Po taktycznym zmniejszeniu od września sił powietrznych NATO-wskiej misji Baltic Air Policing, Alians ostatnio faktycznie zwiększa swoją obecność w całej Europie. Zwłaszcza na wschodnich jej krańcach, w tym również na Litwie, Łotwie i w Estonii.
Dowództwo NATO nie ukrywa, że wzmacnianie sił jest odpowiedzią na rosnący poziom rosyjskiej agresji, którą czują się najbardziej zagrożone kraje bałtyckie. Działania NATO nie są jednak tylko pokazem siły mającym odstraszać Rosję, ale też przekonać Kreml, że „NATO nigdy nie śpi” — jak mówił w jednym z wywiadów sekretarz generalny Aliansu Jens Stoltenberg.
Wczoraj Stoltenberg uczestniczył w otwarciu sztabu Sojuszu w Wilnie (szerzej o tym na str. 20), który obok równolegle otwartych podobnych jednostkach w Polsce, na Łotwie, w Estonii, Bułgarii i Rumunii mają wzmocnić współpracę sił krajowych w ramach wspólnych działań NATO. Również w ramach Sił Szybkiego Reagowania, które wcześniejszą decyzją Sojuszu zostały zwiększone z kilkunastu do ponad 40 tys. żołnierzy.
W Polsce, na Litwie, Łotwie, w Estonii, Bułgarii i Rumunii ma się też niebawem pojawić dodatkowy sprzęt wojskowy i uzbrojenie, głównie ze Stanów Zjednoczonych. Według doniesień amerykańskich wojskowych, do Europy Wschodniej trafi około 250 czołgów, maszyn piechoty, samobieżnych haubic.
Co najważniejsze, według zapewnień Pentagonu, sprzęt i uzbrojenie nie będą tylko magazynowane w krajach przeznaczenia, lecz przemieszczane i wykorzystywane w ramach ćwiczeń odbywających się w tej części Europy.
A tych zapowiada się sporo. Już w roku bieżącym liczba wspólnych manewrów wojsk NATO-wskich w krajach Europy Wschodniej, w tym w krajach bałtyckich i na Litwie, była rekordowa. Ćwiczenia te odbywały się i będą się odbywać na lądzie, w powietrzu i na morzu. Również w regionach dotąd „nieoswojonych” przez NATO-wskich sztabowców. Chodzi tu głównie o Ukrainę, która przeciwstawia się rosyjskiej agresji na wschodzie kraju.
Właśnie 31 sierpnia rozpoczęły się tu jedne z największych ćwiczeń wojskowych w tym regionie. Obejmują teren obwodów Nikołajewa i Odessy oraz przyległy basen Morza Czarnego — region, który według kremlowskich strategów miał zostać marionetkową Noworosją podległą rosyjskiemu dyktatowi. W manewrach ukraińsko-NATO-wskich wojsk uczestniczy kilku tysięcy żołnierzy z 11 krajów Sojuszu. Do ćwiczeń zaangażowane są wojska lądowe, lotnictwo i marynarka wojenna, w tym również łodzie podwodne. Ćwiczenia mają zakończyć się 12 września. Dzień później mają też dobiec końca odbywające się równolegle ćwiczenia wojsk krajów Sojuszu w Europie Środkowej i Zachodniej „Swift Response 15”. Rozpoczęły się one 18 sierpnia. Uczestniczy w nich również 11 krajów, w tym Polska, Włochy, Niemcy, Wielka Brytania i Stany Zjednoczone. Według liczby jednostek, sprzętu i uzbrojenia zaangażowanych w ćwiczeniach, są one największe w Europie od końca zimnej wojny. Manewry te nie mają oficjalnie kontekstu ukraińskich wydarzeń, bo jak mówi się w oficjalnym komunikacie, manewry odbywają się dla wypracowania nawyków sił NATO do prowadzenia „szybkich operacji na rzecz silnej i bezpiecznej Europy”.
W ćwiczeniach tych biorą udział cztery amerykańskie myśliwce F-22 Raptor. Są to najdroższe i najnowocześniejsze maszyny powietrzne będące na wyposażeniu sił USA, a jednocześnie najnowocześniejsze użytkowane na świecie. Dotychczas stacjonowały tylko w Japonii i Korei Południowej, a po raz pierwszy były użyte do ataków na pozycje bojowe Państwa Islamskiego.
Z doniesień Waszyngtonu wynika, że takich nowoczesnych maszyn będzie więcej w Europie. Na razie cztery maszyny na co dzień stacjonować będą w bazie Sił Powietrznych USA w Spangdahlem w Niemczech. Stamtąd dwa Raptory zostały przerzucone w tym tygodniu do 32. Bazy Lotnictwa Taktycznego w Łasku pod Łodzią. Trafiły do Polski na zasadzie rotacji Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w ramach rozmieszczonego w Polsce na stałe pododdziału lotniczego.
F-22 Raptor to jednoosobowy myśliwiec taktyczny 5. generacji. Szybki i niemal niewidoczny dla radarów, uważany jest za najnowocześniejszy samolot na świecie i bezkonkurencyjny w walce. Wysyłając te samoloty do Europy, Waszyngton chce w ten sposób okazać wsparcie sojusznikom, którzy obawiają się agresji ze strony Rosji.
F-22 pozostaną w Łasku do końca manewrów, potem wrócą na bazę do Niemiec.
W Niemczech również, w okolicach Mannhaim, Amerykanie wznowili pracę magazynów wojskowych Coleman Barracks (Koszary Colemana). To tu ma najpierw trafić 250 czołgów oraz około 1 000 sztuk innego sprzętu i uzbrojenia, które później trafią do przygotowywanych magazynów NATO-wskich w krajach Europy Wschodniej, w tym również na Litwie. Według wcześniejszych planów zmniejszenia sił w Europie, Stany Zjednoczone miały opuścić bazę pod Mannhaim i przekazać ją niemieckim gospodarzom.