
Fot. ELTA
31 lipca 1991 roku na białorusko-litewskim przejściu granicznym w Miednikach w rejonie wileńskim żołnierze rosyjskiej jednostki specjalnej OMON zamordowali siedmiu litewskich funkcjonariuszy. W tym roku przypada 28. rocznica tego tragicznego wydarzenia.
Zginęli pełniący służbę funkcjonariusze: celnicy Antanas Musteikis i Stanislovas Orlavičius, Algimantas Juozakas i Mindaugas Balavakas z oddziałów specjalnych Aras oraz policjanci Juozas Janonis i Algirdas Kazlauskas. 2 sierpnia w szpitalu od ran postrzałowych zmarł policjant Ričardas Rabavičius. Tragedię przeżył jedynie celnik Tomas Šernas, pozostając niepełnosprawnym do końca życia.
– Tej tragedii nigdy nie zapomnę, tego nie da się zapomnieć. Bardzo ważne, by ludzie pamiętali ten tragiczny dzień. To był zwykły dzień pracy. Wiedzieliśmy, że Rosjanie coś szykują, ale myśleliśmy, że to będzie raczej atak polityczny, że my z tym nie będziemy mieli nic wspólnego. Nikt nie mógł nawet pomyśleć, że może dojść do morderstwa niewinnych ludzi. Nagle w nocy wpadli mężczyźni, nie mieli na sobie żadnych masek, bo byli pewni, że nikt z nas nie zostanie żywy i nie rozpozna ich. Kazali nam kłaść się na podłogę i strzelali w tył głowy. Cudem zostałem żywy, ale jestem przykuty do wózka inwalidzkiego na całe życie. O ile pamiętam, pomoc nie przyszła od razu, gdyż nie było słychać wystrzałów, ponieważ korzystali z broni z tłumikiem. Pamiętam tylko, jak jedna za drugą leciały karetki – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Tomas Šernas, jedyny ocalały z tragedii celnik, obecnie generalny superintendent Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Wilnie.
Dzień pamięci zbrodni w Miednikach rozpoczął się od Mszy św. w katedrze wileńskiej, po czym obchody przeniosły się do Miednik w rejonie wileńskim. Pamięć litewskich funkcjonariuszy uczczona została również na stołecznym cmentarzu na Antokolu.
Najwyżsi urzędnicy państwowi, funkcjonariusze, a także bliscy ofiar zbrodni złożyli kwiaty przy pomniku ofiarom mordu w Miednikach i minutą ciszy uczcili pamięć zamordowanych.
„Myślę, że ci ludzie zdawali sobie sprawę z ryzyka, przed jakim stoją. Litwa czyniła dopiero pierwsze kroki jako państwo. Ochrona granicy, porządku publicznego, obrona narodowa – to były obszary, na których koncentrował się wróg. Ci ludzie na fundamentach państwowości i niezależności złożyli siebie w ofierze, otworzyli nam drogę do możliwości innych wyborów” – powiedział prezydent Gitanas Nausėda.
Przewodniczący sejmu Viktoras Pranckietis wyraził nadzieję, że ból, jaki pozostał po bestialskim okrucieństwie dokonanym przez funkcjonariuszy OMON-u, zamienił się w dumę z poświęcenia litewskich funkcjonariuszy.
„Czym różnią się zabójcy 1945 roku i zabójcy 1991 roku? To są mordercy, niszczyciele. To oni niszczyli postęp, niszczyli dążenie do wolności, niszczyli ludność Litwy. Niech każdy dzień, którym się cieszymy, będzie dniem pamięci. Siedmiu synów Litwy zginęło tutaj – niech każdy z nich ma swój dzień. Żyjmy z nadzieją, z wizją przyszłości, z wiarą, że te ofiary były ostatnimi na ołtarzu naszej państwowości. Żyjmy za siebie i żyjmy za nich” – powiedział Viktoras Pranckietis.
Premier Saulius Skvernelis podczas uroczystości nie wygłosił przemówienia. „Myślę, że sporo już było przemówień i wszystkie brzmiały podobnie. Nie wiem, czy rodzinom zamordowanych potrzebne są te przemówienia” – powiedział szef rządu.
Punkt graniczny w Miednikach do wydarzeń z 29 lipca był napadany wielokrotnie. Pograniczników napadano 27 stycznia, 25 marca, 19 kwietnia i 25 maja. Po ostatnim napadzie załogę wzmocniono. Nieuzbrojonych celników mieli ochraniać policjanci z grupy szybkiego reagowania Aras. 31 lipca 1991 r., ok. 4 rano, atak się powtórzył. Tym razem jednak celem napastników nie było zastraszenie funkcjonariuszy, ale wymordowanie całej załogi strażnicy.
W sprawie zbrodni miednickiej skazany został były OMON-owiec Konstantin Michajłow (otrzymał dożywocie za zbrodnie przeciwko ludzkości), jak również zaocznie (Rosja odmawia ich wydania) byli OMON-owcy: Andriej Łaktionow, Czesław Młynnik i Aleksandr Ryżow.