Czerwiec to ważny miesiąc w historii krajów bałtyckich, naznaczony traumatycznymi doświadczeniami. Właśnie w czerwcu 1941 r. w Estonii, na Łotwie i Litwie (a także na okupowanych terenach Polski i w Mołdawii) miały miejsce masowe sowieckie deportacje.
Łączna liczba zesłanych do przymusowych miejsc osiedlenia oraz obozów pracy jest trudna do ustalenia. Mogła obejmować co najmniej 100 tys. ludzi, ale znane są też szacunki wskazujące na znacznie większe liczby. Wielu z wysiedlonych w głąb ZSRS nie przeżyło nawet podróży. Deportacje dotknęły osoby podejrzane przez władze sowieckie z uwagi na pochodzenie społeczne: inteligencję, przedsiębiorców, przedwojennych urzędników, duchownych i ich rodziny. Zdaniem wybitnego litewskiego poety i eseisty Tomasa Venclovy sowieckie represje były nie tyle ludobójstwem, ile warstwobójstwem – wymierzone były bowiem w przedstawicieli określonych warstw społecznych, przez Sowietów uznanych za szczególnie groźne.
Sowieckie rządy rozpoczęły się niemal dokładnie rok wcześniej; w tym roku obchodzimy właśnie 80. rocznicę aneksji państw bałtyckich przez Moskwę. Los Litwy, Łotwy i Estonii został przypieczętowany 23 sierpnia 1939 r., gdy szefowie dyplomacji ZSRS i III Rzeszy, Wiaczesław Mołotow i Joachim Ribbentrop, zawarli sowiecko-niemiecki pakt o nieagresji. Jego tajny protokół oddawał de facto kraje bałtyckie pod kontrolę Stalina (początkowo Estonię i Łotwę, a od września 1939 r. także Litwę). Sowieci wpierw wymusili na władzach państw bałtyckich przyjęcie na ich terytoriach baz Armii Czerwonej. Ostatni akt dramatu rozegrał się w połowie czerwca 1940 r., gdy Mołotow, grożąc użyciem siły, doprowadził do zmiany rządów Litwy, Łotwy i Estonii na prokomunistyczne.
Farsa „wyborów ludowych” i uchwały o przystąpieniu do Związku Sowieckiego były już tylko smutnym epilogiem. Ale czerwiec to także rocznica niemieckiego ataku na ZSRS w 1941 r. Po nim nastąpiła okupacja niemiecka, a z kolei jej najbardziej tragicznym akcentem był Holokaust i eksterminacja ludności żydowskiej na tych ziemiach. Dziś, osiem dekad po tych wydarzeniach, Niemcy nie wypierają się odpowiedzialności za wywołanie wojny i popełnione zbrodnie. Inaczej rzecz ma się z putinowską Rosją, która wszelkimi sposobami próbuje usprawiedliwiać działania podejmowane w tamtej epoce przez Stalina. Dlatego też zwalczanie prób przeinaczania historii jest ważnym zadaniem także dla demokratycznych społeczeństw naszego regionu. Jesteśmy to przede wszystkim winni ofiarom.
Dominik Wilczewski
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 23(65) 06-12/06/2020