
Ministerstwo Ochrony Zdrowia przyszykowało plan czwartego etapu rozwoju systemu ochrony zdrowia oraz konsolidacji pacjentów poprzez zwiększenie liczby miejsc opieki paliatywnej i likwidację częściowo miejsc intensywnej terapii w placówkach opieki zdrowotnej.
Zgodnie z nowym projektem miejsca w szpitalu powinny być wykorzystane maksymalnie, tj. 300 dni w roku. Jeżeli liczba pacjentów nie przekracza 250, taki szpital powinien być przyłączony do większej placówki. Nie otrzymają finansowania także szpitale, w których wykonuje się mniej niż 400 poważnych zabiegów chirurgicznych oraz oddziały położnicze, jeżeli liczba położnic rocznie nie sięga 300.
Chociaż reforma systemu ochrony zdrowia na Litwie, którą każdy z ministrów widział inaczej, zakończyła się ograniczeniem usług medycznych świadczonych przez rejonowe szpitale na rzecz szpitali w wielkich miastach, to minister ochrony zdrowia Rimantė Šalaševičiūtė twierdzi, że większości placówek zdrowotnych nie zagraża likwidacja lub reorganizacja poprzez przyłączenie do większych szpitali.
Jednak taki scenariusz już się realizuje, szczególnie w prowincji.
„Jeżeli na oddziale jest 10 sal i tylko 1 pacjent, a brygada dyżurnych medyków dyżuruje przez całą dobę, skąd brać pieniądze na wynagrodzenia dla nich? Tak nie może być i lekarze powinni to sobie uświadomić” — mówi minister Šalaševičiūtė.
Wielu specjalistów negatywnie ocenia czwarty etap projektu reorganizacji służby zdrowia.
„Zakłada on likwidację wielu szpitalnych oddziałów, a w konsekwencji i całych placówek. Projekty powinny przyczyniać się do zwiększenia skuteczności leczenia, a nie do pochopnego zamykania poszczególnych oddziałów w małych szpitalach. Reorganizacja ma na celu likwidację dublujących się usług szpitalnych i ma poprawić jakość pracy laboratoriów medycznych oraz zmniejszyć wydatki administracyjne” — powiedział „Kurierowi” Antanas Matulas, wiceprzewodniczący sejmowego Komitetu ds. Zdrowia.
Jego zdaniem, decyzje związane z reorganizacją szpitali były podjęte zbyt pochopnie i nie były przemyślane. „W ciągu tak krótkiego czasu nie można odpowiednio przygotować się do połączenia szpitali. Potrzebne na to są co najmniej 2-3 lata” — twierdzi Matulas.
W sześciu szpitalach kraju planowane jest zamknięcie oddziałów położniczych. Potwierdziła to minister ochrony zdrowia Rimantė Šalaševičiūtė. Wokół stolicy istnieje tendencja likwidowania oddziałów położniczych w rejonach. To dotyczy też szpitala w Solecznikach.
„Zgodnie z postanowieniem Ministerstwa Zdrowia, które zakłada, że w rejonach, w których liczba porodów nie sięga 300 rocznie, finansowanie z Kas Chorych zostanie wstrzymane. Dlatego mając od prawie pięciu zaledwie 144 porodów rocznie, a 10-11 miesięcznie, jesteśmy zmuszeni do zamknięcia oddziału położniczego, zostawiając tylko ginekologię. Finansowanie zostanie wstrzymane od 1 lipca br. i wtedy zamkniemy porodówkę” — powiedziała „Kurierowi” Maria Suchocka, zastępca dyrektora szpitala w Solecznikach.
W wyniku reorganizacji zmniejszy się też liczba etatów.
Zastępca dyrektora zapewnia jednak, że tylko nieliczni pracownicy zostaną zwolnieni.
„Wszyscy pracownicy oddziału położniczego znaleźli już inną pracę. Wyszli tylko ci, którzy dojeżdżali z Wilna lub emeryci. Pozostali medycy zostają w szpitalu na oddziale ginekologii” – podsumowała Maria Suchocka.
Zapewniła także, że w wyniku zamknięcia porodówki pacjentki nie ucierpią.
Pogotowie ratunkowe szybko dowiezie ciężarne kobiety do Wilna.
***
Na Litwie na ochronę zdrowia co roku przeznacza się prawie 58 mln euro z budżetu państwowego.