Aż 25 proc. samorządowych polityków wciąż nie wypełniło deklaracji dotyczącej interesów prywatnych, chociaż mieli to zrobić do końca kwietnia.
— Do dziś obowiązek złożenia w naszym urzędzie deklaracji dotyczącej interesów prywatnych spełniło 85 proc. polityków – poinformował wczoraj (22 lipca) Romas Valentukevičius, dyrektor Głównej Komisji Etyki Służbowej (GKES).
Jak zaznaczył, w końcu kwietnia statystyki deklarujących swoje interesy polityków były jeszcze gorsze, bo w ustawowo wyznaczonym terminie deklaracje wypełniło tylko nieco ponad 30 proc.
— Po upływie terminu wysyłaliśmy przypomnienia samorządowym politykom, bezpośrednio do nich dzwoniliśmy, spotykaliśmy się w Sejmie z merami, wicemerami, przewodniczącymi samorządowych Komisji Etyki Służbowej, dyrektorami administracji samorządów i prosiliśmy, żeby zwrócili uwagę swoim politykom samorządowym na obowiązek złożenia deklaracji dotyczących interesów prywatnych. Dopiero po tym statystyka złożonych deklaracji wzrosła do 85 proc. – powiedział Romas Valentukevičius. Ostrzegł również niezdyscyplinowanych polityków, że jeśli w najbliższym czasie nie spełnią obowiązku deklaracyjnego, to we wrześniu mogą spodziewać się „represji” ze strony jego urzędu.
Problem jednak polega na tym, że Komisja Etyki nie ma skutecznych mechanizmów ani kontroli, ani zobligowania polityka do złożenia deklaracji.
— W przypadku złośliwego unikania złożenia deklaracji politykowi grozi kara grzywny w wysokości około 580 euro za naruszenie administracyjne – poinformował szef komisji.
Jeszcze gorzej sytuacja wygląda z weryfikacją danych wpisanych do deklaracji, bo tego praktycznie nie da się sprawdzić.
— Centralny rejestr deklaracji miał być utworzony jeszcze w 2014 roku, lecz ten termin przeniesiono na 2018 rok – wyjaśnił Mindaugas Siaurys, kierownik Wydziału Prewencji GKES. Urzędnik zauważył, że na razie 4 pracowników jego wydziału mają obowiązek zweryfikować dane około 160 tys. deklaracji osób, które muszą ten dokument wypełnić.
— Te proporcje dobitnie mogą świadczyć o skuteczności kontroli weryfikacji danych deklaracji – podkreślił Siaurys. Urzędnik wyjaśnił, że skuteczna kontrola i prewencja nie powinna polegać na zwiększeniu liczby kontrolujących urzędników, lecz na systemie, który na podstawie danych z różnych urzędów automatycznie wskazywałby na nieprawidłowości lub braki w deklaracjach polityków.
Dlatego, jak zauważył Saulius Urbanavičius, dyrektor Służby ds. Badań Specjalnych, jego urząd antykorupcyjny dowiaduje się o naruszeniach i nieprawidłowościach najczęściej z mediów czy też z donosów polityków opozycji, którzy skarżą konkurencję z koalicji rządzących. Zdaniem Valentukevičiusa, sytuacja mogłaby diametralnie zmienić się, gdyby samorządy same zwracałyby więcej uwagi na możliwe naruszenia etyki służbowej z powodu sprzeczności interesów prywatnych i publicznych polityków.
— Niestety, z 60 samorządów, tylko połowa w ogóle ma samorządowe Komisje Etyki Służbowej. W ubiegłym roku Komisje te rozpatrzyły 30 wniosków i podjęły 17 decyzji dotyczących tych wniosków – poinformował Valentukevičius, dodając, że taka statystyka smuci. Zapewnił jednak, że jego urząd dopnie swego celu, żeby transparentność samorządowych polityków była 100-procentowa.
— Z różnych analiz wynika bowiem, że samorządy — te instytucje najbliżej ludzi — są też najbardziej narażone na korupcję. Dlatego naszym zadaniem jest, żeby wszyscy politycy samorządowi regularnie deklarowali zbieżność swoich interesów prywatnych i publicznych – wyjaśnił szef Komisji Etyki.
Valentukevičius zauważył, że w latach poprzednich zaledwie 34 proc. polityków samorządowych w ogóle wypełniało deklaracje.Szef Komisji Etyki poinformował też, że po „skończeniu” z samorządami jego urząd zabierze się za deklaracje medyków placówek państwowych.
Tymczasem do „skończenia” z samorządami Komisji pozostaje, wydaje się, nie wiele, bo jak wynika z przedstawionej analizy, że z około 1 500 samorządowych polityków deklaracji nie złożyło jeszcze 170. Najgorsza sytuacja jest w samorządach Kiejdan, Rosiejń, Szyrwint i Solecznik. Tam tylko nieco ponad połowa polityków spełniło obowiązek złożenia deklaracji. Z 60 samorządów tylko w 16 wszyscy politycy wypełnili deklaracje.
Do dziś deklaracji nie wypełnili politycy, urzędnicy i znani prawnicy, którzy są zarazem radnymi samorządów. Według naszych ustaleń, GKES wciąż czeka na deklarację radnych Wilna, byłego posła i ministra gospodarki Arvdasa Sekmokasa czy też byłego mera, posła i europosła Juozasa Imbrasasa.
Deklaracji nie złożył też znany prawnik, również radny Wilna, Rimas Andrikis.