8 maja przypada kolejna, 76. rocznica zwycięstwa aliantów nad III Rzeszą. Dla Europy Zachodniej data ta faktycznie oznaczała zakończenie II wojny światowej, jednak sytuacja krajów Europy Środkowo-Wschodniej była odmienna. Okupację nazistowską zamieniła okupacja sowiecka.
Obecne władze na Kremlu bardzo lubią mówić o wyzwoleniu tej części Europy spod okupacji niemieckiej. Od wielu lat takie stanowisko Moskwy krytykuje znany brytyjski dziennikarz Edward Lucas. „To jest błędne przekonanie, które bardzo lubi rozpowszechniać Rosja. Na zasadzie, że została wyzwolona Europa Wschodnia. To jest nieprawda. Jeśli będziemy patrzyli wyłącznie na tryumf i bohaterstwo końca wojny, to wówczas uciekają nam z pola widzenia kwestie dotyczące początku wojny i to, co stało się w Europie Wschodniej po zakończeniu wojny” – mówił przed rokiem dziennikarz, którego oświadczenie rozpowszechniło litewskie MSZ.
Brak zgody na powtórną okupację
II wojna światowa oficjalnie rozpoczęła się 1 września 1939 roku, kiedy hitlerowskie Niemcy zaatakowały Polskę. Kilka tygodni później, bez wypowiedzenia wojny, na terytorium II Rzeczypospolitej wkroczyła Armia Czerwona. Do 22 czerwca 1941 r. Niemcy i ZSRS faktycznie były sojusznikami. Właśnie w tym okresie, poprzedzającym wojnę rosyjsko-niemiecką, zostały okupowane przez sowietów kraje bałtyckie. Kapitulacja III Rzeszy nastąpiła 8 maja 1945 r., ale już rok wcześniej sowieci wkroczyli na terytorium Litwy. 13 lipca, wraz z Armią Krajową, oddziały sowieckie opanowały Wilno. 1 sierpnia zajęły Kowno. Kłajpeda została wyzwolona w styczniu 1945, a Mierzeja Kurońska miesiąc później. Faktycznie od razu na terytorium Litwy sowieci rozpoczęli aresztowania.
– Teraz na Litwie panuje takie podejście, taka narracja historyczna, że 8 maja, czyli dzień zakończenia II wojny światowej nie jest dniem wolności. Jedna okupacja – nazistowska – została zamieniona na sowiecką. Litwa, podobnie jak Łotwa i Estonia, nie odzyskały niepodległości i samodzielności. Od razu też rozpoczęły się represje ze strony sowietów. Były areszty i wywózki. Chociaż Karta Atlantycka mówiła, że wszystkie kraje, które straciły wolność w wyniku niemieckiej okupacji, muszą ją po zakończeniu wojny odzyskać. O tym, że Litwa nie zgodziła się na kolejną okupację, świadczy ruch oporu, który rozpoczął się już w 1944 roku. Najbardziej intensywne walki przypadają na lata 1945-46 – wskazuje w rozmowie z „Kurierem Wileńskim” historyk Arūnas Bubnys, dyrektor generalny Litewskiego Centrum Ludobójstwa i Oporu.
Czytaj więcej: Jedna wojna, trzy zakończenia… A ilu w końcu zwycięzców?
Ruch oporu
Represje zaczęły się już w lipcu 1944 roku. To wówczas sowieci zaatakowali m.in. wileńskie AK. Wywózki trwały faktycznie do 1953 roku, kiedy zmarł Stalin. Od razu po wkroczeniu sowietów na terytorium Litwy Litwini zaczęli tworzyć oddziały partyzanckie. Szacuje się, że w latach 1944-53 przez litewski ruch oporu przewinęło się ok. 50 tys. osób. Z rąk sowietów zginęło ponad 20 tys. partyzantów. Większość z nich miało 16-21 lat.
– Bardzo często to byli dawni oficerowie Wojska Litewskiego. Przeważnie niższej rangi, czyli powiedzmy od porucznika do kapitana. Oficerów wyższej rangi było bardzo mało. To oni stanęli na czele partyzanckich oddziałów. Natomiast szeregowymi partyzantami zazwyczaj stawali się młodzi ludzie pochodzący ze wsi, którzy w pierwszej kolejności uciekali od przymusowego poboru do Armii Czerwonej. Zresztą uciekanie od poboru dotyczy nie tylko młodych Litwinów. Tak samo działo się i z przedstawicielami innych narodów, w tym również Polaków – podkreślił Bubnys.
Na początku ruch partyzancki miał charakter spontaniczny. Pierwszy okres faktycznie zakończył się, kiedy sowieci w lipcu 1945 r. ogłosili amnestię dla osób uciekających od poboru. Wówczas „z lasu” wyszło prawie 40 tys. osób. W latach 1946-48 oddziały partyzanckie stały się mniejsze, ale lepiej zorganizowane. Później, do 1953 roku, partyzantka liczyła ok. 2 tys. osób. Pojedynczy bojownicy działali do lat 60-tych XX wieku. Uważa się, że ostatnim partyzantem, który nie poddał się sowietom, był Stasys Guiga-Tarzanas, który ukrywał się do 1986 roku w rejonie święciańskim, gdzie też umarł.
Arūnas Bubnys dodaje, że ruch partyzancki działał przeważnie na terenach wiejskich, chociaż w miastach również działały organizacje konspiracyjne. Było sporo organizacji młodzieżowych. Niektóre rozpoczęły działalność jeszcze w czasach niemieckiej okupacji, jak na przykład Litewska Armia Wolności, która wtedy raczej stawiała opór cywilny, a po przyjściu sowietów włączyła się w opór zbrojny.
Czytaj więcej: Zakończenie wojny – oczyma wilnian
Błąd roku 1940
Historyk nie wyklucza, że gdyby w 1940 r. władza Litwy okazała sowietom opór zbrojny, to sytuacja powojenna mogła wyglądać inaczej.
– Sądzę, że to miało wpływ na powojenny status Litwy. Podczas spotkań przywódców alianckich Roosevelta, Churchilla i Stalina, ten ostatni zawsze podkreślał, że po wojnie ZSRS musi nie tylko otrzymać terytoria należące przed 1939 rokiem, ale również otrzymać kompensatę, w postaci m. in. Wschodnich Prus czy południowego Sachalinu. Te terytoria nie należały przed wojną do ZSRS. W podobny sposób argumentował przynależność do ZSRS krajów bałtyckich. Jednym z argumentów był brak oporu w 1940 roku. Aczkolwiek alianci nie uznali aneksji krajów bałtyckich, to jednak nie widzieli potrzeby kłócić się ze Stalinem i iść na otwarty konflikt. Oczywiście argument Stalina pod względem prawnym był słaby, ale generalnie został zaakceptowany. Więc sądzę, że gdyby Litwa okazała opór zbrojny w 1940 r., to po wojnie mogła uzyskać status podobny do Polski lub Czechosłowacji – podkreśla szef Centrum Ludobójstwa i Oporu.
W latach 1941-45 z rąk niemieckiego okupanta zginęło ok. 250 tys. osób. Absolutną większość stanowili Żydzi. Szacuje się, że w czasie wojny na Litwie zginęło 195 tys. osób narodowości żydowskiej. Do obozów koncentracyjnych trafiło 30 tys. osób.