W Nowej Wilejce na krótko odżyły wojskowe tradycje. W czasie pikniku na dawnym poligonie można było oglądać popisy współczesnych ułanów. Na ten widok w Nowej Wilejce trzeba było czekać aż 80 lat…
Piknik ułański, zorganizowany przez Wileński Klub Rekonstrukcji Historycznej „Garnizon Nowa Wilejka”, był częścią uroczystych obchodów stulecia wyzwolenia Wilna od bolszewików, które rozpoczęły się już w kwietniu. Datę najbardziej widowiskowej części obchodów, 27 lipca, wybrano ze względu na bliskość pułkowego święta 13. Pułku Ułanów Wileńskich, czyli 25 lipca – rocznicy bitwy pod Janowem w 1920 r.
Barwna lekcja historii
Do wspólnego świętowania Garnizon Nowa Wilejka zaprosił gości z Polski. W ułańskim święcie wzięli udział przedstawiciele Kieleckiego Ochotniczego Szwadronu Kawalerii im. 13. Pułku Ułanów Wileńskich, rekonstruktorzy ze Stowarzyszenia im. 2. Szwadronu 11. Pułku Ułanów Legionowych z Wołomina pod Warszawą, Szwadronu Kawalerii Ochotniczej w barwach 8. Pułku Ułanów ks. Józefa Poniatowskiego z Krakowa, 8. Pułku Strzelców Konnych z Chełmna, 16. Pułku Ułanów Wielkopolskich z Gródka oraz 9. Pułku Ułanów Małopolskich z Opola.
Najbardziej oczekiwanym elementem pikniku były pokazy jazdy konnej, władania szablą i lancą przygotowane przez gości z Polski dla licznej widowni, której nie odstraszył ulewny deszcz. Pokaz był też lekcją historii, w czasie której prowadzący opowiadali o polskiej kawalerii, umundurowaniu i uzbrojeniu ułanów. Goście mogli liczyć na posiłek w polowej kuchni, czyli wojskową grochówkę. Ci, którzy chcieli się dowiedzieć czegoś więcej o grupach rekonstrukcyjnych czy też o historii konkretnych pułków, mieli ku temu okazję, gdyż w czasie całego pikniku rekonstruktorzy chętnie dzielili się swoją pasją.
Kawaleria ciągle żywa
W Nowej Wilejce można było zobaczyć przedstawicieli tak wielu pułków m.in. dlatego, że grupy rekonstrukcji historycznej cieszą się w Polsce ogromną popularnością. Najczęściej ich powstawanie wiąże się ściśle z lokalną historią.
– Nasze klubowe zaangażowanie trwa już od 1997 r. Ja wstąpiłem do klubu rok po jego założeniu. O jego powstaniu zadecydowały lokalne tradycje. W Chełmie stacjonował 8. Pułku Strzelców Konnych, pod koniec lat 90. żyli jeszcze ostatni kawalerzyści, byli także ich potomkowie, którzy mieli wpojony szacunek do wojskowych tradycji. W ten sposób od kilku osób utworzył się oddział. Kilka lat temu, podczas jednej uroczystości, zebrało się nas ponad 50, czyli naprawdę spora grupa jak na takie małe miasto – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Janusz Andrysiak z 8. Pułku Strzelców Konnych w Chełmie.
Chętnych do uczestniczenia w rekonstrukcji nie brakuje, mimo że udział w takiej grupie wymaga sporych nakładów, zwłaszcza gdy mówimy kawalerii. – Nie jest to tania pasja, szczególnie jeśli ktoś chce mieć własnego konia. Do tego dochodzą mundur, kulbaka, czyli siodło, na którym jeżdżą kawalerzyści, i uzbrojenie. To wszystko wymaga dosyć dużych nakładów finansowych, ale nikt nie kupuje całego wyposażenia od razu, po prostu stopniowo uzupełnia się sprzęt – opowiada Andrysiak.
Uzbrojenie i wyposażenie, którego używają rekonstruktorzy, to zwykle repliki. – Oryginalne uzbrojenie jest oczywiście bardzo drogie. Czasem ktoś z nas wchodzi w posiadanie takich zabytkowych rzeczy, jednak traktowane są one raczej jak relikwie, nie używa się ich w czasie pokazów – zapewnia rekonstruktor.
Na Litwie tradycje związane z grupami rekonstrukcyjnymi nie są aż tak bogate, ale chętni do rekonstrukcji polskich pułków stworzyli kilka lat temu własną grupę rekonstruktorów. – W tej chwili nasz garnizon liczy 13 członków. Kultywujemy historię trzech pułków, które stacjonowały w Nowej Wilejce: oprócz najbardziej znanego, czyli 13. Pułku Ułanów Wileńskich, również 19. Pułku Artylerii Lekkiej i 85. Pułku Strzelców Wileńskich. Część z nas jest historykami, część tradycje wojskowe wyniosła z rodziny. Bierzemy udział w uroczystościach historycznych, prowadzimy działalność edukacyjną, wreszcie dzięki wsparciu różnych instytucji możemy sami organizować wydarzenia takie jak to dzisiejsze – mówi Waldemar Szełkowski, prezes Wileńskiego Klubu Rekonstrukcji Historycznej „Garnizon Nowa Wilejka”.
Po 80 latach ułani na historycznym poligonie
Jak podkreśla Szełkowski, piknik miał na celu przede wszystkim ożywienie polskich tradycji wojskowych w miejscu, gdzie one się tworzyły. Dlatego na miejsce pokazów wybrano park nad Wilenką, czyli dawny poligon, na którym „trzynastacy” po raz ostatni mieli okazję ćwiczyć 80 lat temu.
Pułk stacjonował w Nowej Wilejce od 1922 r. Obecność ułanów w tym miejscu zakończyła się w 1939 r. We wrześniu, w czasie wojny obronnej, pułk pod dowództwem ppłk. dypl. Józefa Szostaka walczył pod Piotrkowem Trybunalskim. Poniósł dotkliwe straty w czasie przeprawy przez Wisłę, pod Maciejowicami, gdzie 1. Szwadron Tatarski wchodzący w skład pułku zamknął kilkusetletnią historię polskiej jazdy tatarskiej, wykonując ostatnią szarżę w historii.
– Nowa Wilejka to bez wątpienia miejsce najbardziej odpowiednie na tego rodzaju pokaz. W okresie międzywojennym w Nowej Wilejce w lokalnej społeczności dominowali wojskowi i pracownicy kolej. Stacjonowały tu aż trzy pułki, czyli mogło tu być 3–5 tys. wojskowych – opowiada Tomasz Bożerocki, historyk i rekonstruktor.
Po tym wojskowym miasteczku nie pozostało do dziś wiele śladów, ale rekonstruktorzy dbają o to, by te, które przetrwały do naszych czasów, nie poszły w zapomnienie. – Jak wiemy, koszary od 1922 r. znajdowały się tam, gdzie obecnie mieści się szpital psychiatryczny. Wiele budynków związanych ze stacjonującymi tu wojskami nie zachowało się, ale np. przy ul. Parko, dawnej ul. Piłsudskiego, możemy zobaczyć nadal trzy najstarsze w dzielnicy bloki mieszkalne, zbudowane specjalnie dla oficerów. Tu, w okolicy parku, znajdowały się majdany, place do ćwiczeń i część stajni. Pozostałe stajnie mieściły się tam, gdzie obecnie znajduje się targowisko. Poza tym do dziś przetrwały pozostałości po dawnej pompowni wody dla koszar. Z polskim wojskiem wiąże się także historia parafii Matki Bożej Królowej Pokoju. Żołnierze rozpoczęli budowę tego kościoła jako świątyni garnizonowej, która miała nosić wezwanie św. Stanisława Kostki. Niestety, wybuch wojny przerwał budowę i kościół ani razu nie został wykorzystany jako miejsce modlitwy – opowiada Bożerocki.
Ludzie chcą poznawać historię
Ten szlak żołnierski w Nowej Wilejce został upamiętniony podczas pikniku uroczystym przejazdem. Ułani rozpoczęli go od kościoła, następnie przejechali przed dawne koszary, a stamtąd ul. Parko na dawny poligon. – Bardzo zależało nam na tym, żeby do mieszkańców dotarła wiadomość o wydarzeniu, wszędzie rozwiesiliśmy plakaty informacyjne. Bardzo się cieszę, że mimo niesprzyjającej pogody wiele osób przyszło, by obejrzeć przygotowane przez nas pokazy i w ten sposób spotkać się z historią Nowej Wilejki – mówi Waldemar Szełkowski.
Jak podkreśla rekonstruktor, ułani zostali życzliwie przyjęci zwłaszcza w dawnych koszarach. – Nasz przejazd wyszli oglądać zarówno pacjenci, jak i personel. Nie mam wątpliwości, że nasze pojawienie się przy szpitalu przyniosło do tego miejsca bardzo wiele pozytywnych emocji. Cieszę się, że tak wiele osób zostało z nami do końca pikniku, mimo że pogoda wyjątkowo nam nie sprzyjała. To najlepsze potwierdzenie tego, że mieszkańcy – nie tylko Polacy, bo na pikniku byli ludzie różnych narodowości – chcą w ten sposób poznawać historię – zwraca uwagę organizator wydarzenia.
Piknik był niewątpliwie najbardziej widowiskową częścią obchodów pułkowego święta, ale nie jedyną. Kilka dni wcześniej Wileński Klub Rekonstrukcji Historycznej „Garnizon Nowa Wilejka” i Wileński Oddział Związku Polaków na Litwie zorganizowały „Patrol ułański” – patriotyczno-wojskowe szkolenia młodzieży. Zajęcia odbywały się przez dwa dni w Skorbucianach w rejonie wileńskim. 25 lipca, czyli w dniu pułkowego święta, została odprawiona msza święta w byłym kościele garnizonowym w intencji żołnierzy, ich rodzin i ojczyzny. Zapalono też znicze na grobach ułanów pochowanych na cmentarzu Garnizonowym w Nowej Wilejce.
Projekt był współfinansowany w ramach sprawowania opieki Senatu Rzeczypospolitej Polskiej nad Polonią i Polakami za granicą oraz Ambasadę RP na Litwie.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 30(146); 03-09/08/2019