Wczoraj, 3 sierpnia, przedstawiciele Litewskiej Organizacji Ochrony Praw Zwierząt wraz ze spółką pożytku publicznego Tušti narvai pikietowali pod siedzibą Państwowej Służby Żywności i Weterynarii (VMVT). Protestujący wystąpili z zarzutami dotyczącymi braku ochrony praw zwierząt i zapewnienia godnych warunków dla niosek w farmach drobiowych.

„Jesteśmy przeciwko okrucieństwom i obojętności wobec okrucieństwa”, „Po czyjej stronie jesteście: zwierząt czy dręczycieli?”, „VMVT = impotencja” – uzbrojonych w plakaty z takimi napisami zebrało się kilkadziesiąt osób pod siedzibą służby. Niektórzy przyprowadzili swoje zwierzęta domowe.
„Oni mają wszystkie możliwości, by obronić zwierzęta i ukarać ich dręczycieli, jednak zawsze wybierają obronę biznesu, a nie żywych stworzeń! Służba boi się publiczności i oburzenia mieszkańców, dlatego przyszliśmy tutaj, by wreszcie głośno powiedzieć, że musimy być odpowiedzialni za tych, którzy od nas zależą, nie będziemy tolerować dręczycieli zwierząt i instytucyjnej impotencji” – mówili dziennikarzom uczestnicy protestu.
Obrońcy praw zwierząt obwiniają służbę o nieodpowiednią reakcję na powiadomienia o krzywdzonych czworonogach, męczonych na farmach drobiowych kurach oraz innych zwierzętach.
Gabija Enciūtė, aktywistka z organizacji Tušti narvai powiedziała, że głównym celem wczorajszej pikiety było zwrócenie uwagi na warunki, w których są hodowane kury nioski.
„Na farmach drobiowych kury są trzymane w klatkach. Rozumiem, że Unia Europejska na to pozwala. Jednak nie rozumiem, dlaczego? Nie wszystko, co jest zgodne z prawem, jest sprawiedliwe. Chodzi o to, że te klatki wyglądają okropnie, są niewygodne, nioskom brakuje miejsca, praktycznie nie mogą się poruszać. Zdaniem inspektorów, wszystko jest w porządku. W ogóle mało kogo ciekawi, skąd tak naprawdę pojawiły się jajka, które codziennie jadamy. Kury się męczą, są zranione, słabe. Podczas prywatnego sprawdzania farm znaleźliśmy dużo nieżywych niosek, klatki są brudne” – powiedziała Gabija Enciūtė, podkreślając, że to zaledwie kilka podstawowych problemów, które zdążyła wymienić.
Uczestnicy protestu żądali, aby Państwowa Służba Żywności i Weterynarii bardziej uwzględniała uwagi obrońców praw zwierząt, rejestrowała „wszystkie, a nie tylko pojedyncze, naruszenia”, podnosiła zawodowe kwalifikacje inspektorów, dbała o „etykę, a nie interesy przedsiębiorców”, aby zwierzęta, nad którymi gospodarze się znęcają, były im zabierane.

Fot. Facebook/tustinarvai
„Jesteśmy zszokowani tym, że dana instytucja stosuje podwójne standardy w swojej komunikacji publicznej i wprowadza społeczność w błąd. Działalność osób, które wykorzystują zwierzęta w działalności komercyjnej, stanowi zagrożenie nie tylko dla dobrobytu zwierząt, ale też dla zdrowia ludzi i bezpieczeństwa całego społeczeństwa. Służba próbuje ten problem bagatelizować i pokazać ludziom jako drobnostkę niegodną uwagi” – oburzali się uczestnicy pikiety.
Tymczasem przedstawiciele Państwowej Służby Żywności i Weterynarii zaznaczają, że organizatorzy protestu nie chcą prowadzić konstruktywnych dyskusji i współpracować ze służbą.
– Wychodziłam dziś do uczestników protestu i zapraszałam do rozmowy z naszymi specjalistami. Niestety, nikt nie chciał rozmawiać. Wygląda na to, że dialog ich nie interesuje. Otrzymaliśmy jedynie masę zarzutów w formie pisemnej. Będziemy analizować informację i myśleć, co robić dalej. Tak naprawdę, jesteśmy otwarci i chętnie wysłuchamy wszelkich uwag oraz propozycji rozwiązania problemów – powiedziała w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” Jurgita Savickaitė, rzeczniczka prasowa Państwowej Służby Żywności i Weterynarii.
Jak dodała, nie wszystkie zarzuty ze strony obrońców praw zwierząt są uzasadnione.
– Protestujący obwiniają nas, że zbyt mało troszczymy się o dobro zwierząt, a zbyt dużo popieramy biznes. Jednak to kwestia punktu widzenia. Służba bowiem powinna zapewnić, aby wszystkie procesy odbywały się zgodnie z aktami prawnymi. Musimy zachowywać obiektywizm, działać zgodnie z posiadanymi upełnomocnieniami i nie możemy bardziej popierać jednej czy drugiej strony. Staramy się, aby naruszyciele praw zwierząt i ich dręczyciele byli karani, w niektórych przypadkach przewidywana jest za to nawet odpowiedzialność karna. Jednak, jak wiadomo, sytuacje bywają różne i niektóre sprawy są bardzo skomplikowane, trudne do natychmiastowego rozwiązania – tłumaczyła Savickaitė.
W celu oceny informacji na temat złych warunków hodowli kur, przedstawionej przez organizacje pozarządowe, Państwowa Służba Żywności i Weterynarii dokonała rewizji farm drobiowych. Sprawdzone zostały spółki Vievio paukštynas (rej. elektreński), Vyturio paukštynai, Kaušėnų paukštynas oraz farma drobiowa gospodarza Valdemara Sadaunykasa (rej. płungiański).
Ustalono, że warunki w sprawdzonych obiektach odpowiadają unijnym standardom, kury są zdrowe, wiek niosek również odpowiada wymogom prawnym i wynosi od 77 do 96 tygodni.
Jak poinformowała służba, podczas rewizji wykryto jedynie kilka nieznacznych naruszeń dotyczących ewidencji księgowej i niedostatecznego oświetlenia pomieszczeń, w których znajdują się nioski.