
13 marca w sejmie odbyło się głosowanie w sprawie poprawek do Konstytucji, które pozwoliłyby byłemu prezydentowi, Rolandasowi Paksasowi, usuniętemu ze stanowiska w drodze impeachmentu, ubiegać się o mandat posła, ale z ograniczeniami. Projekt poparło 99 posłów, 2 głosowało przeciw, a 10 wstrzymało się od głosu.
Teraz poprawki będą omawiane w komitetach sejmowych, po czym w sprawie ich przyjęcia znów odbędzie się głosowanie. Zgodnie z projektem, osoba, która została usunięta ze stanowiska poprzez impeachment, mogłaby kandydować do parlamentu, jednak nie miałaby prawa ubiegać się o stanowisko przewodniczącego, wiceprzewodniczącego sejmu oraz prezydenta.
„Są to minimalne i obowiązkowe poprawki do Konstytucji, realizujące decyzję sądu w Strasburgu” – powiedział konserwatysta Jurgis Razma, który przedstawił projekt posłom. Jeszcze w 2011 roku kolegium sędziowskie w Strasburgu uznało, że decyzja Litwy o ograniczaniu możliwości udziału Paksasa w wyborach jest sprzeczna z Europejską Konwencją Praw Człowieka. Sąd uznał wówczas, że zakaz uszczupla nie tylko prawa Paksasa, ale także prawa wyborców. W 2014 roku również Komitet Praw Człowieka zadecydował, że Litwa złamała prawa polityczne Paksasa poprzez zakazanie mu ponownego ubiegania się o wysokie stanowiska w kraju.
Poprawki, które miałyby umożliwić Paksasowi ponowne ubieganie się o wysokie stanowiska, czytane w sejmie były już kilkakrotnie, jednak konkretne decyzje dotychczas nie zapadły.
Tymczasem członkowie partii „Porządek i Sprawiedliwość” przed wczorajszym głosowaniem opuścili salę sejmową, deklarując, że proponowane poprawki są sprzeczne z Konstytucją oraz są jedynie „mydleniem oczu” Komisji Europejskiej. Najbardziej partię oburzyła proponowana zasada, że osoba, która została usunięta z urzędu, a następnie wybrana do parlamentu, nie będzie mogła zająć stanowiska przewodniczącego lub wiceprzewodniczącego sejmu.
„Posłowie, którzy zostali wybrani według tych samych zasad, nie mogą mieć różnych uprawnień, to absurd! Wszyscy posłowie są równi” – powiedział dziennikarzom obecny szef „Porządku i Sprawiedliwości”, Remigijus Žemaitaitis.
Rolandas Paksas, założyciel partii „Prządek i Sprawiedliwość” oraz były prezydent Litwy, w 2004 roku został pierwszym politykiem, wobec którego w naszym kraju zastosowano impeachment. Był to również pierwszy przypadek w Europie, gdy prezydent państwa został usunięty w trybie impeachmentu. Paksasa oskarżono o udzielenie rosyjskiemu przedsiębiorcy, Jurijowi Borysowowi, litewskiego obywatelstwa w trybie nadzwyczajnym oraz poinformowanie go o toczącym się w jego sprawie śledztwie, a także o działanie na korzyść bliskich sobie osób w procesie prywatyzacyjnym.
Mandaty poprzez impeachment utracili także posłowie Linas Karalius (2010) i Neringa Venckienė (2014). Procedurę uruchomiono ponadto wobec Audriusa Butkevičiusa (1999), Aleksandrasa Sacharukasa (2010) oraz Vytautasa Gapšysa (2016), jednak w tych przypadkach nie doszło do odebrania mandatów. W ubiegłym roku impeachment zastosowano wobec Kęstutisa Pūkasa, który został oskarżony o molestowanie seksualne. Do głosowania nad odebraniem mu mandatu jednak nie doszło, ponieważ tuż przed rozpoczęciem procedury Pūkas sam zrzekł się z mandatu.
Również wczoraj, tuż po rozpatrzeniu poprawek konstytucyjnych, które otworzyłyby Rolandasowi Paksasowi drogę do sejmu, odbyło się też głosowanie nad pozbawieniem mandatu posła Mindaugasa Bastysa. Socjaldemokrata został oskarżony o ukryte powiązania z byłym pracownikiem KGB. W grudniu ubiegłego roku Sąd Konstytucyjny uznał, że Bastys złamał przysięgę i naruszył Konstytucję. Wczoraj Bastysowi jednak udało się zachować poselski mandat. Za pozbawieniem mandatu wypowiedziało się 72 parlamentarzystów, 21 głosowało przeciw, 24 powstrzymało się od głosu. Tymczasem do odebrania mandatu i immunitetu potrzebne jest 3/5 głosów wszystkich posłów, czyli co najmniej 85 ze 141. Przewodniczący sejmu, Viktoras Pranckietis, nie ukrywał rozczarowania z powodu takich wyników głosowania, oceniając je jako „haniebne”.
To już ósma sprawa na Litwie, w której wobec polityka została uruchomiona procedura impeachmentu. Przewodniczący Sądu Konstytucyjnego, Dainius Žalimas, uważa, że liczba wszczętych procedur wobec polityków na Litwie jest rekordowa w skali całego świata.
„W żadnym kraju nie było tylu spraw. Mieliśmy okazję doskonale rozwinąć doktrynę we wszystkich kwestiach dotyczących impeachmentu – od najpoważniejszych naruszeń praw człowieka po ochronę tajemnic państwowych” – powiedział dziennikarzom. Jego zdaniem o tendencji do częstego uruchamiania tej procedury decydują zarówno postanowienia Konstytucji, które nie przewidują innego sposobu na pozbawienie polityka mandatu, jak również kultura polityczna. Uwikłani w skandale litewscy parlamentarzyści zazwyczaj unikają rezygnacji z urzędu.