Z powodu szerzącej się na Litwie pandemii COVID-19 informacja o zarażonych żołnierzach, która może być zagrożeniem dla bezpieczeństwa państwa, nie będzie dostępna dla wiadomości publicznej. Ochotnicy wspomagający cywilne służby pomocy pracują już na dwie zmiany, a poborowym cofnięto regulaminowe przepustki – poinformowano „Kurier Wileński” w dowództwie wojska litewskiego.
Dlaczego jest utajniana dotychczas ogólnie dostępna informacja o pokłosiu COVID-19 w szeregach wojska litewskiego? Przecież nie chodzi tu o wskazanie ognisk epidemii z podaniem rodzaju wojska, ani numeru jednostki, ale po prostu o potwierdzenie faktu, jak jest to np. z wyszczególnieniem informacji o medykach.
„Do połowy listopada u 963 pracowników służby zdrowia wykryto koronawirusa. To nie tylko lekarze, ale także pielęgniarki, asystenci pielęgniarzy” – poinformowała Daiva Razmuvienė, epidemiolog z Narodowego Centrum Zdrowia Publicznego (NVSC).
Żołnierz to nie szeregowy obywatel
– Czy można wyobrazić sobie, żeby Rosja podawała do wiadomości publicznej liczbę swoich żołnierzy zarażonych koronawirusem? – pyta retorycznie major Tomas Balkus, rzecznik prasowy dowódcy wojska litewskiego gen. lejtenanta Valdemarasa Rupšysa i dodaje: – Państwa natowskie również przestrzegają takich zasad i już podczas pierwszej fali koronawirusa były zatwierdzone odpowiednie dyrektywy w sprawie zasięgu informacji. Żołnierz to przecież nie szeregowy obywatel…
Szerząca się pandemia przyspieszyła decyzję
Jak zaznaczył Tomas Balkus, wojsko rozlicza się przed ministerstwem ochrony kraju, prezydentem, sejmem i „tego wystarcza”:
– Liczebność wojska, jak też liczba chorych, jest powiązana z tajemnicą państwową i w ocenie naszych specjalistów od informacji, podawanie tych danych, jak też ich odnawianie stanowi zagrożenie dla operacyjnego potencjału wojska. Dlatego nie podajemy obecnie takich informacji, które jednak trafiają do ogólnokrajowej statystyki – podkreślił.
– Obecnie, widząc olbrzymią liczbę przypadków zarażeń w kraju, nie widzimy sensu ich podawania z naszej strony, jak też odnawiania informacji. Jesteśmy wojskiem, specyficzną organizacją i mamy surową cywilną kontrolę, przed którą się rozliczamy. Niczego nie ukrywamy, a informować o tym cały świat – ilu obecnie dokładnie żołnierzy litewskich choruje – nie ma żadnej potrzeby – dodaje major Balkus.
Pomoc na dwie zmiany
Od ub. środy 100 żołnierzy ochotniczej służby ochrony kraju, dotychczas wspomagający w Wilnie pracę Narodowego Centrum Zdrowia Publicznego (NVSC) i 50 obsługujących „Gorącą linię” (1808) w Kownie wykonują zlecone obowiązki na dwie zmiany: od godz. 8 do godz. 21.
Bardziej intensywny tryb pracy żołnierzy-ochotników będzie pomocny w zwiększeniu zakresu wykrywalności wirusa. Tzw. pierwotne zweryfikowanie jednej zakażonej osoby trwa od 20 min. do 2 godz., a więc obecnie jest więcej niezbędnej informacji w bazie danych – zaznaczono w komunikacie wojska litewskiego.
Poborowi bez przepustek, defilada w zawieszeniu
„Chcemy zapewnić bezpieczeństwo żołnierzy i bojową sprawność ich oddziałów, staramy się nie wpuścić tego wirusa, o ile to jest możliwe, dlatego poborowych do domów nie wypuścimy” – powiedział na czwartkowej konferencji prasowej major Tomas Balkus.
Jak zaznaczył, prawdopodobnie pandemia skoryguje plany uroczystej defilady z okazji Dnia Wojska Litewskiego:
„23 listopada jest Dniem Wojska Litewskiego. Niestety, ale takiej defilady, jaka bywa zazwyczaj w tym dniu, prawdopodobnie nie zobaczymy, ale będziemy szukać innych rozwiązań, żeby uczcić ten dzień”.