W czerwcu ceny na Litwie rosły najszybciej w całej Unii Europejskiej. Zdaniem ekspertów najbardziej wpłynął na to wzrost wynagrodzeń oraz podwyżka cen napojów alkoholowych.
Z danych Eurostatu wynika, że ceny konsumpcyjne w strefie euro wzrosły o 1,3 proc. w czerwcu w ujęciu RDR. Miesięczna inflacja w całej Unii wyniosła 1,4 proc.
Największą inflację odnotowano na Litwie – 3,5 proc. i był to najwyższy wskaźnik we wspólnocie. Podobnie sytuacja wygląda na Łotwie i w Estonii, gdzie inflacja wynosi 3,1 proc. Tymczasem najniższą inflację odnotowano w Danii (0,4 proc.) i Rumunii (0,7 proc). W Irlandii odnotowano nawet obniżenie cen o 0,6 proc.
– Wzrost inflacji jest przede wszystkim skutkiem wzrostu dochodów mieszkańców. Obserwując ceny możemy zauważyć, że najbardziej podskoczyły one w sektorze usług. Wzrastają koszty pracy i to odpowiednio wpływa na ceny. Z powodu szybko rosnących wynagrodzeń, przedsiębiorstwa podejmują określone działania, aby zachować swoje dochody. To znaczy, że skoro przedsiębiorca musi więcej płacić pracownikowi, to, nie chcąc tracić zysków, postanawia zwiększyć ceny – zaznaczył w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Gitanas Nausėda, analityk i doradca finansowy prezesa banku SEB.
Analityk powiedział, że dzięki wzrostowi wynagrodzeń wzrasta również siła nabywcza mieszkańców i przedsiębiorcy z tego korzystają.
– Gdyby brakowało zdolności nabywczej wśród klientów, żaden rozsądny przedsiębiorca nie podnosiłby cen za swoje towary czy świadczone usługi, bo wkrótce by zbankrutował. Popyt na towary i usługi się nie zmniejsza, a nawet wzrasta, co z kolei wpływa na podniesienie cen w sklepach i sektorze usługowym – zaznaczył Nausėda.
Dodał, że na inflację wpływają również takie czynniki jak podwyżka akcyzy na napoje alkoholowe.
– Musimy przyznać, że alkohol stanowi znaczną część koszyka konsumentów w naszym kraju. W tym roku napoje alkoholowe zdrożały. Ten czynnik natychmiast wpłynął na wzrost inflacji. Jednak nie sądzę, że ten wpływ będzie długotrwały. Niemożliwe jest, żeby inflacja w jednym z krajów wspólnoty europejskiej przez dłuższy czas utrzymywała się na poziomie znacznie wyższym niż w pozostałych państwach. W przyszłym roku sytuacja powinna się ustabilizować, jeżeli władze po raz kolejny nie postanowią podnieść akcyzy, czy zwiększać poziomu wynagrodzeń – prognozował Nausėda.
Niektórzy analitycy wśród przyczyn wzrostu inflacji wymieniają również przepływ gotówkowy płynący od emigracji zarobkowej. Doradca finansowy prezesa banku SEB jednak się z tym nie zgadza.
– Na ostatni skok poziomu inflacji ten czynnik nie mógł wywrzeć większego wpływu, gdyż sumy przysyłane przez emigrantów na Litwę nie wzrosły, a nawet się zmniejszyły z powodu spadku wartości funta – zaznaczył Nausėda.
Obecnie ceny na Litwie są zbliżone do cen w Europie Zachodniej, ale średnie wynagrodzenie – mimo tego, że dynamicznie rośnie – stanowi tylko 30 proc. średniego wynagrodzenia w Unii Europejskiej.
Eksperci od gospodarki i politycy regularnie podkreślają, że wskaźniki gospodarcze kraju idą w górę, dochody rosną najszybciej w UE, zmniejsza się bezrobocie. Ale jednocześnie Litwa ma wysoki poziom ubóstwa i wykluczenia społecznego, dlatego przeciętny obywatel realnie nie odczuwa polepszających się wskaźników gospodarczych.
– Tempo wzrostu wynagrodzeń na Litwie w tym roku wyniosło średnio 9 procent i jest prawie trzykrotnie wyższe niż wskaźniki wzrostu cen. Co prawda osoby, które otrzymują minimalne wypłaty, boleśniej odczuwają wzrost inflacji, ponieważ ich dochody wzrosły nieznacznie – tłumaczy analityk banku SEB.