Od marca 2020 r. Europejski Bank Centralny w ramach stymulowania gospodarki w czasie pandemii wydał 1,85 bln euro. Jako jedyne medium na Litwie przyglądamy się części tych zakupów.
Nadzwyczajny program zakupów w czasie pandemii (PEPP, po litewsku – specialioji pandeminė pirkimų programa, SPPP) jest specjalnym rodzajem standardowych Programów Zakupów Majątkowych, prowadzonych przez Europejski Bank Centralny (EBC) w ramach ilościowego luzowania polityki pieniężnej. Mówiąc prościej – jest to zwiększanie podaży pieniądza na rynku w celu stymulowania gospodarki. Główną rolą EBC jest dbanie o stabilność cen w strefie euro, do której należy 19 krajów, poprzez utrzymywanie inflacji w okresie średnim na poziomie bliskim 2 proc.
Banki centralne na zakupach
Gdy ktoś próbuje sobie wyobrazić tysiąc ciężarówek wyładowanych banknotami, od razu nasuwa się refleksja, na co idą takie pieniądze. W przypadku należącego do Eurosystemu Banku Litwy są to przeważnie rządowe obligacje o różnych oprocentowaniu. W ciągu roku nasz bank centralny zakupił ich na kwotę 360 mln euro. Zakupy EBC są o wiele bardziej zróżnicowane.
– W listopadzie 2019 r. Eurosystem powrócił do zakupów na podstawie programu zakupów majątkowych (APP). Program zakupu w sektorze przedsiębiorstw jest częścią APP, którego celem jest utrzymanie inflacji strefy euro, bliskiej 2 proc. w średnim okresie. W ramach tych zakupów Eurosystem w styczniu 2021 r. miał zakupione papiery wartościowe na sumę 256,3 mld euro – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Andrius Balčiūnas, starszy analityk działu operacji Eurosystemu w Banku Litwy.
Jak wyjaśnia ekspert, w celu osiągnięcia programowych celów Eurosystem może kupować obligacje z oceną inwestycyjną (najwyższy rating kredytowy) o terminie od 6 miesięcy do 30 lat. W razie gdyby firma lub jej papiery wartościowe nie uzyskały odpowiedniego ratingu kredytowego, jakość inwestycji mogą zapewnić gwarancje spełniające określone wymogi. Jedynym warunkiem jest, żeby emitent papierów wartościowych był rezydentem strefy euro. W portfelu obligacji, wartym 256,3 mld euro, prawie dwie trzecie stanowią korporacje z Francji i Niemiec.
Łącznie EBC dysponuje w swoim portfelu 1609 obligacjami korporacyjnymi od 344 firm. Są wśród nich producenci samochodów (m.in. Daimler – 37 obligacji, BMW – 27 obligacji, także Volkswagen, Fiat, Renault, Peugeot), koncerny petrochemiczne (m.in. OMV, Repsol, Total) czy inne znane marki (m.in. Nestlé, Nokia, Louis Vuitton, Philips czy Ryanair). Dziwić może obecność spółek państwowych, których finansowania ze środków publicznych zabrania prawo unijne (m.in. Deutsche Bahn, Deutsche Post, TenneT) oraz marek niekojarzących się raczej z Europą – jak amerykańska Coca-Cola czy indyjski ArcelorMittal.
– Mogą być kupowane papiery wartościowe wierzycielskie, których emitent jest rezydentem strefy euro, jeśli jego firma macierzysta jest zarejestrowana w innym kraju, jeśli przestrzega się pozostałych kryteriów – wyjaśnia to drugie Andrius Balčiūnas. I chociaż zrozumiałe jest, że zakupy EBC służą utrzymywaniu wskaźnika inflacji w określonych granicach, to trudno w tym momencie stwierdzić, czy istnieje dostatecznie silne zabezpieczenie przed emisją obligacji przez koncerny spoza Europy przez zarejestrowane w strefie euro spółki córki w celu finansowania swojej działalności na rynku europejskim.
Czytaj więcej: Europa Środkowa z potencjałem silnego wzrostu
Kto ma łatwiejszy dostęp do gotówki
Osobną kwestią są obligacje firm należących do państw. Chociaż art. 123 Traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej zakazuje udzielania pożyczek tego rodzaju firmom przez banki centralne, okazuje się, że nie dotyczy to emitowanych przez nie obligacji – o ile spełniony jest jeden warunek.
– Zakupy papierów wartościowych takich podmiotów obowiązują ostrzejsze ograniczenia, np. to, że Eurosystem nie ma prawa brać udziału we wstępnym rozpowszechnianiu papierów wartościowych takich podmiotów, tj. na rynku kupuje tylko już wyemitowane papiery wartościowe – wyjaśnia „Kurierowi” Andrius Balčiūnas z Banku Litwy.
Oznacza to, że np. obligacje Deutsche Bahn (niemieckie państwowe koleje) o wartości 300 mln euro, oprocentowane na 0 proc. i z terminem wykupu 14 lutego 2024 r., EBC nabył na rynku wtórnym, a nie bezpośrednio u emitenta. Jest to sytuacja bez wątpienia bardzo wygodna dla Deutsche Bahn, bo żaden bank nie udzieliłby żadnej firmie kredytu na pięć lat przy zerowych odsetkach – zwłaszcza jeśli ta firma, jak Deutsche Bahn, jest już i tak mocno zadłużona (w końcu 2019 r. brakowało jej 3 mld euro, o czym ostrzegał niemiecki urząd kontroli finansowej). W przypadku zakupów w ramach APP czy PEPP Europejski Bank Centralny nie musi się martwić opłacalnością inwestycji, tylko wskaźnikiem inflacji, jaki ma do osiągnięcia poprzez tak wydane pieniądze – czyli część zakupów wręcz z założenia musi się wiązać ze stratą. Są to warunki finansowania (i środki, jakie posiada do dyspozycji!), jakich nie ma żaden inny bank w Europie. Otwarte pozostaje pytanie, jaki interes miał w kupowaniu obligacji takich obligacji Deutsche Bahn pierwotny ich kupiec (mógł to być np. fundusz inwestycyjny, firma ubezpieczeniowa, bank czy fundusz emerytalny – o ile dysponował kwotą 300 mln euro) – zwłaszcza jeśli (tak należy założyć) nie miał w chwili ich kupowania stuprocentowej pewności, że będzie mógł je odsprzedać dla EBC.
Jako obywatele Litwy możemy czuć się w takiej sytuacji potraktowani niesprawiedliwie. Nie ma szans, żeby np. litewskie koleje „Lietuvos geležinkeliai” uzyskały rating kredytowy czy gwarancje pozwalające na uzyskanie podobnego zastrzyku gotówki, na jaki może liczyć Deutsche Bahn – mimo iż należymy do tej samej strefy euro i w ten sposób pośrednio dokładamy się do takich zakupów obligacji przez EBC.
Zadawajmy pytania
Na 1609 zakupionych przez Europejski Bank Centralny obligacji trzy czwarte są oprocentowane na nie więcej niż 2 proc. Może to być zgodne z założonymi celami inflacyjnymi EBC, ale czy nie stwarza nierównej sytuacji na rynku? Dzięki APP i PEPP wielkie korporacje posiadają dostęp do bardzo tanich (oprocentowanie 2 proc. i mniej!) instrumentów finansowych na potrzeby utrzymania płynności finansowej, inwestycji czy nawet potencjalnie – kreatywnej księgowości i unikania podatków. Tymczasem mniejsze podmioty są skazane na o wiele droższe kredyty w bankach komercyjnych, których w dodatku dominujące na Litwie skandynawskie banki udzielają bardzo niechętnie i z wyłamywaniem przedsiębiorcom rąk. Stąd wydatki EBC w ramach PEPP wciąż budzą dużo pytań – i będziemy je zadawali, gdyż dotyczą pieniędzy naszych Czytelników.
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 10(28) 06-13/03/2021