
LRT informuje, że obecnie na Litwie brakuje 700 nauczycieli, głównie w okręgu wileńskim, telszańskim oraz Kłajpedzie i Szawlach. Najbardziej poszukiwani są pedagodzy przedszkolni i nauczyciele klas początkowych, a także nauczyciele litewskiego, języków obcych i matematyki. Z obliczeń analityków wynika jednak, że w ciągu najbliższych 3–5 lat w litewskich szkołach zabraknie prawie 2 tys. pedagogów.
Skąd tak wielkie braki? Niestety, na Litwie zawód nauczyciela nie wiąże się ani z dobrymi zarobkami, ani prestiżem społecznym. Dodatkową trudnością są niewielkie liczby godzin przewidziane dla przedmiotowców w mniejszych szkołach.
„Jeżeli nauczyciel nie ma pracy w pełnym wymiarze godzin, aby uzyskać pełny etat, musi pracować w kilku szkołach i przemieszczać się między nimi” – tłumaczy brak atrakcyjności pracy w małych miejscowościach Audronė Butkienė, specjalista Urzędu Zatrudnienia.
Egidija Nausėdienė, specjalistka Ministerstwa Oświaty, Nauki i Sportu prognozuje, że za kilka lat problem braku nauczycieli będzie jeszcze większy. „Będzie brakowało specjalistów nauk przyrodniczych, nauk ścisłych, zwłaszcza po odejściu nauczycieli w wieku starszym. (…) Już teraz nauczycielom oferowane jest poszerzanie swoich kwalifikacji” – podkreśla Nausėdienė.
Sytuacja w polskich szkołach
Polska Macierz Szkolna na Litwie własne badania na temat przewidywanych braków nauczycieli przeprowadziła dwa lata temu. Podstawą stały się ankiety przeprowadzone we wszystkich placówkach oświatowych Wileńszczyzny, w szkołach i przedszkolach. Z odpowiedzi wynikało, że najbardziej brakować może nauczycieli fizyki, chemii, biologii, a także matematyki czy języka litewskiego. Z badań wynikało, że w najbliższych latach w polskich szkołach na Litwie będzie potrzeba 50 nauczycieli matematyki, 40 nauczycieli języka litewskiego, 35 nauczycieli fizyki, ok. 40 – biologii. Sondaż wykazał wówczas, że w szkołach zaczyna brakować również polonistów – placówki wskazały brak 15 nauczycieli języka polskiego oraz 50 nauczycieli klas początkowych.

– Nauczycieli brakuje stale. Co roku najbardziej poszukiwani są przedmiotowcy z zakresu nauk ścisłych, języków, brakuje także nauczycieli nauczania początkowego. Na pewno wpływa na to brak zainteresowania studiami pedagogicznymi w ostatnich latach. Teraz, dzięki działaniom ministerstwa oświaty ta sytuacja zaczyna się zmieniać. Widzimy, że zainteresowanie pracą pedagogiczną wzrasta, ale nie sądzę, że będzie ono wystarczające. Szkoły polskie, które mają dodatkowe wymagania względem nauczycieli, na pewno nie są w łatwiejszej sytuacji pod tym względem – mówi Krystyna Dzierżyńska, wiceprezes Macierzy Szkolnej.
Od dawna sygnalizowane jest również, że średnia wieku nauczycieli jest dosyć wysoka. Jak zauważa rozmówczyni „Kuriera Wileńskiego”, proces odchodzenia nauczycieli ze szkół przyspieszyła pandemia.
Koronawirus przyspieszył proces
– Wielu nauczycieli, którzy byli już na emeryturze i nadal pracowali, w tym czasie zdecydowało się na rezygnację z wykonywania zawodu. Nie należy się temu dziwić, są to osoby z grupy ryzyka, które chcą chronić swoje zdrowie. Cały proces znacznie się więc przyspieszył. Teraz, przed rozpoczęciem roku szkolnego, sytuacja nie jest wcale bezpieczna, widzimy, że ilość zachorowań wzrasta, nic więc dziwnego, że starsi nauczyciele nie chcą podejmować ryzyka – komentuje Dzierżyńska.
Nie tylko zagrożenie koronawirusem wpływa jednak na rezygnację z pracy nauczycieli, którzy są już na emeryturze. Istotne są także zmiany, jakie w czasie pandemii zaszły w szkołach. Liliana Bochaniewicz, nauczycielka fizyki, zrezygnowała z pracy z powodów rodzinnych, ale nie ma wątpliwości, że w przypadku niektórych nauczycieli decyzję przyspieszyło wprowadzenie zdalnego nauczania.
– Dla ludzi z mojego pokolenia wymagania związane z wprowadzeniem zdalnego nauczania były bardzo obciążające. Nie wszyscy sobie z tym radzą, niektórzy od razu zdecydowali się na rezygnację z pracy. Jedna z moich koleżanek odeszła ze szkoły w kwietniu, w trakcie roku szkolnego. Czasem ktoś może już wcześniej myślał o tym, a zdalne nauczanie po prostu przyspieszyło decyzję – mówi dla „Kuriera Wileńskiego”.
Co dalej?
Józef Kwiatkowski, prezes Polskiej Macierzy Szkolnej na Litwie, nie ma złudzeń, że sytuacja sama się nie poprawi.
– Nauczycieli będzie brakować coraz bardziej. W tym roku zdecydowaliśmy się na wyjątkowy krok. We współpracy z Ministerstwem Edukacji Narodowej RP zaprosiliśmy nauczyciela fizyki z Polski, by przyjechał do pracy do Gimnazjum im. Władysława Syrokomli. Mam nadzieję, że uda się doprowadzić do jego przyjazdu, ale na pewno nie jest to rozwiązanie, które może być stosowane na stałe. Nawet, jeśli takich nauczycieli przyjechałoby więcej, to przecież nie rozwiążą naszych problemów – stwierdza Kwiatkowski.

Prezes Macierzy Szkolnej uważa, że o kształcenie przyszłej kadry powinny starać się również szkoły.
– To właśnie placówki oświatowe powinny być tym najbardziej zainteresowane, by swoim absolwentom wskazywać również możliwość studiów pedagogicznych. Zawód nauczyciela na pewno nie ma dziś takiej pozycji, jak w czasach mojej młodości, ale ta praca ma wiele dobrych stron. Jest nie tylko realizacją misji, ale także zapewnia stabilny dochód, co okazuje się bardzo ważne, gdy przychodzą kryzysy. Poza tym, zarobki nauczycieli stopniowo się zwiększają, co również ma znacznie – zapewnia Kwiatkowski.
Prezes Macierzy Szkolnej podkreśla, że w tworzenie dogodnych warunków pracy dla młodych nauczycieli powinny się włączyć również samorządy.
– Jeśli gdzieś przewiduje się, że zabraknie nauczycieli, warto o tym pomyśleć wcześniej, zapewnić stypendium, może także mieszkanie – proponuje Kwiatkowski.