
Po podliczeniu głosów we wszystkich dzielnicach wyborczych wczoraj, 24 października, politycy w wileńskim Pałacu Władców podsumowali wyniki tegorocznych wyborów do litewskiego Sejmu. Liderzy partii politycznych mówili przede wszystkim o możliwościach realizacji swoich programów oraz formowaniu koalicji.
Z dużą przewagą tegoroczne wybory parlamentarne wygrał Litewski Związek Chłopów i Zielonych, zdobywając 54 mandaty. Przewodniczący tej partii Ramūnas Karbauskis powiedział dziennikarzom, że dla prezydent Dali Grybauskaitė wyniki głosowania mają jasno pokazać, jaka jest wola narodu.
„Nie rozmawiałem jeszcze z prezydent, ale jestem pewien, że głowa państwa rozumie, jaka jest wola narodu i że teraz nie jest tak ważne, kto będzie drugim partnerem w koalicji. Związek Chłopów i Zielonych otrzymał taki limit zaufania, więc przede wszystkim ważne jest, na ile jesteśmy w stanie zrealizować te zmiany, o których mówiliśmy w kampanii wyborczej. Dlatego jeden czy drugi partner w koalicji nie jest podstawową kwestią” — mówił Karbauskis.
Zaznaczył, że partia rozważa możliwość formowania koalicji z konserwatystami i socjaldemokratami. Natomiast nie widzi możliwości współpracy z liberałami. Warto zaznaczyć, że brak sympatii między tymi partiami jest obustronny.
Przewodniczący Ruchu Liberałów Eugenijus Gentvilas powiedział bowiem, że w przypadku zawarcia koalicji z „chłopami” liberałowie zawiedliby swoich wyborców.
Co do współpracy zwycięskiej partii z Akcją Wyborczą Polaków na Litwie-Związkiem Chrześcijańskich Rodzin, Karbauskis zaznaczył, że obie partie mają podobne założenia dotyczące rodzinnej polityki. Lider chłopów i zielonych zaznaczył, że polska partia mogłaby zostać partnerem podczas podejmowania poszczególnych decyzji w Sejmie. Jednak Karbauskis nie widzi AWPL-ZChr jako pełnowartościowych partnerów w koalicji.
Tymczasem Gabrielius Landsbergis, przewodniczący partii Związek Ojczyzny-Litewscy Chrześcijańscy Demokraci, która zdobyła 31 mandatów, przyznał, że konserwatyści liczyli na większe poparcie wyborców.
„Przepraszam, jeżeli spodziewaliście się lepszych wyników, ale następnym razem będzie lepiej” ― powiedział Landsbergis.
Jego wizje dotyczące koalicji nieco różnią się od tego, co wcześniej przedstawił Karbauskis. Landsbergis zaznaczył bowiem, że widzi możliwości formowania koalicji z trzech partii ― konserwatystów, chłopów i zielonych oraz liberałów. Także, zdaniem Landsbergisa, Karbauskis powinien wybrać kierunek, w którym będzie zmierzał ― na prawo czy na lewo. Negocjacje w obu kierunkach są dla konserwatystów nie do zaakceptowania.
Tymczasem europoseł Waldemar Tomaszewski, przewodniczący Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin powiedział, że AWPL-ZChr mogłaby być w koalicji ze zwycięzcami, jednak to nie jest głównym celem polskiej partii.
„Ze Związkiem Chłopów i Zielonych mamy wiele wspólnych poglądów. Nie raz jednak udowodniliśmy, że możemy pracować także w opozycji. Dzisiaj nie rozmawiamy o koalicjach. Zresztą, mieszkamy w niedużym kraju, wszyscy politycy przebywają w stolicy. W każdej chwili można prowadzić konsultacje i rozmawiać o przyszłej pracy w Sejmie. Rozumiemy, że są duże partie, które wygrały wybory, dużą rolę w negocjacjach odegra również prezydent” — zaznaczył Waldemar Tomaszewski, podkreślając, że obecność w koalicji dla polskiej partii jest jedynie środkiem do realizacji programu wyborczego, ale nie celem samym w sobie.
Tomaszewski podkreślił, że AWPL-ZChr opiera się na aktualnych dla całej Europy wartościach chrześcijańskich oraz dąży do sprawiedliwości społecznej i polepszenia sytuacji gospodarczej całego kraju.
Jedna z najważniejszych propozycji polskiej partii dotyczy polepszania polityki rodzinnej. Partia proponuje wypłacać po 120 euro na drugie dziecko i każde kolejne, co, zdaniem Tomaszewskiego, musiałoby stać się poważnym wkładem w zwalczaniu problemów demograficznych.
W tegorocznych wyborach, tak samo, jak 4 lata temu, polska partia otrzymała 8 mandatów w Sejmie. Jak zauważył Tomaszewski, AWPL-ZChr jest jedyną partią, która w kończącym kadencję Sejmie przez jakiś czas była u władzy, ale nie straciła poparcia swoich wyborców.