
Wczoraj w sejmie prezydent Gitanas Nausėda zgłosił kandydaturę Sauliusa Skvernelisa (obecnie p.o. premiera) na stanowisko szefa rządu. Ponieważ zgodnie z porozumieniem koalicyjnym zmieni się więcej niż jeden minister, posłowie będą musieli zatwierdzić również program nowego rządu. W ciągu kilku najbliższych dni ogłoszone zostaną nazwiska kandydatów na szefów poszczególnych resortów. Prezydent wyraził nadzieję, że w nowym gabinecie ministrów będą też kobiety — obecnie litewski rząd jest jedyny w UE, w którym nie ma żadnej pani minister.
„Zgłaszam kandydaturę Sauliusa Skvernelisa, ponieważ był szefem siedemnastego rządu oraz zgromadził odpowiednie doświadczenie, na odpowiedzialnych stanowiskach pracował również wcześniej. Jest to osoba, która ma poparcie sejmowej większości. Moim celem jest stworzenie rządowi, mającemu zaufanie sejmu, podstaw do skutecznej działalności” — powiedział prezydent Gitanas Nausėda, zwracając się do posłów.
Publicysta i dziennikarz, Rimvydas Valatka, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” powiedział, że zgłoszenie kandydatury Skvernelisa wcale nie świadczy o tym, że prezydent widzi tylko jego na tym stanowisku.
— To jest formalność przewidziana ustawowo. Po tym, jak zostaje zaprzysiężony nowy prezydent, rząd nie musi podawać się do dymisji, tylko zwraca pełnomocnictwa wybranemu prezydentowi. To jest tzw. grzecznościowa dymisja, która pozwala sprawdzić, czy sejmowa większość wyraża dla rządu wotum zaufania w okolicznościach, kiedy urzędowanie rozpoczyna nowy prezydent. Nowo stworzona koalicja zadecyduje, czy premier zachowa swój fotel. Jestem realistą i myślę, że sejm podtrzyma kandydaturę Skvernelisa. Moim zdaniem do nowego rządu należy powołać nowych ministrów. Żaden z obecnych nie posiada niezbędnych kompetencji do zajmowania swoich stanowisk. Jeżeli jednak prezydent nie zaakceptuje zgłoszonych kandydatów, na przykład przez Waldemara Tomaszewskiego czy partię Porządek i Sprawiedliwość, koalicja może się rozwalić — mówi Valatka. Przemawiając podczas wczorajszego posiedzenia w sejmie, Saulius Skvernelis przyznał, że jego rząd popełnił kilka błędów i przeprosił za działania polityczne, które miały negatywny wpływ na sytuację w państwie. Błędem było m. in. wprowadzenie etatowego wynagrodzenia nauczycieli i reakcja rządu na strajk nauczycieli.
Nową umowę koalicyjną podpisali Związek Chłopów i Zielonych, Socjaldemokratyczna Partia Pracy, Porządek i Sprawiedliwość oraz AWPL-ZChR.
Obecnie Związek Chłopów i Zielonych ma swoich reprezentantów w 12 z 14 resortów, dwie teki ma Partia Socjaldemokratyczna. W nowym rządzie Chłopi będą mieli ministrów: finansów, środowiska, opieki społecznej i pracy, energetyki, gospodarki i innowacji, kultury, ochrony zdrowia, oświaty, nauki i sportu oraz sprawiedliwości. Socjaldemokraci swoich przedstawicieli oddelegują do ministerstw spraw zagranicznych i rolnictwa. Partii Porządek i Sprawiedliwość przypadło Ministerstwo Ochrony Kraju oraz stanowisko wiceministra kultury. AWPL-ZChR obsadzi stanowiska ministrów spraw wewnętrznych i komunikacji.
Jarosław Narkiewicz, poseł z ramienia AWPL-ZChR, w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” stwierdził, że jeszcze jest za wcześnie, aby mówić o kandydatach na stanowiska szefów tych resortów.
— Stanowiska w rządzie nigdy nie były naszym podstawowym celem, choć są one narzędziem do realizacji założeń programowych. Musimy podnieść poziom życia naszych obywateli, zwiększyć dochody emerytów i rodzin — i to właśnie staraliśmy się robić, bardzo silnie wpływając na rząd. Nawet nie będąc w koalicji, robiliśmy to i będziemy robić — twierdzi polityk.
Głosowanie w sejmie w sprawie szefa rządu odbędzie się we wtorek, 23 lipca.