Więcej

    Człowiek jako nawóz

    W październiku zeszłego roku katolicki arcybiskup Michael Jackels, ordynariusz archidiecezji Dubuque w stanie Iowa w USA, napisał list duszpasterski do swoich wiernych. Stwierdził w nim, że tradycyjne pogrzeby na cmentarzach stają się coraz większym problemem ekologicznym, ponieważ zajmują duże połacie gruntów, wypełniają ziemię betonem, zużywają surowce naturalne, takie jak drewno, a także zanieczyszczają wody gruntowe odpadami pochodzącymi z balsamowania.

    Zdaniem wspomnianego hierarchy dobrym wyjściem nie jest też spalanie zwłok w krematoriach, ponieważ kremacja także zanieczyszcza środowisko naturalne. W tej sytuacji dostojnik zaproponował dwa ekologiczne rozwiązania. Pierwszym z nich jest hydroliza alkaliczna, zwana też akwamacją. Na czym polega ów proces? Otóż ciało zmarłego wkładane jest do jedwabnej torby, umieszczonej na metalowej ramie, a stamtąd ładowane do specjalnej maszyny w kształcie bębna, zwanej resomatorem. Maszyna wypełniana jest mieszanką wody oraz wodorotlenku potasu, gdzie zwłoki podgrzewane są do temperatury ok. 160°C. W ciągu trzech godzin ciało rozkłada się, zaś efektem całego procesu jest grudka białego proszku (najczęściej przekazywana rodzinie) oraz niewielka ilość zielono-brązowej cieczy, która zostaje „recyklowana do ekosystemu”, czyli wpuszczana w glebę. W swym liście abp Jackels zachęcił także wiernych do korzystania z innego rodzaju pochówku, czyli kompostowania ciał.

    Taki rezultat uzyskuje się poprzez włożenie zwłok do stalowego kontenera wypełnionego lucerną, wiórami drewna oraz słomą, które przyspieszają rozkład. Ciało podgrzewane jest do temperatury 55°C, by zabić ewentualne zarazki. W ten sposób uzyskuje się naturalny nawóz, który można później wykorzystać do użyźniania gleby. O tym, że nie jest to scenariusz filmu science fiction, przekonuje przykład laureata Pokojowej Nagrody Nobla z 1984 r., anglikańskiego biskupa Desmonda Tutu z Republiki Południowej Afryki, który zmarł 26 grudnia. Zgodnie ze swoim życzeniem został po śmierci poddany hydrolizie alkalicznej. Część działaczy ekologicznych ma nadzieję, że powyższy przykład skłoni władze różnych Kościołów na świecie, by zachęcały swoich wiernych do tego rodzaju pochówków. Powstaje oczywiście pytanie: gdzie w tym wszystkim znajduje się szacunek dla ludzkiego ciała, które traktowane jest jak przemysłowy odpad?   


    Komentarz opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 2(6) 15-21/01/2022