Rządowy pomysł wprowadzenia bonów na niezbędne artykuły żywnościowe, który ma stać się kolejnym narzędziem w celu pohamowania cen, wywołuje wiele pytań u ekspertów. Kupony o wartości 10 euro mają być sprzedawane na pocztach za 7 euro. 3 euro różnicy pokryje państwo.
– Miesięczny limit nabycia kuponów ma być ściśle określony. Można będzie za nie kupować jedynie litewskie produkty: nabiał, warzywa i owoce w małych sklepach. Przykładowo można będzie nabyć bon o wartości 10 euro za 7 euro. Za ten kupon będzie można kupić żywność w małym sklepie. To znaczy nabyć produkty o wartości 10 euro, a zapłacić 7 euro z własnej kieszeni. Brakujące 3 euro handlowcom zrekompensuje państwo – powiedział „Kurierowi Wileńskiemu” Lukas Savickas, doradca premiera.
Jak mówi Lukas Savickas, nowość ma na celu zmianę zachowań konsumenckich. Zachęcenie do robienia zakupów w małych, lokalnych sklepach, a tym samym zwiększenie konkurencji między handlowcami, ma przyczynić się do spadku cen.
– To jeden z pomysłów na powstrzymanie wzrostu cen żywności. Proponujemy zmniejszyć podatek dochodowy mieszkańców (GPM – gyventojų pajamų mokėstis) lub wprowadzić system „kuponowy”. O jakiej wartości i komu miałyby być przydzielone kupony, będzie zależeć od tego, jaki wariant zostanie przyjęty. Jeżeli byłyby rozdawane dla wszystkich mieszkańców Litwy, to ich wartość byłaby mniejsza, natomiast jeżeli będą rozdawane na przykład tylko dla osób o małych dochodach, to ich wartość może być większa – podkreślił doradca premiera Lukas Savickas.
Tymczasem, Daiva Šateikienė, prezes Stowarzyszenia Producentów Warzyw, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” krytykuje system „kuponowy”.
– Te kupony na pewno nie powstrzymają wzrostu cen. Wątpię też, żeby ktokolwiek zdecydował się na otwarcie sklepiku. A jeżeli ktoś jednak zdecyduje się, to konsumenci nie powinni oczekiwać niższych cen. Przecież dojdą dodatkowe wydatki, utrzymanie sklepu, pracowników, dodatkowe podatki i ceny, zamiast spaść, pójdą w górę. Drobni rolnicy, którzy chcą sprzedać swoje produkty, już to robią na rynkach. W weekendy można ich spotkać na przykład przy wileńskim „Akropolu” i idzie im całkiem nieźle – powiedziała Daiva Šateikienė.
Rozmówczyni przypomina, że była propozycja, aby każda gmina pozwoliła założyć targi rolników. Wyznaczone były miejsca na ten cel. Jak zaznaczyła, „ten pomysł nie przyniósł żadnych pozytywnych wyników”.
– Nadzieje na niższe ceny na żywność są płonne. Po nowym roku znów pójdą w górę i nieważne, czy system „kuponowy” zostanie wdrożony, czy nie. Powodem będzie wyższy podatek dochodowy dla rolników. W ubiegłym roku wynosił on 5 procent, w tym roku – 10 procent, a od następnego już 15. Właśnie podatki decydują o cenach. Nie można też obiecywać ludziom, że po wprowadzeniu kuponów na żywność ceny ustabilizują się, albo nawet spadną, gdyż kupony nie mają na to żadnego wpływu. Ceny na żywność zależą też od pogody: jeżeli na przykład w tym roku mieliśmy suche lato, to więcej musieliśmy polewać, a to dodatkowe koszty i plony są mniejsze, dlatego też ceny wzrosły – podkreśliła Daiva Šateikienė.