Przewodniczący sejmu Viktoras Pranckietis po raz drugi zachował swoje stanowisko po wtorkowym głosowaniu nad wotum nieufności wobec niego.
– Wreszcie zakończyło się. Nie mogę powiedzieć, że czuję ogromną radość. Ale wreszcie możemy zacząć spokojnie pracować. Zajmować się poważnymi sprawami. Ponieważ to, co w sejmie działo się do dzisiejszego południa, to były jedynie kłótnie. Zastanawiam się nad możliwością odwołania się do Trybunału Konstytucyjnego w celu ustalenia, czy procedura była zgodna z prawem. Złożyłem także swój podpis, żeby odbyły się przedterminowe wybory do sejmu. Dziękuję wszystkim tym, którzy nie posłuchali poleceń – powiedział „Kurierowi Wileńskiemu” Viktoras Pranckietis.
Lider Związku Chłopów i Zielonych uważa, że część rządzącej większości nie wzięła udziału w głosowaniu.
„Na razie nie mogę powiedzieć, kto nie brał udziału w głosowaniu. Myślę, że przewodniczący teraz będzie reprezentował tylko siebie i tę nieliczną grupę ludzi, która głosowała za niego. W tej sprawie podczas obecnej sesji nic więcej nie będziemy robić” – mówił Ramūnas Karbauskis.
We wtorkowym, tajnym głosowaniu uczestniczyło 79 posłów reprezentujących Związek Chłopów i Zielonych, Socjaldemokratyczną Partię Pracy, Akcję Wyborczą Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin, frakcję „Lietuvos gerovei” oraz kilku z Grupy Mieszanej. Za odwołaniem Pranckietisa głosowało 63 posłów, 5 było przeciwko, 11 kart do głosowania uznano za nieważne. Przewodniczący sejmu Viktoras Pranckietis oraz premier Saulius Skvernelis nie brali udziału we wczorajszym głosowaniu.
Pierwsze głosowanie w sprawie odwołania Viktorasa Pranckietisa odbyło się w ubiegłym tygodniu. Uczestniczyło w nim zaledwie 11 ze 141 posłów. Za odwołaniem Viktorasa Pranckietisa opowiedzieli się trzej posłowie, siedmiu głosowało przeciwko, jedna karta okazała się nieważna. W głosowaniu uczestniczyli parlamentarzyści należący do sejmowej opozycji. Przedstawiciele partii rządzących zbojkotowali posiedzenie zwołane w trybie pilnym.
CZYTAJ WIĘCEJ: Podpisano nową umowę koalicyjną – dziś ostateczna decyzja premiera
Dymisji Viktorasa Pranckietisa rządzący Związek Chłopów i Zielonych domaga się od kilku miesięcy. Porozumienie koalicyjne Litewski Związek Chłopów i Zielonych, Litewska Socjaldemokratyczna Partia Pracy, Akcja Wyborcza Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin oraz partia Porządek i Sprawiedliwość podpisały w lipcu br. Zgodnie z umową stanowisko szefa sejmu miało przypaść Litewskiej Socjaldemokratycznej Partii Pracy. „Chłopi” od momentu podpisania umowy koalicyjnej apelowali do Pranckietisa o dobrowolne ustąpienie ze stanowiska. Ten jednak odmówił, opuścił też szeregi partii.
Wniosek o wotum nieufności wobec V. Pranckietisa podpisało 53 posłów, w tym większość, bo aż 42 reprezentantów Związku Chłopów i Zielonych, 5 socjaldemokratów, 3 z frakcji „Lietuvos gerovei”, 2 z frakcji mieszanej i jeden poseł Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin.
Jak zaznaczono w oświadczeniu, Pranckietis „w sposób usystematyzowany działał wbrew założeniom memorandum, szkodził formowaniu się koalicji partii i większości rządzącej w sejmie, dlatego stracił zaufanie”.
Fot. ELTA, Dainius Labutis