„To, że uczniowie mogli poznać Witolda Pileckiego, który przez 16 lat mieszkał w Wilnie, dorastał, dojrzewał, kształtował swój charakter, swoją osobowość – dla mnie i dla nich było wielkim przeżyciem” – po spotkaniu z wileńską młodzieżą mówiła Małgorzata Kupiszewska, pomysłodawczyni i koordynatorka projektów o rotmistrzu Pileckim.
26 lutego w Domu Kultury Polskiej w Wilnie została zaprezentowana wystawa plakatów „Rotmistrz Pilecki – Bohater Niezwyciężony. Raport z Auschwitz”, zaś w trakcie żywej, atrakcyjnej lekcji historii opowiedzianej przez Małgorzatę Kupiszewską uczniowie wileńskich szkół mieli okazję poznać nie tylko tragiczne koleje losu „ochotnika do Auschwitz”, ale też zaangażować się w opowieść emocjonalnie i poczuć się przez chwilę czy to małym Witkiem, czy też konspiratorem obozowej „piątki”.
„Nie znam postaci Witolda Pileckiego” – przed spotkaniem powtarzali zagadywani uczniowie. Wiedza o Pileckim, dobrowolnym więźniu nazistowskiego obozu koncentracyjnego w Auschwitz, uczestniku wojny z bolszewikami 1920 r., wojny obronnej 1939 roku i powstania warszawskiego, twórcy konspiracji przeciwko powojennemu reżimowi komunistycznemu, dopiero od niedawna przenika do zbiorowej świadomości. Polscy komuniści nie tylko go zamordowali, ale też skazali na zapomnienie. Na szczęście, zmowa milczenia wokół postaci rotmistrza Pileckiego, jednego z największych bohaterów Polski i Europy, została od kilkunastu lat przerwana.
„W dzisiejszych czasach, tak intensywnych, o tak dużej zmienności, szukamy często autorytetów moralnych, postaci, na których możemy się wzorować. Wydaje się czasami, że pojęcie „bohater” jest nadużywane. Witold Pilecki jest postacią, którą bez wątpienia można nazwać bohaterem. To przykład do naśladowania, wzór patrioty, wzór człowieka honoru, ale także bohater, który w tych trudnych warunkach wojennych zawsze pozostał wierny zasadom ogólnoludzkim, w trudnych sytuacjach umiał powiedzieć „nie” złu, umiał stanąć w obronie dobra, w obronie słabszych, dokonywać bardzo trudnych wyborów. Może to być wzór patriotyzmu dla nas wszystkich, bohater, którego my, jako Polska, chcemy zaprezentować na świecie, bo jest to postać ciągle zbyt mało znana” – mówił Marcin Zieniewicz, konsul generalny RP na Litwie, zapraszając na niezwykłą lekcję historii Małgorzaty Kupiszewskiej o rotmistrzu Pileckim.
Podczas spotkania z wileńską młodzieżą został zaprezentowany dokumentalny film „Tatusiu”, zapis lipcowego spotkania z 2013 r. z córką rotmistrza, Zofią Pilecką-Optułowicz, przygotowany przez Małgorzatę Kupiszewską. Na filmie rozmówczyni dzieli się swymi wspomnieniami o ojcu, wrażliwym, oczytanym, uważnym wobec każdej istoty żyjącej człowieku, który potrafił zobaczyć w najdrobniejszym stworzeniu głęboki sens istnienia.
„Najbardziej przejęły mnie słowa Zofii Pileckiej, że jej ojciec „został posłany do pełnienia pewnej misji” – mówiła Małgorzata Kupiszewska. Dlatego próbą spełnienia tej misji jest wydanie „Raportu Witolda” w języku polskim oraz w języku angielskim.
„Raport Witolda” to dokument o wielkiej wartości historycznej, unikatowe świadectwo barbarzyństwa niemieckiego okupanta ziem polskich podczas II wojny światowej. Unikatowe, bo jedno z pierwszych, jakie wydostało się z pilnie strzeżonego obozu zagłady, a także dlatego, że zostało spisane przez naocznego świadka, który znalazł się tam celowo i dobrowolnie m.in. po to, by zrelacjonować światu te szokujące wydarzenia” – czytamy we wprowadzeniu do książki. „Raport Witolda” trafił do każdego ucznia obecnego na prezentacji projektu „Rotmistrz Pilecki – Bohater Niezwyciężony”.
„Będziemy pokazywać go światu, bo świat musi usłyszeć o tym, jaka była misja Pileckiego. W 1940 roku i kolejnych latach świat nie chciał wiedzieć o tym, co dzieje się w Auschwitz” – przypominała Kupiszewska.
Jak mówiła, dobrowolnie idąc na łapankę, Pilecki nie mógł nawet przypuszczać, w jak nieludzkich warunkach znajdzie się w obozie. Ludzie potrafili przetrwać tam ledwie 2-3 tygodnie, czasami umierali z wycieńczenia, głodu i chorób po 2-3 miesiącach. Witold Pilecki przetrwał w obozie 2 lata i 7 miesięcy, ogółem 947 dni. Spisał „możliwie suche fakty”, a zapiski relacjonujące straszliwe obrazy obozowego życia przedostały się z pilnie strzeżonego obozu zagłady w Auschwitz na zewnątrz.
„To jest po prostu dla mnie rzecz nieludzka, uważam, że ojciec musiał być człowiekiem posłanym do pełnienia misji na tej ziemi. Ten hart ducha i hart ciała pozwoliły mu przetrwać piekło na Rakowieckiej. Wiedzieliśmy, że był mocno katowany, ale twarz jego była promienna, on tak wyglądał, jakby wcale nie cierpiał” – mówiła na filmie Zofia Pilecka-Optułowicz.
W ostatnim widzeniu z żoną w 1948 r. skazany na sądowy mord Pilecki zostawił jej ostatnie przesłanie, by kupiła sobie książeczkę Tomasza a Kempis „O naśladowaniu Chrystusa”.
„To jest wprost niesamowite, że stałam przy Ostrej Bramie, w miejscu, gdzie sto lat wcześniej pełnił wartę młody Witek” – ze wzruszeniem mówiła Małgorzata Kupiszewska. „Chciałam sprawić, by wrócił do Wilna” – dodaje. To w tym mieście Pilecki spędził 16 lat. W 1926 r. wyjechał z Wilna do Sukurcz na terenie dzisiejszej Białorusi i już nigdy tu nie wrócił.
To w Wilnie poznał konspiracyjne życie, został skautem, choć wszelka działalność harcerska była zakazana w zaborze rosyjskim. Jako siedemnastoletni (!) skaut w noc sylwestrową 1918/1919 przy Ostrej Bramie Pilecki pełnił służbę wartowniczą, od rana 1 stycznia 1919 uczestniczył w rozbrajaniu Niemców na terenie Starego Miasta i w okolicach dworca kolejowego. W Wilnie został żołnierzem Samoobrony Wileńskiej, dowodzonej przez gen. Władysława Wejtkę. „Jego” miejsca to dom przy ul. Tatarskiej 17, pierwszy wileński adres Pileckich, gdzie dziewięcioletni Witold zamieszkał z mamą i rodzeństwem. To ul. Skopówki i Zarzeczna, kolejne miejsca zamieszkania rodziny. To też siedmioklasowa Wileńska Szkoła Komercyjna (tzw. handlowa) przy ul. Staro Szlachturnej, gdzie rozpoczął swą edukację. To Gimnazjum im. Joachima Lelewela przy ówczesnej ul. Mickiewicza 38, której uczniem został w 1918 r., ale wojna polsko-bolszewicka wyrwała go ze szkolnej ławki. To też Wydział Sztuk Pięknych Uniwersytetu Stefana Batorego, na którym w 1921 r. zaczął studia jako wolny słuchacz, ale przerwał je ze względu na złą sytuację finansową rodziny.
„Rodzinną moją ziemią jest Wileńszczyzna” – mówił Pilecki. Niestety, ze świecą by dziś szukać jakiegokolwiek znaku pamięci o wybitnym rodaku. Nie ma tu drużyny harcerskiej ani szkoły jego imienia, ulicy ani pomnika. Upamiętnia go dziś jedynie „Dąb pamięci rotmistrza Witolda Pileckiego oraz tysięcy żołnierzy niezłomnych, przez wroga wyklętych, którzy walczyli o wolność Polski do ostatniej kropli krwi po zakończeniu II wojny światowej”, jak głosi napis na jednej ze stel, odsłoniętej z inicjatywy Związku Polaków na Litwie w maju 2016 r. w Zułowie, miejscu urodzenia marszałka Józefa Piłsudskiego.
70. rocznica mordu sądowego na rotmistrzu jest okazją przywrócenia prawdy o największym z wyklętych, przywrócenia uczucia dumy o wielkim Polaku, nakazem zachowania wierności najwyższym wartościom. Ale też zachowania pamięci o jego idei i czynie.