Święty Antoni Wielki powiedział kiedyś: „Przyjdą takie czasy, że ludzie będą szaleni, i gdy zobaczą kogoś przy zdrowych zmysłach, powstaną przeciw niemu mówiąc: Jesteś szalony, bo nie jesteś do nas podobny”. Wydaje się, że to proroctwo egipskiego pustelnika, żyjącego na przełomie III i IV w., spełnia się na naszych oczach.
Rzeczy, które jeszcze niedawno uważane były przez wszystkich za idiotyczne, są obecnie traktowane na serio, nawet przez ludzi światłych i wykształconych. Jednym z krajów, w których zbiorowe szaleństwo sięga dziś zenitu, jest Kanada pod rządami Justina Trudeau. Najlepszym tego przykładem jest przypadek 27-letniej działaczki społecznej z Iraku – Nadii Murad.
Jest ona z pochodzenia jezydką, a więc przedstawicielką grupy religijnej, która była poddana szczególnie krwawym prześladowaniom przez dżihadystów z Państwa Islamskiego. Muzułmańscy fanatycy zamordowali na jej oczach matkę i sześciu braci. Ona sama dostała się do niewoli, gdzie była torturowana, przypalana papierosami i wielokrotnie gwałcona. Cudem udało jej się uciec i zamieszkała w Niemczech, gdzie żyje pod stałą ochroną służb specjalnych. Od 2015 r. podróżuje po świecie, działając na rzecz pomocy uchodźcom, którym grozi śmierć z rąk islamistów.
Została specjalną ambasadorką ONZ ds. handlu ludźmi. Uhonorowano ją też Nagrodą Havla, Nagrodą Sacharowa, a w końcu w 2018 r. – Pokojową Nagrodą Nobla. Swoje traumatyczne przeżycia opisała w dwóch książkach: „Jestem waszym głosem. Dziewczyna, która uciekła Państwu Islamskiemu i walczy przeciwko przemocy i niewolnictwu” oraz „Ostatnia dziewczyna. Moja historia w niewoli i moja walka przeciwko Państwu Islamskiemu”. Niedawno w klubie dla dziewcząt w bibliotece w Toronto miała się odbyć prezentacja jej publikacji oraz dyskusja z autorką.
Okazało się jednak, że dyrektorka szkoły, niejaka Helen Fisher, zakazała uczennicom udziału w spotkaniu, twierdząc, że książki Nadii Murad promują islamofobię, czyli nienawiść do muzułmanów. Jezydka uznana została za persona non grata, a jej książki wycofano z biblioteki szkolnej jako nieprawomyślne. Na stronie internetowej wspomnianej placówki oświatowej można przeczytać, że szkoła zaangażowana jest w propagowanie różnorodności. Za tymi górnolotnymi stwierdzeniami stoi jednak ochrona zbrodniarzy przed krytyką oraz dyskryminacja ofiar ocalałych z ludobójstwa. Czyż nie spełnia się proroctwo św. Antoniego?
Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 50(144)11-17/12/2021