
Największy polski ubezpieczyciel przejmuje kontrolę nad drugim co do wielkości bankiem nad Wisłą. Transakcja o wartości 10,6 mld zł zmienia układ sił na polskim rynku bankowym. Po zakupie Pekao PZU stanie się największą grupą finansową w Europie Środkowo-Wschodniej.
Przejęcie sprawia, że wicepremier Mateusz Morawiecki zyskuje kolejne narzędzie, dzięki któremu może realizować swoją strategię na rzecz odpowiedzialnego rozwoju. Zarówno PZU, jak i PFR to podmioty pod nadzorem Ministerstwa Rozwoju.
1. Zakupy wspólnymi siłami. PZU sam nie byłby w stanie udźwignąć tak ogromnej transakcji. Kwota była zbyt duża nawet dla tak dużej spółki. Dlatego do pomocy zaangażowano Polski Fundusz Rozwoju.
PZU i PFR kupią odpowiednio 20 proc. i 12,8 proc. akcji Pekao od UniCreditu, płacąc po 123 zł za walor. To cena w wysokości 1,3-krotności wartości księgowej, o 3,3 proc. niższa niż średnia cena akcji Pekao na GPW w okresie ostatnich sześciu miesięcy (w ostatnich dniach przed ogłoszeniem transakcji kurs oscylował wokół 120 zł).
W efekcie PZU wyłoży 6,5 mld zł, wykorzystując głównie swój kapitał nadwyżkowy, a PFR dołoży 4,1 mld zł, posiłkując się kredytem z PKO BP.
2. Repolonizacja banków staje się faktem. Dzięki tej transakcji, a także przejęciu parę tygodni temu części Banku BPH przez Aliora, polskie instytucje (łącznie prywatne i państwowe) kontrolują banki stanowiące 46 proc. aktywów sektora w naszym kraju (biorąc pod uwagę tylko banki komercyjne). Przed przejęciem Pekao wskaźnik ten wynosił zaledwie 34 proc. Oznacza to, że w rękach państwowych znajdują się dwa największe banki w Polsce, czyli PKO BP (suma bilansowa 268 mld zł) i Pekao (160 mld zł), państwo decyduje też o losach Aliora (61 mld zł), Banku Ochrony Środowiska (21 mld zł) i Banku Pocztowego (9 mld zł). Takie rozwiązanie ma sporo zalet, bo ośrodki decyzyjne sporej części rynku bankowego znajdują się w Polsce. Inaczej jest w przypadku, gdy zagraniczna spółka-matka ma problemy i wstrzymuje akcję kredytową zależnych od siebie banków w Polsce (tak jak działo się to podczas kryzysu). Poza tym większy odsetek zysków banków trafi w formie dywidend do polskich akcjonariuszy.
3. Przygotowanie pod zmiany emerytalne. Kupując Pekao, ubezpieczyciel stanie się najprawdopodobniej także właścicielem towarzystwa funduszy inwestycyjnych Pioneer i powszechnego towarzystwa emerytalnego Pekao. Obecnie TFI PZU ma 28 mld zł aktywów, a jego OFE 19 mld zł. Fundusz emerytalny Pekao ma 2 mld zł, a Pioneer TFI 17 mld zł. To łącznie 66 mld zł. Uwzględniając planowane zmiany w OFE (25 proc. aktywów funduszy ma trafić do Funduszu Rezerwy Demograficznej) i związane z tym prawdopodobne przekształcenie PTE w TFI, w przyszłości PZU będzie miał w swoim scalonym TFI prawie 61 mld zł. Na rynku będzie niekwestionowanym liderem.
W lipcu resort rozwoju ogłosił nowe otwarcie w budowaniu krajowego kapitału. Nowy program oszczędności emerytalnych ma z założenia angażować instytucje finansowe. Jeśli zapowiadane quasi-obowiązkowe pracownicze plany kapitałowe faktycznie zostaną wprowadzone z sukcesem, poprzez nowy mechanizm na rynek kapitałowy będzie płynąć nawet 15-20 mld zł rocznie. To łakomy kąsek dla firm zarządzających aktywami.
Jasne jest, że PZU będzie chciało wziąć dla siebie jak największy kawałek tego nowo powstającego tortu. W efekcie będzie w stanie zaoferować najniższe koszty i być bardziej konkurencyjne.
4. Kontynuacja strategii. Podczas czwartkowego spotkania z inwestorami, analitykami i dziennikarzami Paweł Borys, prezes PFR, oraz Michał Krupiński, prezes PZU, jednym głosem podkreślali, że zamierzają utrzymać dotychczasową strategię banku zakładającą niski profil ryzyka, stabilny rozwój i wypłatę maksymalnej możliwej dywidendy (w ostatnich latach do 100 proc.).