Ubiegły tydzień minął pod znakiem mocnego zaangażowania się Polski w obronie polskiej oświaty i polskich szkół na Litwie.
Sejm RP prawie jednogłośnie przyjął w tej sprawie rezolucję do władz Litwy, a do Wilna na rozmowy z władzami litewskimi przyjechała wiceminister edukacji narodowej Ewa Dudek.
Jednak na litewskiej stronie działania polskich władz nie zrobiły większego wrażenia.
„Musimy zaczekać, aż skończą się wybory (w Polsce – przyp. red.)” – powiedziała litewska minister oświaty Audronė Pitrėnienė, która uważa, że rezolucja polskiego Sejmu jest elementem toczącej się tam kampanii parlamentarnej.
Podobnie polską rezolucję ocenia wiceprzewodniczący litewskiego Sejmu i współprzewodniczący polsko-litewskiego zgromadzenia parlamentarnego Gediminas Kirkilas.
Uważa on też, że polscy posłowie głosowali za przyjęciem rezolucji, nie mając wiedzy na temat szkolnictwa polskiego na Litwie. Dlatego, jak zaznaczył Kirkilas, z rezolucji nie wynika wiele, jakie Polska ma do litewskiej strony zastrzeżenia ws. polskiej oświaty.
„Prawdopodobnie tej nie zbadano szczegółowo, bo nie przedstawiono żadnych konkretów mówiących o tym, co naprawdę jest źle” — powiedział wiceprzewodniczący Kirkilas, komentując treść polskiej rezolucji. Jego też zdaniem, oświadczenie polskiego parlamentu nie ma żadnej wartości i na pewno nie przyczyni się do polepszenia polsko-litewskich relacji, które od dłuższego czasu przeżywają kryzys.
„Ta rezolucja nic szczególnego nie dodaje i w tej sytuacji, zanim w Polsce nie zostanie wybrany nowy parlament i utworzony rząd, trudno liczyć na bardziej aktywne relacje, mimo że wymiana handlowa i współpraca wojskowa nadal trwa” — uważa Kirkilas.
W Wilnie nie zrozumiano też intencji wizyty polskiej wiceminister, która po spotkaniu z litewskimi władzami oświatowymi, choć wyraziła zaniepokojenie sytuacją oświatową Polaków na Litwie, to w opinii jej rozmówców nie miała jednak „żadnych zastrzeżeń”.
„Jesteśmy zaniepokojeni sytuacją środowisk polskich na Litwie. Zmiany wprowadzone w litewskim systemie oświaty w 2011 roku doprowadziły do tego, że absolwenci polskich szkół na Litwie coraz rzadziej są w stanie podjąć studia na litewskich uczelniach publicznych” – powiedziała Ewa Dudek po spotkaniu z litewską wiceminister oświaty Genoveitą Krasauskienė.
„Mówiąc o ujednoliconym egzaminie z języka litewskiego były pewne zarzuty, że być może dla polskich uczniów ze szkół mniejszości narodowych jest zbyt trudny. Jednak, gdy przedstawiliśmy analizę porównawczą, jak zdają uczniowie ze szkół mniejszości narodowych i ze szkół litewskich, to niepokój znikł. Nie było żadnych propozycji, aby coś zmieniać” – powiedziała litewskim dziennikarzom wiceminister oświaty Genoveita Krasauskienė.
Podczas spotkania Ewa Dudek poprosiła litewskich kolegów o wznowienie prac polsko-litewskiego zespołu ekspertów do spraw oświaty mniejszości narodowych, która została powołana w 2011 roku po pilnej wizycie na Litwie, również ws. losu polskiej oświaty ówczesnego premiera Donalda Tuska.
Wtedy właśnie litewski Sejm przyjął nową Ustawę Oświatową, której realizacja konsekwentnie pogarsza nauczanie w języku ojczystym w szkołach mniejszości narodowych.
Na prośbę polskiej wiceminister Genoveita Krasauskienė odpowiedziała tylko, że litewski resort uzgodni z mniejszościami narodowymi potrzebę wznowienia pracy tej grupy.
Wcześniej władze Litwy zignorowały też obawy polskiej minister edukacji narodowej Joanny Kluzik-Rostkowskiej, która 2 września wystosowała list do Audronė Pitrėnienė z prośbą o ponowne rozpatrzenie postulatów rodziców uczniów szkół polskich na Litwie.
Podzielała w nim obawy rodziców związane z sytuacją, w jakiej znalazły się ich dzieci i systematycznie pogarszającą się atmosferę wokół polskich szkół na Litwie.
„Polscy uczniowie na Litwie mają prawo korzystać ze wszystkich praw przysługujących mniejszościom narodowym w Unii Europejskiej” – polska minister napisała w liście do litewskiej koleżanki.
W odpowiedzi na te postulaty przedstawiciele litewskich władz oświatowych, ale też rządu i Sejmu powtórzyli od lat używaną w dyskusji mantrę, że „nigdzie poza granicami Polski nie ma tyle polskich szkół, ile jest na Litwie” i że „Polacy na Litwie mają możliwość od przedszkola do uniwersytetu uczyć się w języku ojczystym”. Dlatego strona litewska kategorycznie odrzuca polskie postulaty i nie przyjmuje do świadomości, że liczba polskich szkół stale się zmniejsza, a nauka w języku ojczystym w szkołach jeszcze działających jest stale ograniczana przez prawo.
Przypominamy, że w ubiegłym tygodniu — głosami 411 posłów „za” i tylko przy 4 przeciwnych — Sejm RL przyjął osobną uchwałę w sprawie sytuacji szkolnictwa polskiego na Litwie.
„W ostatnich miesiącach miały miejsce protesty w polskich szkołach na Litwie. Jest to kolejny dramatyczny przejaw determinacji mniejszości polskiej dążącej do zachowania tożsamości, języka i kultury. Polska i Litwa mają wspólną i wielowiekową historię. Obliguje nas ona do wzajemnego poszanowania w sferze politycznej, społecznej oraz kulturalnej. Oba państwa są dzisiaj członkami Rady Europy, Unii Europejskiej i NATO – organizacji stojących na straży integralności państwowej i praw mniejszości narodowych, takich jak: etniczna tożsamość, język, kultura i oświata” – napisano w dokumencie.
Polscy posłowie zaapelowali do władz Litwy o zagwarantowanie Polakom prawa do nauki w języku ojczystym.