Więcej

    O piegutkach, co bruk wileński obijały

    Czytaj również...

    Autentyczne fragmenty XIX-wiecznych szyn zachowały się przy moście w pobliżu pomnika Adama Mickiewicza.  Fot. Marian Paluszkiewicz

    Pierwszy tramwaj konny w Wilnie wyruszył 3 czerwca 1893 r. ze skrzyżowania ul. Świętojerskiej (obecnie al. Giedymina) oraz zaułka Żandarmskiego (obecnie ul. Jagiellońska). Mieszkańcy z mety nazwali go piegutkiem, odwołując się do postaci Ludwika Piegutkowskiego – inżyniera, artysty malarza, szefa wydziału technicznego Magistratu m. Wilna, twórcy tego środka komunikacji.

    Był to wtorek zapustny, mroźny, suchy, słoneczny. Sanki z brzękadłami sunęły żwawo we wszystkich kierunkach, rozwożąc elegantów światowych śpieszących z wizytami, to dzieci, którym w zapusty fundowano szlichtadę (przejażdżka sanna), to uczniów zabawiających się za otrzymane złotówki, to wreszcie Rosjan, jadących do jakiejś restauracji podmiejskiej na bliny z kawiorem. Tramwaje z dzwonieniem posuwały się po wymiecionych szynach. Nad końmi unosiły się kłęby pary” – to opis Wilna pióra Emmy z Jeleńskich Dmochowskiej (zm. w 1919 r., pochowana na Rossie) z książki jej autorstwa „Dwór w Haliniszkach”. Tak wyglądało miasto sprzed ponad stu laty, a mowa jest o tramwajach konnych, które wówczas obijały bruk wileński.

    Od konkursu do pierwszego kursu

    Nieliczni spacerowicze wiedzą, że metalowe ogrodzenia są pozostałością po wileńskiej „konce” Fot. Marian Paluszkiewicz

    Podczas pierwszego rejsu 3 czerwca 1893 r. w pierwszym wagonie jechali generał-gubernator Piotr Orżewski z rodziną i gośćmi, a w drugim – wszyscy ci, którzy zdążyli wsiąść. Wraz z uruchomieniem tramwajów konnych nastąpił nowy okres w komunikacyjnych dziejach miasta.
    Pierwsze tramwaje konne kursowały po ulicach oświetlanych latarniami gazowymi, które na przełomie wieków XIX i XX zastąpiono elektrycznymi. Ówczesne Wilno liczyło już ok. 150 tys. mieszkańców. Natomiast przed wybuchem I wojny światowej w mieście zarejestrowanych było ich już prawie 200 tys.
    W porównaniu z innymi miastami Europy Wilno pozostawało daleko z tyłu pod względem rozwoju tego typu komunikacji miejskiej. W Krakowie tramwaje konne kursowały od 1882 r., w Warszawie już od roku 1866. Brno zaś mogło się nimi poszczycić w roku 1869.
    Pierwszy konkurs na koncesję i prawo wybudowania tramwajów konnych w Wilnie został ogłoszony w 1887 r. Wygrał go rosyjski przedsiębiorca Wiskowatow. Jednakże na skutek kłopotów finansowych, w jakie popadł, odsprzedał swoje udziały innemu rosyjskiemu inwestorowi o nazwisku Gorczakow.

    Dwie klasy wagonów

    Pierwotnie zakładano wybudowanie czterech linii tramwajowych spinających miasto wzdłuż i wszerz, ostatecznie stworzono dwie. Obie rozpoczynały się przy dworcu kolejowym i kierowały się przez ul. Świętojerską na plac Łukiski (linia 1) oraz na Antokol (linia 2).
    Łącznie aż do wybuchu I wojny światowej w Wilnie kursowało 38 składów tramwajowych. W każdym wagonie było po 14 miejsc siedzących. Tabor tramwajowy przystosowany był do zmieniających się pór roku – latem linie obsługiwały otwarte wagony, zimą osłonięte.
    Częstotliwość, z jaką jeździły tramwaje, wahała się od jednego na godzinę do jednego na pięć minut. Prędkość, z jaką wagony mogły się poruszać po Wilnie, wynosiła 12 wiorst na godzinę, czyli prawie 13 km/h. Łączna długość torów, o rozstawie osi 1000 mm, wynosiła 10,5 km.
    Bilet za przejazd wagonem pierwszej klasy kosztował pięć kopiejek, klasy drugiej – trzy kopiejki. Była też możliwość zakupienia biletu miesięcznego, który uwzględniał ulgi przysługujące uczącej się młodzieży. Poza tym istniała specjalna zniżka w wysokości 30 proc. dla pasażerów, którzy zakupili abonament komunikacyjny na cały miesiąc z góry.

    Tramwaje na prąd się nie pojawiły

    Pierwsze składy wyjeżdżały na ulice Wilna o godz. 8 rano. Przed wyruszeniem w drogę należało oporządzić i napoić konie. Ruch trwał do późnego wieczora, ostatnie tramwaje zjeżdżały do zajezdni o godz. 23.
    Woźnice i konduktorzy tramwajów musieli nosić specjalny uniform składający się z długiego, ciemnogranatowego płaszcza i czapki z daszkiem.
    Na początku dwudziestego stulecia powstał projekt modernizacji taboru tramwajowego. Planowano zakup tramwajów zasilanych prądem. Pomysł nie był nowością – w Moskwie tego rodzaju tramwaje kursowały od 1899 r.
    Chęć unowocześniania wileńskich linii tramwajowych zgłaszali inwestorzy z Francji, Belgii i ze Stanów Zjednoczonych. Jednak aż do roku 1914 nie wyłoniono zwycięzcy konkursu na modernizację. Wybuch wojny położył kres tym planom, 13 października 1915 r. do Wilna wkroczyli Niemcy i okupowali miasto do grudnia 1918 r.

    Widok na tramwaje na pl. Katedralnym, pocztówka z 1893 r. Fot. wikipedia.org

    Ogrodzenie z szyn

    Dziś o wileńskiej „konce” przypominają fragmenty torów w postaci ogrodzenia wzdłuż Wilenki oraz nazwa ul. Tramwajowej.
    – W czasie I wojny światowej sieć szyn tramwajowych została poważnie uszkodzona i w listopadzie 1926 r. zlikwidowana. Część szyn poszła na przeróbkę, a niektórych fragmentów użyto do zbudowania ogrodzenia brzegów rzeki Wilenki – poczynając od mostu przy ul. Młynowej aż do jej ujścia do Wilii, prawie do miejsca, gdzie się mieści gmach biblioteki Wróblewskich. W latach 70. ubiegłego wieku większą część barierek ze starych torów zastąpiono nowymi. Fragmenty autentycznych XIX-wiecznych szyn zachowały się do dzisiaj jedynie przy moście w pobliżu pomnika Adama Mickiewicza – opowiada wileński historyk Paweł Giedroyć.
    Kolejnym śladem wileńskiej „konki” czy „piegutki” jest nazwa ul. Tramwajowej na Antokolu. – Nazwę ulica zawdzięcza zajezdni tramwajowej. Tutaj odbywały się oględziny wagonów tramwajowych, a było ich w sumie 38. W pobliżu były stajnie dla 160 koni, specjalnie wyuczonych do pracy w mieście. Tramwaje wiozły pasażerów z prędkością ok. 13 km/h. Prędkość zależała od pogody, zimą była mniejsza. Dziwnym zbiegiem okoliczności na znajdującej się w pobliżu ul. Žolyno w latach 50. ubiegłego wieku powstała zajezdnia trolejbusowa. Stąd 3 listopada 1956 r. wyruszył pierwszy trolejbus, oznaczony jednak numerem 2. Kursował na trasie dworzec kolejowy–Antokol – kontynuuje historyk.
    Stołeczne władze co jakiś czas powracają do pomysłu uruchomienia tramwaju w Wilnie. Pierwsza linia miałaby połączyć dworzec kolejowy z dzielnicą Santaryszki.


    Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 30(85) 25-31/07/2020

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Wspólna impreza imieninowa po raz pierwszy w Taboryszkach

    — Zapraszamy do wspólnej biesiady przy stole, tak jak na imieninach. Tym razem będą to imieniny w stylu ludowym. Nie zabraknie muzyki i poczęstunku. Wydarzenie nawiązuje przede wszystkim do Anny Krepsztul — zapowiada Jolanta Prowłocka, organizatorka imprez w Centrum...

    Kary pieniężne za nieodpowiedzialne biwakowanie na łonie przyrody

    „Celem akcji jest przypomnienie mieszkańcom, żeby wypoczywając na łonie przyrody nie zanieczyszczali zbiorników wodnych, wybrzeży i lasów oraz zachowywali się odpowiedzialnie spędzając czas na obszarach chronionych” — informuje Departament Ochrony Środowiska przy MSW. Podstawowe zasady Instytucja przytacza cztery podstawowe zasady...

    Dzieje dzielnicy „Krasnucha” na wystawie w Wilnie

    W ramach wystawy można też zwiedzić ciekawe, lecz niedostępny na co dzień obiekt.  — Zapraszamy do odwiedzenia dawnej siedziby Litewskiego Państwowego Archiwum Historycznego przy ul. Gerosios Vilties 10. Czynna jest tu wystawa, która opowiada o dziejach dzielnicy obejmującej ulice Savanorių,...

    Wolontariusze z Bolesławca na wileńskiej Rossie. „Poznajemy historię tam, gdzie mieszkali nasi przodkowie”

    — Drugi rok z kolei realizujemy projekt „Wolontariat dla Nowej Rossy”. Jest to projekt dofinansowany przez Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą Polonika. Co roku staram się, żeby członkowie towarzystwa i młodzież z naszych bolesławieckich szkół uczestniczyła w...