„Maldeikienė, co ty robisz?”, „Nie zabierajcie nam pracy!”, „Niepełnosprawni to nie tylko liczby”, „Sumiennie płacimy podatki – chcemy sumiennego traktowania!” – z takimi napisami na plakatach wczoraj, 25 kwietnia, pod gmachem sejmu protestowało kilkaset osób niepełnosprawnych. Wiec pod hasłem „Pozwólcie pracować” został zorganizowany w związku z redakcją ustawy o przedsiębiorstwach społecznych, która jest obecnie omawiana w sejmie.
Zdaniem uczestników protestu nowelizacja zlikwiduje system integracji osób niepełnosprawnych na rynku pracy i jeszcze bardziej zwiększy emigrację. Według organizatorów akcji, pracę może stracić około 7 tys. niepełnosprawnych. Zgodnie z planowanymi zmianami, od czerwca ma obowiązywać zakaz zakładania nowych spółek socjalnych, zaś niepełnosprawni mieliby szukać zatrudnienia na ogólnym rynku pracy.
– Jak lekko oni mówią: „weź i znajdź pracę”! Nawet zdrowemu człowiekowi trudno znaleźć dziś zatrudnienie. Osobie niepełnosprawnej jest jeszcze trudniej, bo nie wszystkie czynności może wykonywać. Nie przeżyję jedynie z mizernego świadczenia socjalnego w wysokości 100 euro. Muszę kupować leki. Do sklepu niepełnosprawny może pójść tylko wtedy, gdy sam zarabia. I tę możliwość nam teraz chcą zabrać! – oburzała się w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” 54-letnia wilnianka, Audronė.
Vladas Mikolaitis, kierownik Stowarzyszenia Pracujących Niepełnosprawnych, podkreślił, że osoby z ograniczonymi możliwościami praktycznie nie mają szans na zatrudnienie w zwykłych przedsiębiorstwach.
– Gdyby było dobrze, to ludzie by nie protestowali! Nie proszę, aby państwo mnie utrzymywało, sam chcę zarobić. Długo szukałem pracy. Na Giełdzie Pracy wprost mi powiedziano, że nie mam żadnych szans. Szukałem pracy też samodzielnie. W kilku miejscach mogłem nawet pracę otrzymać, jednak pomieszczenia tych firm zupełnie nie były przystosowane do potrzeb osób niepełnosprawnych. Ktoś musiałby mnie wnosić na górę i znosić w dół, bo sam od 17 lat jestem przykuty do wózka inwalidzkiego. Chyba nie muszę tłumaczyć, że żadna firma nie chciała takiego rozwiązania – mówił oburzony mężczyzna.
Z kolei autorzy nowelizacji twierdzą, że chcą poskromić działające przedsiębiorstwa społeczne, które zatrudniają osoby niepełnosprawne jedynie „na papierze”, otrzymując za to wsparcie unijne i pieniądze od państwa. Projekt nowelizacji forsują m.in. Ramūnas Karbauskis, premier Saulius Skvernelis, Gabrielius Landsbergis, Ingrida Šimonytė, Aušra Maldeikienė. Ogółem za nowelizacją wypowiada się dziś 45 parlamentarzystów.
Premier Skvernelis powiedział wczoraj dziennikarzom, że obecny system dotacji dla podmiotów socjalnych zbyt dużo kosztuje państwo i się nie sprawdza.
„Teraz istnieją możliwości nadużywania systemu. Osoby niepełnosprawne często są wykorzystywane w celu zdobycia subsydiów od państwa, dlatego musimy odpowiednio reagować na sytuację. Nadal troszczymy się o to, żeby niepełnosprawni mogli pracować, jednak teraz trzeba będzie to robić w inny sposób. Zamiast zakładania spółek socjalnych trzeba wspierać zatrudnienie niepełnosprawnych w zwykłych przedsiębiorstwach” – powiedział Skvernelis.
Sejm na początku kwietnia zaczął czytanie nowej redakcji ustawy o przedsiębiorstwach społecznych, która od czerwca tego roku zakazuje tworzenia w kraju nowych podmiotów społecznych. Zgodnie z projektem nowelizacji, pomoc państwowa miałaby być udzielana jedynie dla już utworzonych przedsiębiorstw socjalnych. Subsydia na wypłatę wynagrodzeń i składki do SoDry byłyby wypłacane tylko za tych pracowników, którzy zostali zatrudnieni do czasu wejścia w życie nowej ustawy.
***
Na Litwie działają obecnie 172 przedsiębiorstwa społeczne, w 50 z nich zatrudnione są wyłącznie osoby niepełnosprawne. W tych podmiotach pracowało w 2016 roku ponad 7 tys. osób. Otrzymały one wsparcie w wysokości 24 mln euro. Utrzymanie jednej osoby kosztuje w skali roku 3 820 euro.
Szacuje się, że w naszym państwie mieszka 166 tys. osób niepełnosprawnych w wieku produkcyjnym, 47 tys. z nich pracuje.