„Prawo i Sprawiedliwość” zdecydowanie wygrało wybory parlamentarne w Polsce i prawdopodobnie będzie mogła rządzić samodzielnie. Takiej sytuacji, kiedy władza ustawodawcza, wykonawcza i prezydencka skupiałaby się w jednych rękach, w Polsce nie było od dziesięcioleci. Przypominamy, że w niedawnych wyborach prezydenckich zwyciężył kandydat PiS Andrzej Duda. Partia Jarosława Kaczyńskiego walczy też o zdecydowaną większość w Senacie.
Tymczasem jeśli jeszcze w niedzielę zaraz po wyborach sondaże exit poll dawały partii będącej od ośmiu lat w opozycji prawie 40 proc. głosów i 242 mandaty w 460-osobowym parlamencie, to według poniedziałkowego sondażu late poll Ipsos dla TVP1, TVN24 i Polsat News, przewaga partii Kaczyńskiego zmalała do 37,7 proc. i 232 mandatów w Sejmie. Co też zapewniałoby PiS przewagę, ale kruchą. W noc powyborczą prezes partii Jarosław Kaczyński zaprosił więc do koalicyjnej współpracy inne ugrupowania, dla których sprawy Polski są najważniejsze.
Jeśli z wyników sondaży niedzielnych i bardziej precyzyjnych z komisji obwodowych jest jasne, że niekwestionowanym zwycięzcą wyborów jest PiS, a dotychczas rządząca osiem lat Platforma Obywatelska zyskała nieco ponad 23 proc. głosów, to wobec pozostałych ugrupowań jest wiele niejasności, bo aż dwie z nich balansują na progu wyborczym i od tego, czy przekroczą go i z jakim wynikiem, zależy też przyszły układ w parlamencie. Według niektórych ekspertów, dominacji PiS-u w Sejmie może przeszkodzić lepszy wynik Polskiego Stronnictwa Ludowego. Na razie sondaże dają partii chłopskiej 5,2 proc. głosów.
Dosłownie na ostrzu progu wyborczego znalazło się ugrupowanie KORWiN europosła Janusza Korwina. Sam lider ugrupowania ocenił, że obecne 4,9 proc. będzie dramatycznym wynikiem.
I chociaż wyniki sondaży powyborczych odzwierciedlają wyniki sondaży sprzed wyborów, to nie obeszło się jednak bez niespodzianek.
Pierwszą z nich był znacznie lepszy wynik wyborczy ugrupowania rockmana Pawła Kukiza, któremu przedwyborcze badania, choć prognozowały przekroczenie progu wyborczego, aczkolwiek w granicach błędu statystycznego. Tymczasem wynik ugrupowania KUKIZ’15, to aż 9 proc.
Tyle i jeszcze więcej sondaże przedwyborcze dawały Zjednoczonej Lewicy. Tymczasem ugrupowanie to zdobyło nieco ponad 6 proc. i w ogóle nie wejdzie do parlamentu, gdyż dla koalicji próg wyborczy wynosił 8 proc. I to było drugim zaskoczeniem, ale wytłumaczalnym, gdyż po ostatniej debacie telewizyjnej liderów komitetów wyborczych sukces odniosło ugrupowanie RAZEM — również lewicowe.
Wcześniej uzyskujące poparcie w granicach sondaży ugrupowanie to zdobyło w wyborach prawie 4 proc. Zdaniem większości ekspertów oceniających w noc powyborczą wyniki głosowania, to właśnie sukces RAZEM zaszkodził Zjednoczonej Lewicy.
Do Sejmu jeszcze wejdzie liberalne ugrupowanie „Nowoczesna.PL” ekonomisty Ryszarda Petru (7,7 proc.).
Według wstępnych ocen PiS może liczyć na 232 mandaty w Sejmie i samodzielne rządy. 23,6 proc. Platformy Obywatelskiej przełoży się na 137 mandaty. Ruch KUKIZ’15 będzie miał 42 posłów. „Nowoczesna.PL” wprowadzi do parlamentu 30 posłów, a PSL z wynikiem 5,2 proc. może liczyć na 18 mandatów. Jeden mandat w Sejmie przypadnie mniejszości niemieckiej.
Według sondażu frekwencja wyniosła 51 proc.
W Polsce trwają ostateczne podliczania głosów, którego wyniki poznamy dzisiaj, 27 października. Tymczasem zagraniczne media, politycy i eksperci już oceniają przyszłą perspektywę polityczną Polski. W zachodnich mediach dominuje opinia, że zwycięstwo PiS zbliży Polskę z Węgrami Wiktora Orbana, a tym samym zwiększy wpływy eurosceptyków w Unii Europejskiej.
Tymczasem jeden z czołowych litewskich ekonomistów Gitanas Nausėda zauważa, że wybór polityczny Polaków już dawno nie przekłada się na relacje gospodarcze. Uważa on, że niezależnie od tego, kto będzie rządził w Warszawie, współpraca gospodarcza będzie rozwijała się na dotychczasowym poziomie i zasadach. Choć, jak zaznacza ekspert, dotychczasowa współpraca ma też spore możliwości rozwoju.
Z kolei litewscy politolodzy są zgodni, że w okresie, kiedy relacje polsko-litewskie do najlepszych nie należą, to po zwycięstwie wrażliwego na sprawy narodowe PiS-u, litewskim politykom będzie jeszcze trudniej rozmawiać z Warszawą.