Czas pandemii nie jest wobec nas łaskawy — przywrócone obostrzenia, niejasna przyszłość i strach przed chorobą własną i innych martwi i tak już skołatane serce. Wileńskie Biuro Zdrowia Publicznego „Wilno zdrowiej” (lit. „Vilnius sveikiau”) twierdzi, że w tak napiętym okresie naturalnym jest być przerażonym, smutnym, a nawet złym.
Zwracają jednak uwagę, że jeśli doświadczamy takiego wachlarza niepokojących emocji na co dzień, to może znacząco wpłynąć na pogorszenie naszego zdrowia, a także naszych bliskich. Wzrasta ryzyko zakażenia i przeniesienia wirusa dalej.
Nasze uczucia — dlaczego to powinno obchodzić innych?
Na padole, na którym przyszło nam żyć, zapadł całun niepokoju, który nie osuwa się od ponad pół roku. Coraz częściej zdarza się złość bliskich i przyjaciół na tych, którzy najprawdopodobniej przekazali im wirusa. Oskarżony czuje wtedy spotęgowany strach i winę, że przyczynił się do pogorszenia sytuacji.
Napięcie rezonujące w społeczeństwie oraz gama emocji przyczyniają się do wywrotowych przebiegunowań relacji. Obwinianie, moralizatorstwo oraz umiłowanie potępiających kazań nie przyczyniają się do polepszenia sytuacji — taka osoba może nie zdecydować się na mówienie o objawach na czas, zwleka ze zwracaniem się o pomoc do placówki, boi się informować tych, z którymi miała kontakt.
W taki sposób stawiamy nogę w drzwiach próbując zamknąć pandemią raz a dobrze.
Stygmatyzacja i ostracyzm społeczny jest jednym z głównych czynników, z powodu którego mogą pojawić się trudności natury zdrowia psychicznego: bezsenność, napady paniki, depresja i inne. Niestety, skutki często bywają dramatyczne — i nie mniej poważne, niż atak wirusa.
Oskarżenia powodują napięcie
W miarę rozrastania się zarazy, pracownicy placówek szczególnie narażonych na cios, m.in. szkół, przeżywają silny stres. Jest to bezpośrednio związane z tym, że rodzice i pracownicy chcą osobistej odpowiedzialności za to, co się dzieje, wyjaśnień.
Nierzadko zapomina się, że zarazić się i zachorować możemy wszyscy: COVID-19 dopada niezależnie od statusu społecznego i zachowania.
Nawet trzymając się wszystkich zasad, może zdarzyć się zakażenie — stosowane narzędzia jak maseczki, odkażanie powierzchni i rąk, to środki zmniejszające ryzyko, ale nie wykluczający owego ryzyka całkowicie. Specjaliści ds. zdrowia podkreślają, że oskarżycielstwo jeszcze nikogo do zdrowia nie przywróciło, a na pewno nie wspomogło zatrzymania zakażeń.
Każdy z nas może dać przykład
Każdy z nas może wykazać się postawą godną naśladowania. Przyjęcie takiej postawy nie jest proste, ale korzyści są wielkie dla całego społeczeństwa.
Musimy przyczynić się do budowania tolerancyjnego i wyrozumiałego społeczeństwa — a przede wszystkim słuchającego i chcącego rozumieć nawet, jeśli coś nie jest zrozumiałe na wstępie.
Przedstawiciele miejskich placówek zdrowotnych zachęcają do okazywania solidarności i do pielęgnowania niezachwianej jedności. Koronawirus może atakować nasze płuca, ale nie pozwólmy mu atakować naszych silnych więzi, relacji i zaufania społecznego.
Chcąc pomóc zakażonemu, zaleca się okazanie mu troski. Trzeba spróbować (spróbować w tym zdaniu jest słowem-kluczem, ponieważ nie jest to proste) zrozumieć, jak się czuje i dać do zrozumienia, że nie uważamy go takiej osoby za winną.
Chory może czuć się samotny, a więc serdeczna troska i uwaga mogą okazać się bardzo pomocne. Nikłe szanse wyzdrowienia ma pacjent, który leży w przekonaniu o swojej winie i lepi w sobie nadzieję, że umrze.
Usłyszałem wynik — czy jestem potworem?
Jeśli zdarzyło się nam usłyszeć pozytywny wynik testu, najpewniej zaczniemy czuć się winni — wina to jedna z pierwszych myśli u zarażonego i występuje nawet u osób, które dotychczas negowały istnienie pandemii i jej skali.
Pogrążając się w spirali pytań i zamieniając się w swoistego flagelanta, spotęgujemy u siebie poczucie zwątpienia i niepokoju.
To wywołuje szereg skutków psychosomatycznych (cielesno-umysłowych) i możemy zburzyć podwaliny naszego zdrowia fizycznego.
Jeśli czujemy takie trudności bądź zauważamy u naszych bliskich niewidoczne rany, powinniśmy się zgłosić do specjalisty lub popchnąć do zgłoszenia się taką osobę. Pomoc oferują miasta i państwo.
Gdy niewidoczna rana krwawi — gdzie należy się zgłosić?
Naturalnym jest nie być pewnym, czy potrzebuje się pomocy, czy jeszcze damy radę sami. W jakimkolwiek wypadku należy się zwrócić do pomocy — nikt nie ma prawa nam wytknąć, że to jeszcze nie jest „ten stan”, aby szukać pomocy.
Powszechnie „ten stan” jest uznawany przez nie-specjalistów za szkodliwy dopiero w momencie, gdy taka osoba jest już poza zasięgiem pomocy. Należy zwrócić się po pomoc, gdy myśli są trudne, uczucia nieczytelne i męczące, a samopoczucie nie przynosi nam uśmiechu na twarz. Unikanie specjalisty to witanie się z grabarzem, i nie jest to hiperbola.
„Wilno zdrowiej” od tej jesieni udziela pomocy psychologicznej. Uzyskać pomoc można w trybie zdalnym, ale też na żywo, a nawet poprzez aplikację mobilną. Należy obrać najbliżej preferencji leżący sposób. Więcej informacji znajduje się pod adresem vilniussveikiau.lt.
Istnieje możliwość otrzymania pomocy poprzez aplikację mobilną dla pracowników medycznych i sektora oświaty.
Pamiętajmy, że pierwszym okopem obronnym przed wirusem jesteśmy my sami — nasza siła woli, niestrwożone serce i otwarta głowa.
Inf. własne
Na podst. vilnius.lt, BNS, własne