Gedvilas mógłby złamać dyscyplinę partyjną i pozostać na stanowisku mimo woli partii. Wtedy Gedvilas pozostał jednak wierny dyscyplinie partyjnej, co prawdopodobnie rozzłościło prezydent.
Wczoraj Sejm zaaprobował projekt w pierwszym czytaniu i postanowił, że poprawka zostanie rozpatrzona w trybie pilnym. Przewiduje ona możliwość odtajnienia informacji wywiadowczych o osobach kandydujących na wysokie urzędy na wniosek tych osób.