W Wilnie z okazji 1050-lecia Chrztu Polski w minioną sobotę w kościele pw. Ducha Świętego w Wilnie zabrzmiało Oratorium „Nieszpory Ludźmierskie” Jana Kantego Pawluśkiewicza (muzyka) i Leszka Aleksandra Moczulskiego (słowa).
Uroczystości patronowała ambasada Rzeczpospolitej Polskiej w Wilnie.
Dzieło powstało w 1992 r., jako artystyczne wotum odzyskanej niepodległości.
Od tego czasu było wystawiane w Polsce i na całym świecie, m. in. reprezentowało polską kulturę na Wystawie Światowej Expo w Lizbonie. Prezentowane było także w Katedrze św. Patryka w Nowym Jorku oraz Katedrze Lwowskiej.
Jan Kanty Pawluśkiewicz stworzył utwór, który nie tylko zachwyca swymi walorami artystycznymi, ale także swą duchową potęgą.
Pomimo że przyszłam o wiele wcześniej przed rozpoczęciem tej wspaniałej uroczystości, kościół już był wypełniony po brzegi. Spora grupa młodych ludzi wraz z resztą wiernych odmawiała różaniec, co brzmiało wyjątkowo uroczyście.
Zaraz zaczęły się przygotowania do występu: ustawianie aparatury, ostatnie pociągnięcia smyczkami i nastrajanie instrumentów. Zdziwiło mnie, że tuż przed występem ta młoda grupka odmawiająca różaniec zerwała się do wyjścia.
Na moje pytanie, dlaczego wychodzą, odpowiedzieli: „Utwór ten słyszeliśmy już wiele razy, a teraz idziemy na miasto rozrabiać. Oj, przepraszamy, idziemy zwiedzać kościoły, a po drodze też będziemy grupowo odmawiać różaniec, czyli »omodlić miasto«”.
I wreszcie, gdy na „scenę” wyszła mniej więcej chyba 200-osobowa grupa artystów, posypały się wielkie i burzliwe oklaski.
Szybko jednak zapadła cisza, gdy rozległa się melodia poloneza Ogińskiego „Pożegnanie Ojczyzny”, co nie jest typowe dla nieszporów.
Zresztą całe nieszpory były nietypowe, bo skomponowane w zupełnie innym stylu, choć nie odbiegały od ogólnej normy tych tradycyjnych. Całość była wielkim hymnem uwielbienia Boga Ojca, Boga Syna i Ducha Świętego oraz Matki Bożej.
Była głęboko przepojona błaganiem, miłością i miłosierdziem, opierająca się na psalmach, urywkami z wieczornej modlitwy brewiarza, Litanii Loretańskiej, cytatów z listów św. Pawła.
Były też elementy betlejemskie i wiele innych biblijnych scen.
Wystąpili znakomici soliści sceny polskiej tacy jak: Hanna Banaszak, Beata Rybotycka, Elżbieta Towarnicka, Zbigniew Wodecki, Jacek Wójcicki, Maciej Lipina. A także Chór Wydziału Muzyki Uniwersytetu Rzeszowskiego (przygotowanie chóru Bożena Stasiowska-Chrobak), Orkiestra Symfoniczna Filharmonii Podkarpackiej w Rzeszowie – całością dyrygował Rafał Jacek Delekta.
Solistom towarzyszył znakomity pianista i akompaniator Konrad Mastyło. Mówiąc dokładniej, był to kwiat wielkiej sceny polskiej.
Nieszpory składały się z 18 pieśni – psalmów, śpiewanych w partiach solowych i z chórem. Muzyka Nieszporów była niesłychanie różnorodna i zawierała — na tle klasycznym — elementy folkloru góralskiego, muzyki orientalnej, a także i tradycyjnej kościelnej: fragmenty grane na fisharmonii czy partie chorałowe. Jest to utwór, który ujmuje słuchacza niezwykle piękną urokliwie skomponowaną melodią, wykonywaną w dodatku przez popularnych artystów estradowych.
— „Nieszpory Ludźmierskie” są prawdziwą modlitwą — czcią oddaną Matce Bożej Gaździnie Podhala. Jakże znamienny jest fakt, że Oratorium poświęcone Matce Bożej przychodzi nam wystawić w Wilnie, przy Jej ostrobramskim wizerunku — mówił autor słów Leszek Aleksander Moczulski.
Elementem uroczystych obchodów 1050-lecia Chrztu Polski organizowanych na Litwie, oprócz wystawienia Oratorium „Nieszpory Ludźmierskie”, była sesja naukowa pt. „Panno Święta co jasnej bronisz Częstochowy i w Ostrej świecisz Bramie”.
Były też prelekcje na temat: „Tytuły Maryi w polskich pieśniach religijnych – od Bogurodzicy do Czarnej Madonny”.
Mówiono też, jaki wpływ chrzest Mieszka I miał znaczenie nie tylko dla Polski, ale i dla Litwy.
Nieszpory były najwspanialszym i najpiękniejszym uwieńczeniem i uwielbieniem nie tylko jubileuszu Chrztu Polski, ale także Dnia Polonii oraz Wilna, jako miasta Miłosierdzia Bożego.
Bo i gdzie można znaleźć tyle miłosierdzia w jednym, tak małym i ubogim na skalę światową mieście, jak w Wilnie. Tu Miłosierna cudowna Pani Ostrobramska, sanktuarium Miłosierdzia Bożego z cudownym obrazem, katedra z kopią Całunu Turyńskiego, domek św. Faustyny, Kalwaria Wileńska z relikwiami Krzyża Świętego, wreszcie wspaniałe Trzy Krzyże, które dniem i nocą strzegą miasta i błogosławią miastu i jego mieszkańcom.
Kiedyś jeden z pielgrzymów powiedział, że Wilno jest niewyczerpalną kopalnią Miłosierdzia i chyba miał rację, tylko trzeba chcieć i potrafić z tego wielkiego daru skorzystać.
Ale powróćmy jeszcze do „wileńskich” nieszporów. Szczerze mówiąc, byłam mile zaskoczona tak dużą ilością zebranych,
od młodzieży, poprzez nastolatków, aż do maluchów. Bo pomimo że tego dnia wiele imprez na mieście było i wydawać się mogło, że wieczorem ludzie będą już zmęczeni, to tego wcale nie dało się odczuć. Kościół dosłownie
pękał w szwach.
Pomimo że nieszpory trwały nieco ponad półtorej godziny, czas ten minął jak kilka minut. Zebrani wierni i słuchacze trzykrotnie swoimi oklaskami „zatrzymywali” artystów swoimi oklaskami do powtórki. Nie mówię już o tym, że podczas koncertu-modlitwy cisza była jak makiem zasiał. Tylko ten i ów skrycie ocierał łzę z oka. Niektórym solistom też lekko spływały łzy po policzkach. Był to nie tylko najwyższy poziom pod względem artystycznym ze strony wykonawców, ale także wielka wspólna modlitwa i wykonawców i słuchaczy.
Jednak wszystko, co dobre i piękne szybko się kończy. Skończyły się też nieszpory. Ludzie zaczęli wychodzić z kościoła. Wychodzić w takiej samej ciszy jak byli tam. Po prostu byli pod ogromnym wrażeniem i ciągle jeszcze w pewnym sensie rozmodleni.
Wyszłam i ja z koleżanką.
Też długo milczałyśmy (choć dla mnie to nie jest łatwe). Tym razem chyba po dobrych 15 minutach odezwała się koleżanka.
— Wiesz, Wilno rzeczywiście jest nie tylko uroczym miastem, ale też miastem wielkiego Miłosierdzia. Te nasze wileńskie sanktuaria przynajmniej na jakiś czas nas przemieniają i bardzo dużo dają do przemyślenia – powiedziała.
Jadąc do domu, rozmawiałam jeszcze z kilkoma osobami, które były na tych nieszporach i całej tej otaczającej atmosferze. Wszyscy byli pod dużym wrażeniem. A niektórzy nawet mówili, że w tym XXI wieku, wieku takiego chaosu, tylu wojen na świecie została nam dana wielka szansa Miłosierdzia i nie możemy jej przegapić, bo życie jest jedno i nie można go zmarnować.
Z CZEGO SKŁADAJĄ SIĘ NIESZPORY
Nieszpory (łac., vesperae od vesper — wieczór) — w Kościele katolickim to przedostatnia część modlitwy brewiarzowej, odmawiana w porze wieczornej.
W Kościele katolickim nieszpory rozpoczynają się śpiewania słów: „Panie, pośpiesz ku ratunkowi memu, Boże wejrzyj ku wspomożeniu memu…”.
Kolejne części to hymn, dwa lub trzy psalmy poprzedzone i zakończone antyfonami, czytania, responsorium oraz kantyk Najświętszej Maryi Panny (Magnificat).
U nas przyjęły się tzw. nieszpory ludowe, czyli wieczorne nabożeństwo odprawiane w kościołach w niedziele i święta, dla których charakterystyczny jest archaiczny, rymowany przekład psalmów.