Więcej

    Prezydent Gitanas Nausėda: Odwdzięczę się Polakom za mandat zaufania

    Czytaj również...

    Moje doświadczenie w ekonomii jest przydatne – jestem spokojniejszy, gdy podejmuję decyzje w kwestiach gospodarczych Fot. Marian Paluszkiewicz

    W przededniu inauguracji kadencji nowego prezydenta Litwy Gitanas Nausėda udzielił wywiadu „Kurierowi Wileńskiemu” i odpowiedział na nasze pytania o to, jakie zmiany zaszły w jego życiu po wygranych w maju wyborach prezydenckich, o najważniejsze wyzwania dla Litwy oraz o kierunki dalszego rozwoju relacji polsko-litewskich.


    *Panie Prezydencie, dlaczego postanowił Pan ubiegać się o najwyższy urząd w państwie?

    Być może zabrzmi to zbyt chełpliwie, ale sądziłem, że moje kompetencje, doświadczenie zawodowe i wreszcie ludzka, życiowa dojrzałość osiągnęły taki poziom, który pozwala mi zaproponować państwu swoje usługi. Nikt wówczas nie mógł mieć pewności co do tego, kto zwycięży w wyborach prezydenckich. Sam też byłem zdania, że nieważne jest to, czy ja zwyciężę w wyborach, lecz istotne jest to, żeby ludzie dostali większą różnorodność kandydatów, z których mogliby wybrać najbardziej dla siebie odpowiedniego. I tak się właśnie stało, kandydaci byli bardzo różni, obywatele zaś dokonali swojego wyboru. Bardzo się cieszę, że stałem się jego częścią. Co prawda nie zdążę się tym zbyt nacieszyć, bo nadszedł już czas, by wziąć na siebie odpowiedzialność i zabrać się do pracy.

    *W ciągu całego życia zawodowego był Pan związany z gospodarką. Teraz w Pana karierze nastąpił etap polityczny. Pana zdaniem na czym polegają podobieństwa i różnice między tymi dziedzinami? W jakim stopniu doświadczenie Pana jako ekonomisty okaże się przydatne w polityce?

    Sądzę, że są to dziedziny bardzo sobie bliskie. Polityka dla mnie nie jest żadną niespodzianką. Będąc głównym ekonomistą banku, nieustannie znajdowałem się na pograniczu gospodarki i polityki. Gdybym pracował w obszarze mikroekonomii, wówczas moje więzi z polityką byłyby raczej pośrednie. Jednak jako makroekonomista miałem do czynienia z analizą ogólnych zjawisk ekonomiczno-politycznych, a więc naturalnie stałem się częścią tego wszystkiego – brałem udział w konferencjach, programach telewizyjnych i radiowych, w których wyrażałem swoją opinię, co też stało się swoistym uprawianiem polityki. Moje doświadczenie w ekonomii już teraz jest przydatne – jestem spokojniejszy, gdy podejmuję decyzje w kwestiach gospodarczych, socjalnych, gdyż te dziedziny są mi bliskie, wiem, co i jak w nich działa. Doświadczenie z ekonomii oszczędza czas, który musiałbym poświęcić na zrozumienie tych zagadnień, gdybym nie był z nią związany.

    *Jak Pan ocenia obecną sytuację na Litwie? Jakie wyzwania są teraz najbardziej istotne dla naszego państwa?

    Przede wszystkim sama sytuacja polityczna w naszym państwie jest dość skomplikowana. Nie mamy mocnej większości rządzącej, ta obecnie jest dość krucha i sklejona na siłę. Dobrze, że wystarczyło siły i woli politycznej, żeby koalicja wreszcie została utworzona. Jednak aktualne pozostaje pytanie, jak stabilna będzie nowa koalicja.
    Kolejne wyzwanie dotyczy państwowego budżetu. Możliwości wydatkowania z niego na różne cele nie są tak szerokie, jak były przed kilkoma laty, gdy tempo wzrostu gospodarczego Litwy było szybsze, a gospodarka międzynarodowa – stabilniejsza.
    Jednak w obliczu potencjalnych trudności nie warto rozpaczać. Trzeba się skoncentrować nie na ograniczeniach, ale na możliwościach. Gospodarka Litwy nadal rośnie, możliwości budowania większego budżetu istnieją. Jeśli będzie taka potrzeba, będzie można ograniczyć tempo reformy podatkowej i inaczej wyznaczyć priorytety – np. tak, żeby w pierwszej kolejności były realizowane cele polityki socjalnej. Najważniejsze dziś jest osiągnięcie równowagi między finansowymi możliwościami a tymi wyzwaniami polityki socjalnej, które zostały wskazane zarówno w moim programie wyborczym, jak i w nowej umowie koalicyjnej. Naszym głównym celem i największym wyzwaniem jest więc doprowadzenie do tego, żeby wilk był syty, a owca cała.

    *W maju w rejonie solecznickim ponad 90 proc. polskich wyborców oddało swoje głosy na Pana. Co dla Pana znaczy taki wynik?

    Tak duży mandat zaufania to dla mnie bardzo miła niespodzianka. Naturalne jest więc, że będę chciał zwrócić więcej uwagi na ten rejon. Być może udało się uzyskać tak duże poparcie dzięki temu, że mówiliśmy językiem zrozumiałym dla ludzi, mówiliśmy o aktualnych problemach, które wymagają rozwiązań. Okazało się, że nawet moje umiarkowane zdanie w sprawie pisowni polskich nazwisk na drugiej stronie paszportu nie odstraszyło polskich wyborców, którzy zrozumieli moje argumenty i je przyjęli. Z drugiej strony nigdy nie byłem kategoryczny i nie sądzę, że zawsze powinno być wyłącznie tak, jak ja mówię, a nie inaczej. W każdym razie cieszy mnie fakt, że mieszkańcy widzą, iż chcę rozmawiać i nawiązać z nimi kontakt. W najbliższym czasie zamierzam odwdzięczyć się Polakom na Litwie, odwiedzając najgęściej zamieszkiwane przez nich rejony. Może to być któraś wspólnota, a może być szkoła. Odwiedziłem już wiele litewskich szkół i jedno rosyjskie gimnazjum, do którego zostałem zaproszony. Jednak dotychczas nie zawitałem do żadnej polskiej szkoły, a więc trzeba to nadrobić. Być może będzie to szkoła w Solecznikach.

    *Z pierwszą wizytą zagraniczną Pan Prezydent już wkrótce uda się do Polski. Jak Pan ocenia obecne relacje polsko-litewskie i co Pan zamierza w nich zmienić?

    Z Polską łączy nas bardzo wiele. Kiedyś to były gospodarka i kultura, później pojawiło się wiele form współpracy w dziedzinie energetyki, teraz widzę też ogromny potencjał współpracy w dziedzinie obrony. O tym właśnie będzie można porozmawiać podczas mojej najbliższej wizyty w Polsce. Na pewno poruszymy takie kwestie jak szczyt szefów państw i rządów NATO, który został zaplanowany na 4 grudnia. Omówimy to, jakie znaczenie dla obrony naszego regionu będzie miała niedawna decyzja w sprawie zwiększenia obecności amerykańskich wojsk w Polsce oraz w jakim stopniu moglibyśmy odnowić plany obronne, przy uwzględnieniu tego, że obrona korytarza suwalskiego jest strategicznie niezwykle ważna.
    Na pewno będzie sporo tematów do rozmowy i tworzenia planów na przyszłość, zwłaszcza że stanowiska Litwy i Polski w sprawie Partnerstwa Wschodniego są zgodne. Polska traktuje Ukrainę podobnie jak my. Współpracujemy, kształtując wielonarodową brygadę LITPOLUKRBRIG, jednakowo oceniamy kwestie związane z dążeniem Gruzji do integracji z Unią Europejską i NATO. Także jednakowo i pryncypialnie oceniamy Rosję i jej działania odnośnie do Ukrainy.
    Trudno tak naprawdę wskazać takie dziedziny, w których stanowiska Polski i Litwy nie są zgodne. Owszem, mogą nasuwać się pytania w kwestii oświaty, na temat tego, co zostało zrobione, a co jeszcze nie, żeby kształcenie Polaków na Litwie weszło na wyższy poziom. Sądzę, że o tym jak najbardziej trzeba dyskutować.

    *Wróćmy do tematu wyborów. W jakim stopniu po nich zmieniło się Pana życie codzienne?

    Tak naprawdę moja codzienność niewiele się zmieniła, gdyż od wielu lat jestem osobą publiczną i działam bardzo aktywnie. Wir różnych zajęć jest dla mnie sprawą normalną i wcale mnie nie stresuje. Owszem, teraz wstąpiłem na nowy szczebel, jednak radykalnych zmian na razie nie odczuwam.

    *Jak natomiast Pana rodzina odnosi się do tego, że syn, ojciec, mąż został głową państwa? Czy Pana zwycięstwo w wyborach prezydenckich już zdążyło zmienić życie najbliższych osób?

    Rodzinie jest nieco trudniej, zwłaszcza mojej żonie Dianie, która dotychczas nie była osobą publiczną i nigdy nie pragnęła taką się stać. Bardzo ceni swoją prywatność. Teraz pozostanie w cieniu stało się niemożliwe. Jednak moja żona dzielnie podjęła się tego wyzwania i sądzę, że świetnie sobie radzi. Niestety, ponieważ jesteśmy teraz w centrum uwagi, a wir prac i obowiązków jest niesamowity, prywatnego czasu pozostało nam bardzo niewiele. Cenimy więc każdą spędzoną razem chwilę.
    Najmniej chyba zmieniło się życie moich córek, które świadomie dokładają wszelkich starań, żeby żadne wybory i żadne nowe stanowiska ich ojca nie wpłynęły na ich życie. Z kolei ostatnio bardzo popularny stał się mój ojciec, który teraz nawet udziela dziennikarzom wywiadów. Sam go do tego nie zachęcam ani mu tego nie zabraniam. Sądzę, że jeśli zdrowie mu pozwala, to może spokojnie odpowiadać na pytania. Na razie wygląda na to, że taka medialna uwaga całkiem mu odpowiada.

    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 27(131); 13-19/07/2019

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Krótka historia praktycznego orzechołoma

    Gdy słyszy się kombinację słów „dziadek do orzechów”, natychmiast nasuwają się skojarzenia ze wzruszającą baśnią E.T.A. Hoffmanna, z niezrównaną muzyką baletową Piotra Czajkowskiego i z Bożym Narodzeniem. Drewniany dziadek jest jednak znacznie starszy niż bajka o nim. Drewniany zgniatacz orzechów,...

    Wilno dostarczy rozrywki także tej zimy

    Bożonarodzeniowe imprezy, lodowisko, festiwale teatralne i filmowe, międzynarodowe targi książki – to tylko kilka powodów, by nawet zimą nie nudzić się w Wilnie. Wilno ubiera się właśnie w swoją najpiękniejszą szatę, by na ponad miesiąc zanurzyć swoich mieszkańców i gości...

    Umowa podpisana, ale strajk nauczycieli nadal realny

    2 grudnia, po strajku ostrzegawczym pedagogów, podpisana została zrewidowana umowa zespołowa pracowników oświaty i nauki. Dokument podpisał premier Saulius Skvernelis, minister oświaty, nauki i sportu Algirdas Monkevičius oraz liderzy czterech związków zawodowych ze sfery oświaty. Część oświatowców krytykuje jednak...

    Prosty krok, by śmieci zyskały nowe życie

    Konieczność segregacji odpadów nigdy wcześniej nie była tak ważna jak dziś. Śmieci każdy, lecz nie każdy odpowiedzialnie zarządza produkowanymi przez siebie odpadami. Warto więc sobie uświadomić, jak to robić właściwie. Nigdy wcześniej produkowanie i nabywanie rzeczy nie było tak łatwe...