Poszukiwania przywódcy wileńskich reformatów rozpoczęło Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy (lit. Lietuvos gyventojų genocido ir rezistencijos tyrimo centras – LGGiRTC).

Inicjatywa wyszła od litewskich reformatów
– Propozycja rozpoczęcia poszukiwań wyszła od środowiska litewskiego Kościoła reformowanego, dla którego niewątpliwie postać Michała Jastrzębskiego ma duże znaczenie, podobnie jak losy zniszczonego w latach 50. cmentarza – mówi Rimantas Zagreckas, kierownik działu identyfikacji i poszukiwań w LGGiRTC.
– Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że poszukiwanie grobu osoby zmarłej naturalną śmiercią w 1938 r. nie należy do kompetencji naszej instytucji, ale w ten przypadek jest wyjątkowy. Poszukiwania dotyczą grobu pochodzącego ze zniszczonego w czasie sowieckim cmentarza ewangelickiego. Ówczesne działania władz możemy ocenić jedynie negatywnie jako część niszczenia naszego dziedzictwa i poszukiwanie tego grobu jest swego rodzaju symbolem przywracania sprawiedliwości. Z drugiej strony – Jastrzębski stał się częścią bardzo bolesnej historii Litwy, gdy został przeniesiony na Cmentarz sierocy. Jest to niezwykle ważne miejsce z perspektywy Centrum, które nadal kryje wiele tajemnic i poszukiwania grobu przywódcy wileńskich reformatów wpisują się w całość prac w tym miejscu – wyjaśnia historyk.
Zagreckas podkreśla, że dodatkową motywacją do prowadzenia prac była świadomość, że wpisują się one w dobrze układającą się w ostatnich latach współpracę pomiędzy LGGiRTC i Instytutem Pamięci Narodowej. – Wiedzieliśmy, że jeśli podejmiemy to pytanie miejsce pochówku Jastrzębskiego będziemy mogli liczyć na wsparcie IPN i tak było. Koledzy z Polski pomogli nam przede wszystkim w dotarciu do jego potomków i pobrania próbek DNA, które są konieczne do przeprowadzenia identyfikacji, w przypadku odnalezienia szczątków. Przedstawiciel IPN brał także był również obecny w prowadzonych, niestety na razie bezskutrecznie pracach archeologicznych – zauważa przedstawiciel LGGiRTC.

Duchowny, patriota i działacz społeczny
Michał Jastrzębski urodził się jako syn Stanisława Jastrzębskiego, pastora sprawującego posługę na terenie izabelińskiej parafii reformowanej, i Zofii z Chudzyńskich. Po ukończeniu gimnazjum w Słucku kontynuował naukę na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu w Dorpacie. W czasie studiów został przyjęty w poczet korporacji akademickiej „Konwent Polonia”. W 1888 r. został diakonem, po kilku miesiącach objął funkcję proboszcza w Wilnie, którą sprawował do śmierci. Troszczył się o terytorialny rozrost parafii wileńskiej, sprawował opiekę nad kalwińskimi ośrodkami w Ostaszynie, Datnowie, Brześciu nad Bugiem, Mińsku i Kojdanowie. W 1893 r. ożenił się z Felicją Aleksandrą Kmita, z którą doczekał się licznego potomstwa. Oprócz działalności duszpasterskiej prowadził też bardzo aktywną działalność społeczną. Od 1906 r. był członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk w Wilnie, działał również w Polskiej Macierzy Szkolnej, należał do zarządu Towarzystwa Miłośników Historii Reformacji im. Jana Łaskiego, sprawował funkcję redaktora naczelnego dwumiesięcznika „Szlakiem Reformacji”, od 1898 r. publikował też w „Zwiastunie Ewangelickim”.
W historii zapisał się przede wszystkim jako duchowny przywódca wileńskiej wspólnoty reformowanej, którą kierował od 1925 do 1938 r. Wileński kościół reformowany u progu dwudziestolecia międzywojennego działał na terenie województw białostockiego, wileńskiego oraz wołyńskiego, a więc na terenach dawnego Księstwa Litewskiego sprzed 1569 r. Według najbardziej rozpowszechnionych szacunków liczył w okresie II RP 10–12 tys. wyznawców (dla porównania: Jednota Warszawska to ponad 20 tys.).
Jastrzębski zmarł w nocy 15 na 16 czerwca 1938 r. Jego bardzo uroczysty pogrzeb odbył się kilka dni później na cmentarzu ewangelickim w Wilnie.

Zasługi zmarłego
Śmierć duchownego była szeroko komentowana również w wileńskiej prasie. „Kurier Wileński” w wydaniu z 24 czerwca 1938 r. wspominał szczególnie zasługi Jastrzębskiego dla polskiego języka i kultury: „Do życiorysu śp. ks. Michała Jastrzębskiego należy dorzucić przypomnienie jego patriotycznym stanowisku jakie sejmowe w czasie rządów duszpasterskich. W 1905 r. polecił w murować złocone napisy w języku polskim na kościele przy ul. Zawalnej »Pokój wam« i »Dajcie cześć Panu«. Napisy te zdjęte zostały swego czasu przez władze zaborcze na rozkaz Murawjewa Wieszatiela. Mimo zakazu rządu rosyjskiego ks. Michał Jastrzębski w czasie rządów rosyjskich stale prowadził korespondencję z parafiami i stronami po polsku, tak samo prowadził księgi ludności w języku polskim, za co spotykały go często kary grzywny ze strony zaborczej administracji. W czasie okupacji niemieckiej we własnym mieszkaniu ukrył przed rekwizycją olbrzymi historyczny świecznik metalowy, zdobyty przez wojska polskie w 1611 r. w Smoleńsku i darowany przez Radziwiłła Kościołowi ewangelicko-reformowanemu. Dziś świecznik ten zdobi nową świątynię, wzniesioną w roku 1835”.
Gazeta zauważała również zasługi zmarłego dla Uniwersytetu Wileńskiego, któremu zmarły przekazał osiem portretów królów polskich autorstwa Smuglewicza i jeden obraz pędzla Vernela.
Zaangażowanie Jastrzębskiego w pielęgnowanie polskiego języka i historii nie przeszkadzało mu w budowaniu dobrych relacji z Jednotą Litewską, co było nie łatwe w okresie międzywojennym. Podczas pogrzebu Jastrzębskiego mowę pożegnalną wygłosił również Povilas Jakubėnas, który po faktycznym podziale Jednoty Wileńskiej między Polskę a Litwę w 1922 r. stanął na czele Kościoła ewangelicko-reformowanego w Republice Litewskiej.
„Do głębi duszy poruszany stoję tutaj, w imieniu zasmuconego Kościoła ewangelicko-reformowanego Litwy, aby oddać ostatnią chrześcijańską posługę czci i miłości zwłokom tego męża, który przed dwudziestu laty był wodzem naszego wspólnego kościoła i nasze Jednoty. O zgonie tego nie powodowanej straty robotnika winnicy pańskiej zwiastują w tej chwili głosy dzwonów wszystkie kościołów ewangelików reformowanych na Litwie” – mówił podczas uroczystości Jakubėnas.
W uroczystym pożegnaniu duchownego udział wzięli nie tylko wierni Kościoła reformowanego, lecz także rzesze osób ceniących jego zaangażowanie społeczne i przedstawiciele polskich władz. Jastrzębski został pochowany na cmentarzu ewangelickim w Wilnie, który położony był na Pohulance, na Górze Bouffałowej. Nekropolia wileńskich protestantów powstała według planów wileńskiego ogrodnika Webera jako cmentarz luterański, ale od 1830 r. miały tam miejsce także pochówki kalwińskie. Na tym samym cmentarzu spoczywały szczątki krewnych Jastrzębskiego, a także innych wileńskich protestantów.
Dzieje cmentarza, jak również Jednoty Wileńskiej zmieniła II wojna światowa, po której większość wiernych wysiedlono, głównie na ziemie zachodnie i północne Polski. Ich potomkowie, o ile pozostali wierni wyznaniu przodków, są obecnie członkami Kościoła ewangelicko-reformowanego w RP, który uważa się za sukcesora międzywojennej Jednoty Wileńskiej.
Cmentarz, uszkodzony w czasie wojny, został zamknięty w 1956 r. Jego niszczenie odbywało się etapami. Niektóre nagrobki przewieziono na cmentarz Na Rossie i na Sołtaniszki, w 1960 r. zburzono kaplicę cmentarną i na tym terenie utworzono park miejski oraz zbudowano w 1974 r. tzw. Pałac Ślubów. O przeszłości świadczyło jedynie klasycystyczne mauzoleum Niszkowskich zaprojektowane przez Karola Podczaszyńskiego, w którym pochowany został Jan Fryderyk Niszkowski, profesor chirurgii Uniwersytetu Wileńskiego.

Zapiski dozorcy cmentarza
Prawdopodobne miejsce pochówku Jastrzębskiego wytypował archeolog Gintautas Vėlius, który kilka lat wcześniej na tym samym cmentarzu odnalazł m.in. grób wodza litewskich partyzantów Adolfa Ramanauskasa – Vanagasa.
– Odkrycie tego miejsca stało się możliwe dzięki zapiskom człowieka, którzy przez wiele lat pracował na tym cmentarzu. Był grabarzem, dozorcą, a także kimś więcej. Ponieważ w tym miejscu odbywały tajne pochówki skazanych na karę śmierci, stróż miał prawdopodobnie za zadanie również oberwanie tych, którzy to miejsce odwiedzają, wszystkiego, co się tutaj dzieje. Zaczął robić szczegółowe zapiski na temat cmentarza, zaznaczał poszczególne miejsca pochówków i daty – wyjaśnia archeolog.
Vėlius podkreśla, że nie jest do końca pewne, dlaczego dozorca prowadził swoistą prywatną księgę cmentarną, gdzie oznaczał nie tylko miejsce pochówków, ale także – w miarę możliwości informacje o zmarłych.
– Być może ułatwiało mu to obserwowanie konkretnych grobów. Przy grobach skazańców stawiał zawsze literę „T”. O pochówku Jastrzębskiego w tym miejscu wiemy, gdyż znaleźliśmy notatkę o przeniesieniu grobów z cmentarza ewangelickiego, z wyraźnym zaznaczeniem, że był wśród nich grób Jastrzębskiego – mówi archeolog.
Choć zeszyt z notatkami stróża jest dziś jednym z podstawowych źródeł informacji o dziejach cmentarza w okresie powojennym, postać autora zapisem jest nadal bardzo tajemnicza.
– To bardzo niezwykła historia. Ten zeszyt został odnaleziony przypadkowo. Do muzeum w dawnym budynku KGB przyszła z wycieczką nastoletnia uczennica i podczas zwiedzania zrobiło jej się słabo. Powiedziała, że to miejsce jest dla niej zbyt trudne, bo wie, że tu został zamordowany jej dziadek. Na szczęście tuż obok był bardzo zorientowany pracownik muzeum, który zaczął zadawać właściwe pytania. Nawiązano kontakt z rodziną dziewczyny i krok po kroku zrekonstruowana została historia. Okazało się, że w pewnym momencie swojej pracy grabarz wśród rozstrzelanych w wileńskiej celi śmierci rozpoznał swojego sąsiada. Zapisał miejsce jego pochówku i po wielu latach – wiadomość o tym przekazał synowi skazańca, przez którego rodzinę udało się w końcu dotrzeć do notatek – wyjaśnia Vėlius.

Tajemnic bez liku
Dlaczego dozorca zachował notatki? Jak trafiły one do LGGiRTC? – Do końca tego nie wiemy, ta historia kryje pewne tajemnice. Faktem jest, że dziś dzięki tym zapiskom możemy odkrywać historię tego najbardziej z tajemniczych wileńskich cmentarzy – mówi archeolog.
Niestety, tym razem poszukiwania nie przyniosły spodziewanych rezultatów. W czasie prac ekshumacyjnych odsłonięte zostały dwa pochówki, które w ocenie biorącej udział w badaniach antropolog nie mogą być szczątkami Jastrzębskiego. Dwa położone nieopodal siebie groby ilustrują natomiast złożoność historii tego cmentarza. Na pozór oba takie same, bez krzyża, bez nazwiska, po prostu niewielkie pagórki w lesie, w rzeczywistości bardzo różne. Pierwszy z nich był grobem przeniesionym prawdopodobnie z cmentarza ewangelickiego. Spoczywających w nim ok. 40-letni mężczyzna pochowany został bardzo starannie, w drewnianej trumnie do której złożono również świece pogrzebowe. Drugi grób przedstawiał zupełnie inny obraz – był grobem skazańca, który zginął od strzału w głowę, a jego ciało przed śmiercią zawinięte zostało z wełniany koc lub płaszcz. Tożsamość obu pozostaje nieznana.
– Będziemy kontynuować prace, ale konieczne jest ponowne przyjrzenie się informacjom, wytypowanie nowego miejsca poszukiwań, które może znajdować się bardzo blisko. Miejsce tego pochówku możliwe jest dziś do określenia, gdyż stróż robił zapiski bardzo precyzyjnie, ale odczytanie ich nie zawsze jest łatwe. Przede wszystkim opisując usytuowanie nowych grobów, odnosił je do istniejących w tym czasie, a my dziś widzimy stan cmentarza po wielu dziesięcioleciach – wyjaśnia prowadzący prace archeologiczne Simonas Sprindys.

Czytaj więcej: Chcemy godnie pochować naszych rodaków, naszych bohaterów
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” Nr 25 (73) 29/06-05/07/2024