Mija 81 lat od zbrodni katyńskiej. Wśród przeszło 20 tys. Polaków zgładzonych przez sowieckie NKWD w Katyniu i innych miejscach byli też sportowcy.
O pewnym brzasku w katyńskim lasku strzelali do nas Sowieci…” – recytował w balladzie „Katyń” bard Jacek Kaczmarski. Od sowieckich kul zginął kwiat polskich oficerów, inteligencja, przedstawiciele wielu dziedzin życia społecznego. Także sportowcy. Przez wiele lat pozostawali bezimienni. Choć w czasach PRL od czasu do czasu przez łamy gazet czy książek przemknęły ich nazwiska, metryczki pozbawione były najistotniejszej informacji – zamordowani w Katyniu, Starobielsku czy Ostaszkowie. Najczęściej historię zniekształcano enigmatyczną adnotacją: „Zginął na obczyźnie”.
Nieludzka ziemia
Historycy doliczyli się 263 nazwisk zamordowanych podczas wojny Polaków, którzy życie związali ze sportem. Wśród nich na „nieludzkiej ziemi” zastrzelono dziewięciu olimpijczyków, w tym dwóch medalistów igrzysk.
Z dalekiego Los Angeles w 1932 r. brązowy medal przywiózł ppor. Stanisław Urban, wioślarz, który w rywalizacji czwórek ze sternikiem dopłynął na trzecim miejscu. Siedem lat później brał udział w wojnie obronnej. Trafił do sowieckiej niewoli i został wtrącony do obozu jenieckiego w Kozielsku, a zginął w Katyniu.
Podobnie jak świetny jeździec Zdzisław Kawecki-Gozdawa. Ten w Berlinie trzy lata przed wybuchem wojny cieszył się z partnerami z olimpijskiego srebra we wszechstronnym konkursie konia wierzchowego.
Ówcześni sportowcy byli ludźmi wielce utalentowanymi. Często łączyli odległe, wydawałoby się, dyscypliny. Ppłk Franciszek Brożek w 1924 r. na igrzyskach w Paryżu rywalizował w strzelectwie, a wcześniej przez cztery lata był bramkarzem pierwszej drużyny Wisły Kraków. Swoją drogą interesujące, że niemal wiek później w barwach Białej Gwiazdy błyszczeli bracia bliźniacy Brożkowie, Paweł i Piotr. We wrześniu 1939 r. Franciszek Brożek walczył w wojskach Korpusu Ochrony Pogranicza. Był jeńcem Starobielska…
Co znamienne, władze PRL bardzo chętnie publikowały informacje o sportowcach zamęczonych i zabitych przez hitlerowców. Z kolei zbrodnie popełnione przez oprawców ze Związku Sowieckiego – ukrywano.
Czytaj więcej: Trybunał: „Katyń to zbrodnia wojenna”
Walka o ideały
Kpt. Tadeusz Kowalski również dzielił sportowe pasje w biegunowo innych sportach. Bronił barw piłkarskich klubów ze Lwowa – Czarnych i Pogoni, ale specjalizował się w łyżwiarstwie figurowym. Na polskim gruncie propagował tę dyscyplinę, w kolekcji osiągnięć zapisał wielokrotne mistrzostwo kraju w łyżwiarskich parach sportowych.
Przyjmuje się, że jedyną kobietą, która zginęła w Katyniu, była Janina Lewandowska, szybowniczka i spadochroniarka. Takim stwierdzeniem dopuścilibyśmy się jednak ogromnego uproszczenia. Była córką gen. Jana Dowbora-Muśnickiego, w Poznaniu ukończyła konserwatorium muzyczne i występowała jako śpiewaczka kabaretowa. Jednak brak zgody ojca i niekoniecznie wybitny głos nie pozwoliły jej na zrobienie kariery estradowej.
Jej pasją stało się lotnictwo (zachwyciła się nim podczas pokazów na poznańskiej Ławicy). Jako pierwsza Europejka w 1930 r. wykonała skok na spadochronie z wysokości pięciu kilometrów.
Trafiła do niewoli sowieckiej, więziono ją w obozie w Ostaszkowie, a następnie w Kozielsku. Uczestniczyła w tajnym życiu religijnym obozu, wypiekając opłatki hostii, za co szykanowały ją obozowe władze. Stamtąd wywieziono ją w nieznanym kierunku, a najprawdopodobniej 22 kwietnia 1940 r. zamordowano, w dniu jej 32. urodzin.
Przez lata ukrywano fakt, że w Lesie Katyńskim odnaleziono szczątki kobiety. Dopiero w 2005 r. oficjalnie zidentyfikowano jej czaszkę. Dwa lata później Lewandowską pośmiertnie awansowano do stopnia porucznika.
Józef Mackiewicz, pisarz i poeta, w maju 1943 r. po odkryciu przez Niemców grobów zamordowanych Polaków, na zaproszenie niemieckie i za zgodą polskich władz podziemnych, udał się do Katynia jako obserwator ekshumacji zwłok. Wtedy to w obecności Mackiewicza natrafiono na szczątki Janiny Lewandowskiej. Po powrocie pisarz udzielił obszernego wywiadu, pt. „Widziałem na własne oczy”, dając dowód na wstrząsające odkrycie. „Powinniśmy prowadzić walkę z komunizmem na śmierć i życie. To nie jest walka o piłkę w tenisie ani o bilę w bilardzie lub wieżę w szachach. To jest walka o najszczytniejsze ideały ludzkości” – po latach podkreślał Mackiewicz.
A inny z poetów, Zygmunt Łotocki, w wierszu „Narciarze” pisał: „Na wysokich przełęczach dotykamy rękoma nieba, jak żaglowce na wietrze przepływamy po zimnych graniach…”. Nie przypadkiem go cytujemy. Łotocki, mistrz świata w łucznictwie, stracił życie w Katyniu.
Czytaj więcej: Wileńskie ślady zbrodni katyńskiej
Oni również polegli w Katyniu, Kozielsku, Charkowie…
Władysław Anczyc – narciarz (AZS Kraków); Antoni Bober – kajakarz (AZS Kraków); Jerzy Dudzik – lekkoatleta (Cracovia); Adam Kogut – piłkarz (Cracovia); Marian Kurleto – lekkoatleta (Cracovia); Władysław Kuryluk – narciarz, współtwórca AZS Kraków, lekarz sportowy; Bohdan Martini – piłkarz (Czuwaj Przemyśl); Adam Obrubański – pierwszy polski sędzia piłkarski, który prowadził zagraniczny mecz, działacz Wisły, kapitan związkowy PZPN (selekcjoner reprezentacji); Wacław Znajdowski – prezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki; Alfred Zimmer – piłkarz (Pogoń Lwów); Antoni Bogdanowicz – wioślarz, narciarz (AZS Kraków); Jerzy Jacyna – jeździec (Małopolski Klub Jazdy Konnej); Jerzy Nadolski – pierwszy dyrektor AWF w Warszawie; Tadeusz Ramza – narciarz (AZS Kraków); Edward Skucha – koszykarz (Cracovia); Władysław Kowalski – piłkarz (Wisła Kraków).
Szymon Dudek
Fot. wikipedia, NAC
Artykuł opublikowany w wydaniu magazynowym “Kuriera Wileńskiego” nr 15(42) 10-16/04/2021