Członkowie rządu prześcigają się w tym, który chce szybciej i o więcej zwiększać emerytury. Zjawisko w litewskiej polityce rzadkie, ale regularne, bo jak zauważają politolodzy, rok następy będzie wyborczym, a emeryci są nie tylko najliczniejszą grupą społeczną, ale też stanowią najbardziej zdyscyplinowany elektorat.
Rzadko jednak głosują na ideologię, często natomiast głosy oddają na partie, które zadbały o ich interesy materialne, z nadzieją, że po wyborach faworyzowana partia o nich również nie zapomni.
Według planów Ministerstwa Opieki Socjalnej i Pracy emerytury miałyby wzrosnąć o około 6 proc. od lipca przyszłego roku. Jak twierdzi szefowa resortu Algimanta Pabedinskienė z Partii Pracy (laburzyści) (PP), w takim przypadku emerytury wzrosłyby średnio o 16 euro. Według obliczeń ministerstwa, na taki wzrost trzeba będzie zarezerwować około 75 mln euro w budżecie „SoDry”, zakładu ubezpieczeń socjalnych oraz 10 mln euro w budżecie państwa.
Tymczasem premier, a zarazem lider Partii Socjaldemokratów Algirdas Butkevičius, wyszedł z inicjatywą, żeby emerytury zwiększyć już od nowego roku, aczkolwiek średnio tylko o 2 proc., czyli o około 3 euro. Według słów premiera, na taki wzrost potrzeba będzie 23 mln euro. Premier przy tym choć zaprzecza, że wyścigi w czasie o wzrost emerytur nie są związane z przyszłorocznymi wyborami parlamentarnymi, przyznaje, że chodzi tu jednak o zaufanie do polityków.
„Chcemy, żeby emerytury wzrosły od 1 stycznia, nie zaś od 1 lipca, żeby ludzie w końcu zaufali politykom” — powiedział dziennikarzom premier, choć podkreślił przy tym, że „to nie ma nic wspólnego ze zbliżającymi się wyborami”.
Należy zauważyć, że jednym z głównych elektoratów laburzystów i socjaldemokratów są właśnie emeryci, a obie partie, choć są w koalicji rządzącej, nie kryją zamiarów wyboru nowego koalicjanta po przyszłorocznych wyborach.
Przepychanki w rządzie wokół terminu i wielkości wzrostu emerytur bulwersują samych emerytów. Przewodniczący Partii Emerytów Vytautas Kadžys rządowe propozycje nazywa kpinami z emerytów. Kadžys wyjaśnił w wywiadzie dla „Žinių radijas”, że emeryci chcą znacznie większego wzrostu emerytur, który według niego musiałby wynieść około 35 proc., bo jak tłumaczył przedstawiciel emerytów, o tyle w ciągu ostatnich siedmiu lat zmniejszyła się siła nabywcza lita i euro. Również eksperci uważają, że wzrost litewskich emerytur, które są jedne z najmniejszych w Europie, musiałby być nie tylko większy, ale też bardziej dynamiczny, a na pewno nie musi być regulowany kalendarzem wyborczym partii politycznych.
Ostatnio emerytury na Litwie wzrosły od 1 lipca tego roku, kiedy to rząd również o 3 euro zwiększył tzw. emeryturę podstawową z 105 do 108 euro. Jest to jeden z najmniejszych wskaźników w Europie. Również średnia emerytura, która obecnie wynosi na Litwie 242 euro, jest jedną z najmniejszych wśród krajów europejskich.
Korelacja wskaźników demograficznych i ekonomicznych, od których zależy wysokość emerytur, na przyszłość również dobrze nie wróży litewskim emerytom. W kraju bowiem stale spada liczba pracujących osób, z których składek ubezpieczeniowych są wypłacane emerytury obecnym seniorom. Choć Litwa próbuje regulować te wskaźniki zwiększając wiek emerytalny, jednak badania europejskie nie pozostawiają złudzeń.
Z nich wynika, że jeśli w 2010 roku na Litwie na utrzymanie 100 emerytów musiały pracować 134 osoby, to w 2060 roku już tylko 91 osób będzie musiało zarobić na emerytury 100 emerytów. Podobna sytuacja jest na Łotwie, ale już w Finlandii wskaźnik ten jest o wiele lepszy — 173 pracujących w 2010 roku i 129 w 2060 roku.
Najgorsza sytuacja obecnie jest w Rumunii, gdzie na emerytury dla 100 osób pracuje tam dziś 94 osoby, jednak w 2060 roku wskaźnik ten zmniejszy się tam do zaledwi 91 osób. Ten wskaźnik determinuje też fakt, że obecnie emerytury rumuńskie są najmniejsze wśród krajów Unii. Litwa i Rumunia, podobnie jak inne państw tzw. bloku wschodniego, również najmniej wydają na emerytury w kontekście wartości PKB. Średnia dla takich krajów wynosi około 6 proc. PKB, gdy na przykład w krajach bogatych wskaźnik ten wynosi często ponad 10 proc., co również wpływa na wysokość tamtejszych emerytur. Obecne europejskie emerytury średnio stanowią 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Do niedawna ten wskaźnik najwyższy był w Grecji, gdzie emeryci otrzymywali emerytury w wysokości aż 96 proc. swojego poprzedniego zarobku, a wiek emerytalny wynosił tam zaledwie 57 lat. Obecnie natomiast najbogatszymi emerytami Europy są naturalnie Luksemburczycy. Mieszkaniec tego kraju, gdzie są również największe płace — minimalną i średnią, po przejściu na emeryturę w wieku 60 lat otrzyma około 87 proc., czyli około 3,5 tys. euro.