Choć udział w rozpoczętym w poniedziałek (w nocy z poniedziałku na wtorek według czasu litewskiego) jubileuszowym forum — 70. Zgromadzeniu Ogólnym ONZ — zapowiedzieli liderzy większości mocarstw światowych, to jednak nie ich obecność tam przyciąga uwagę całego świata.
Największe zainteresowanie wzbudza zapowiedziana również na wtorkową noc rozmowa prezydentów USA i Rosji, Baracka Obamy i Władimira Putina, którzy spotkają się w kuluarach forum. Zainteresowanie tym spotkaniem ogromne, zwłaszcza, że do ostatniej chwili nie było wiadomo, czy do niego w ogóle dojdzie. Okazało się jednak, że rozmowy odbędą się i to nie „na nogach” przy okazji spotkania dwóch liderów w korytarzach nowojorskiej siedziby ONZ, a „na siedząco” przy stole negocjacyjnym i potrwa prawie godzinę.
Najważniejszym tematem — według strony rosyjskiej — będzie sytuacja w Syrii. Strona amerykańska mówi, że tematami będą „Syria i Ukraina”. Rzecznik Kremla Sergiej Pieskow odpowiada jednak w mediach rosyjskich, że o Ukrainie Putin będzie rozmawiał, jeżeli zostanie na to czasu.
Rozmowa Obama-Putin wzbudza zainteresowanie świata również dlatego, że jeszcze rok temu podczas 69. Zgromadzenia Ogólnego, Barack Obama z trybuny ONZ powiedział, że świat stoi przed trzema największymi zagrożeniami — Państwem Islamskim, Rosją i wirusem Ebola. Wtedy Obama zapowiedział też, że jego kraj będzie aktywnie zwalczał te zagrożenia. Dziś amerykański prezydent musi jednak rozmawiać z Rosją, bo ani arabsko-zachodnia koalicja na czele ze Stanami Zjednoczonymi, ani tym bardziej same USA nie są w stanie poradzić z Państwem Islamskim, które już zagraża nie tylko państwom ościennym.
Zdaniem ekspertów, Rosja choć również niewiele potrafi sama zdziałać w zwalczaniu Państwa Islamskiego, jednak jej wsparcie, przede wszystkim militarne dla syryjskiego dyktatora Asada, może zaostrzyć konflikt wojenny i — co najgorsze — przedłużyć go w nieskończoność. Na taki scenariusz Rosja może sobie pozwolić, tym bardziej, że jej zaangażowanie w Syrii nie przypomina tego sprzed kilkudziesięciu lat w Afganistanie. Wtedy wojna w Afganistanie przyśpieszyła upadek Związku Sowieckiego. Putin nie może więc pozwolić na podobny scenariusz dla jego imperialistycznej Rosji. Dlatego też, jak dostrzegają zachodni eksperci, obecność Rosji w Syrii ma charakter bardziej strategiczny. Ma przede wszystkim pokazać Zachodowi, że Rosja izolowana po jej agresji na Ukrainie, mimo to pozostaje ważnym graczem na arenie światowej i bez jej udziału światowe mocarstwa, głównie USA, nie poradzą sobie z globalnymi zagrożeniami. I takie przesłanie, zdaniem obserwatorów, jest głównym celem przyjazdu Władimira Putina do Nowego Jorku i zabieganie o spotkanie z prezydentem Stanów Zjednoczonych.
Amerykańskie media, dostrzegając ten cel Putina, są zdania, że Obama nie mógł jednak odrzucić prośby Putina ws. spotkania. Wiodące amerykańskie tytuły zgodnie oceniają, że choć rozmowa jest potrzebna, będzie to jednak rozmowa z wrogiem, dlatego przyszłą deklarację Putina należy oceniać z dużą dozą krytyki.
Prezydent Dalia Grybauskaitė, również obecna na sesji ONZ w Nowym Jorku oświadczyła, że w kontekście wydarzeń na Ukrainie jest bardzo trudno uwierzyć w dobre intencje Rosji i w jej pokojową inicjatywę na Bliskim Wschodzie.
— Zachód zawsze dążył do pokoju i demokracji. Udowodnił to swoim historycznym rozwojem. Natomiast jeżeli mówimy o naszym sąsiedzie, to rzeczywiście, jego pokojowe zachowania widzimy dzisiaj we wschodniej Ukrainie, widzieliśmy na Krymie i w innych zakątkach świata — powiedziała litewska prezydent.
Oczekuje się, że podczas wystąpienia na forum Zgromadzenia Ogólnego Władimir Putin będzie apelował o utworzenie międzynarodowej koalicji przeciwko Państwu Islamskiemu w Syrii właśnie z udziałem Rosji i syryjskim dyktatorem, którego Rosja wspiera. Wydaje się, że Putin przekonał Zachód do takiego rozwiązania, zanim jeszcze złożył taką propozycję z trybuny ONZ. Oficjalny Berlin bowiem już zaakceptował rozmowy ws. Syrii z udziałem Asada, a amerykańskie media formują opinię, że choć takie rozwiązanie jest złe, jest jednak konieczne, przynajmniej jako przejściowe.
Putin na forum ONZ wystąpi jako czwarty mówca. Przed nim swoje przemówienia wygłoszą, między innymi, prezydenci USA i Polski — Barack Obama i Andrzej Duda. Jednak przemówienie włodarza Kremla jest oczekiwane z dużym zainteresowaniem, bo Zachód chce usłyszeć „z pierwszych ust”, co tak naprawdę Rosja ma do zaproponowania ws. Syrii. Przemówienie Putina jest też nie mniej ważne dla jego polityki wewnętrznej, bo ma pokazać Rosjanom, że ich kraj nie jest w izolacji i wciąż odgrywa pierwszoplanową rolę w rozstrzyganiu światowych kryzysów.
Eksperci oceniają jednak, że samych słownych deklaracji Putina Zachód nie kupi, a prezydent Obama zapowiedział, że będzie też chciał rozmawiać z Putinem ws. konfliktu na Ukrainie, w który Rosja jest zaangażowana wcale nie pokojowo. Obama rozwiał tym samym wcześniejsze spekulacje, że kosztem Ukrainy Zachód będzie chciał porozumieć się z Rosją ws. uregulowania konfliktu w Syrii.
— Są to dwa odrębne tematy — oświadczyła jednak strona amerykańska. A tamtejsze media dopełniły, że Obama nie mógłby nawet dopuścić do układu z Moskwą kosztem suwerenności Ukrainy, bo takie porozumienie uderzałoby w fundamenty amerykańskiej demokracji.