Więcej

    Rafał Dzięciołowski: „Józef Mackiewicz powinien wrócić do Wilna”

    Czytaj również...

    Gdyby Józef Mackiewicz dokonywał oceny sytuacji dzisiaj, uznałby Rosję Putina za największe zagrożenie dla zachodniej cywilizacji – mówi „Kurierowi Wileńskiemu” Rafał Dzięciołowski, dziennikarz, prezes Fundacji Solidarności Międzynarodowej.

    Rafał Dzięciołowski – dziennikarz, komentator polityczny zajmujący się zagadnieniami transformacji w Europie Środkowo-Wschodniej, prezes Fundacji Solidarności Międzynarodowej
    | Fot. Liudas Masys/zw.lt

    Jak wyglądało Pana pierwsze spotkanie z twórczością Józefa Mackiewicza?

    Odpowiem bardzo banalnie. Był to 1984 r., pierwsze wydanie powieści „Lewa wolna”. Było to jeszcze wydanie londyńskie, przemycone do Polski. Całkowicie mnie urzekło sposobem spojrzenia na 1920 r. Z jednej strony było ono całkowicie antykomunistyczne, a więc zakazane w PRL, ale z drugiej – wolne od takiej dydaktycznej, wyidealizowanej narracji, która dominowała w podziemiu. To dzieło doskonałe literacko, zresztą – doskonały, gotowy scenariusz fascynującego filmu. Dopiero potem poznałem publicystykę Mackiewicza, która była dla mnie jak haust świeżego powietrza. Tak jak niektórzy sięgają po Pismo Święte i tam odnajdują równowagę, rozróżnienie pomiędzy prawdą a fałszem, tak ja – oprócz Pisma Świętego – sięgałem po Mackiewicza. To jeden z najwybitniejszych polskich prozaików XX w., tymczasem jego potencjał jest niedoceniony.

    Mackiewicz pokazuje w swojej twórczości nie tylko nieoczywisty, czasem budzący kontrowersje obraz polskiego wojska, ale także obala mit o całkowicie polskich, utraconych Kresach, pokazując, że kwestie narodowościowe na terenach włączonych po wojnie do Związku Sowieckiego nie były wcale oczywiste. Czy jego spojrzenie miało wpływ na to, jak postrzegał Pan mieszkańców Białorusi, Litwy czy Ukrainy, gdy odwiedził Pan te tereny?

    Tak, choć oczywiście w latach 80. zagadnienie Polaków na Wschodzie było dla mnie kompletnie abstrakcyjne. Mieliśmy problem we własnym kraju, we własnym mieście, w Warszawie. Mieliśmy totalitarny reżim, który zaglądał nam do głów. Chciał sprawdzać, co czytamy, o czym myślimy, usiłował dyktować wybory moralne i życiowe. My jako młodzi ludzie usiłowaliśmy oczywiście to jarzmo zrzucić i obalić komunę w Polsce. Powiem ze wstydem, że moja wiedza na temat narodów Wschodu była wówczas żadna. Był to oczywiście skutek tego homogenatu komunistycznego, jaki władzom udało nam się wtłoczyć do głów. Miałem wrażenie, że za wschodnią granicą Polski Ludowej zaczyna się Sowiecja, gdzie żyją Sowieci. Przełomem były dla mnie lata 1989 i 1990, a także styczeń 1991 r., gdy przyjechałem do Wilna pod wieżę telewizyjną. Byłem tu trzy dni po wydarzeniach z 13 stycznia. Zobaczyłem mnogość bytów politycznych, narodowych, co mnie nie przeraziło, ale urzekło.

    Józef Mackiewicz zmarł 31 stycznia 1985 r. w Monachium. Miesiąc później urna z prochami pisarza została wysłana do Londynu, gdzie umieszczono ją w kolumbarium przy kościele św. Andrzeja Boboli. Zgodnie z jego ostatnią wolą jego prochy mogą być przeniesione tylko do Wilna, na Rossę. 20 czerwca 1985 r. zmarła Barbara Toporska, towarzyszka życia Mackiewicza. W testamencie sporządzonym niedługo przed śmiercią zapisała: „Zabraniam pod jakimkolwiek pozorem przeniesienia urny z prochami mego męża czy to do PRL, czy sowieckiego Wilna. Ma pozostać w krypcie przy kościele polskim Andrzeja Boboli aż do chwili, gdy jego rodzinne miasto zostanie uwolnione spod ustroju komunistycznego”. Na zdjęciu: w podwileńskiej osadzie Czarny Bór znajduje się dom Józefa Mackiewicza i Barbary Toporskiej. Mieszkali tutaj prawie 10 lat, od połowy lat 30. aż do ucieczki przed Armią Czerwoną w lecie 1944 r.
    | Fot. Liudas Masys/zw.lt

    Czytaj więcej: Pisać jak Józef Mackiewicz. Warsztaty w dawnej posiadłości mistrza pióra

    Zacząłem studiować ten temat. Najpierw była wydana jeszcze w podziemiu książka Bohdana Skaradzińskiego „Białorusini – Litwini – Ukraińcy. Nasi wrogowie – czy bracia?”, potem także Mieroszewski i Giedroyc. Jako młody człowiek rozumiałem, że w tym doświadczeniu, przez które przechodziliśmy nie jesteśmy sami, są także inni zniewoleni, i to właśnie była perspektywa, która zdeterminowała moje spojrzenie na Wschód. Postulat solidarności z tymi, którzy są tak samo uciśnieni jak my, brzmi może dzisiaj romantycznie, ale romantyzmem nie jest.

    Pierwszym warunkiem odzyskania niepodległości była abdykacja z polskiego Wilna czy Lwowa. Niezmienność granic, postulowana przez Giedroycia, jest dzisiaj dla kolejnego pokolenia oczywista, ale gdybyśmy wówczas dali się wciągnąć w konflikty terytorialne, bylibyśmy nimi całkowicie sparaliżowani także dzisiaj, czego przykładem może być Armenia i Azerbejdżan. Dziś mamy silną tożsamość narodową nie wśród Polaków, ale także wśród Litwinow i Ukraińców, i nie jest to zagrożenie, wręcz przeciwnie, razem możemy wiele zbudować, zwłaszcza w kontekście zagrożenia ze strony Rosji.

    W czwartek 20 stycznia zainaugurowano ustanowiony przez Sejm RP Rok Józefa Mackiewicza w Wilnie – mieście, w którym pisarz, publicysta i działacz Polski mieszkał. Udział w uroczystościach wzięli m.in. wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Gosiewska i szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk
    | Fot. Liudas Masys/zw.lt

    Dziś o wiele wyraźniej niż w 2008 r. brzmią słowa śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, które wypowiedział w Tbilisi: „Dziś Gruzja, jutro Ukraina, a później może i czas na mój kraj”. Widzimy, że nie była to pesymistyczna wizja, ale realna, bo dziś Putin wyciąga rękę po Ukrainę i mówi o Polsce czy sąsiednich krajach jako państwach o ograniczonej suwerenności. Jestem głęboko przekonany, że dziś granic Europy broni ukraińska armia pod Donbasem…

    Patrząc na dzisiejszą Rosję, można mieć wrażenie, że Mackiewicz pomylił się, utożsamiając zagorzenie z komunizmem. Był niewątpliwie wrogiem Związku Sowieckiego, jednak można się spotkać z zarzutem, że idealizował nieco carską Rosję, jaką znał ze swojego dzieciństwa…

    Myślę, że nie. Rzeczywiście, pisząc o carskiej Rosji, często czynił to w kontekście porównania do komunizmu. I każdy uczciwy człowiek musi przyznać, że w tym kontekście wypadała ona pozytywnie. Zwracał uwagę na barbarzyństwo komunizmu w konfrontacji z caratem, w kontekście tego, że nawet sprawca zamachu na władcę nie został skazany na śmierć, a komuniści mordowali tysiące bez uzasadnienia. Totalitaryzm był czymś, co nie miało w historii analogii. Właśnie dlatego Mackiewicz zarzucał Józefowi Piłsudskiemu, że postawił odbudowę niepodległego państwa ponad walkę z tym potworem, który wyrastał na Wschodzie.

    Poza tym trzeba przyznać, że w czasach zaborów Polacy jakoś funkcjonowali w ramach tego carskiego państwa, na co zwrócili mi zresztą uwagę mieszkańcy Wilna. Bilans państwa autorytarnego w konfrontacji z totalitaryzmem wypada po prosty na plus.

    Nie wiemy jednak, jak Mackiewicz oceniłby dzisiejszą Rosję, która coraz wyraźniej zbliża się do bolszewizmu. Likwidacja Stowarzyszenia „Memoriał”, a więc instytucji, która stawiała mur pomiędzy Rosją sowiecką a współczesną, nazywając wprost zbrodnie komunizmu, pokazuje że ten kraj coraz wyraźniej zbliża się do bolszewickich tendencji. Właśnie dlatego wydaje mi się, że gdyby Mackiewicz dokonywał oceny sytuacji dzisiaj, uznałby Rosję Putina za największe zagrożenie dla zachodniej cywilizacji.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Jedna z biografii Mackiewicz, autorstwa Grzegorza Eberhardta, nosi tytuł „Mackiewicz. Pisarz dla dorosłych”. Mówił Pan o spotkaniu z twórczością pisarza w bardzo wczesnej młodości, a jak odczytuje Pan Mackiewicz po latach? Co się zmieniło?

    Bardzo wiele się zmieniło… Przede wszystkim, gdy zaczynałem go czytać, świat, o którym opowiadał, był w dużej mierze poznawczo dla mnie niedostępny – to zmieniło się wraz z upływem czasu, jak już o tym wspominałem.

    Myślę, że na moje rozumienie Mackiewicza obecnie ma wpływ jeszcze jedno bardzo ważne doświadczenie. To bardzo trudne doświadczenie bycia obcym we własnym kraju. Człowiek, którego los w pewien sposób jest tragiczny, mimo że ma rację, pozostaje niewysłuchany i marginalizowany…

    Czytaj więcej: Józef Mackiewicz: „Wróbel albinos”

    Udział w uroczystościach wzięli m.in. wicemarszałek Sejmu RP Małgorzata Gosiewska i szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk
    | Fot. Liudas Masys/zw.lt

    Nie mówię teraz wprost o sobie, wydaje mi się, że jest to doświadczenie dosyć uniwersalne. Jako młody człowiek zupełnie nie zwróciłem na nie jednak uwagi, wydawało mi się, że wystarczy energia i można przenosić góry, a dziś wiem, że można znaleźć się na pozycji takiego outsidera, jakim był Józef Mackiewicz, i mimo to pozostać wiernym sobie. Dla mnie to swego rodzaju szkoła.

    WIĘCEJ NIŻEJ | Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Na ile polityk powinien być gotowy do kompromisu? Na tyle, na ile nie niszczy to jego wewnętrznego systemu wartości. Jeśli pozwoli na zniszczenie tego systemu, traci rację swojej aktywności. Bo niby w imię czego ma być aktywny?

    Mackiewicz był odrzucany nie tylko za życia. Jednym z najbardziej wstrząsających momentów jego historii jest opis pogrzebu w Londynie. Czy uważa Pan, że to dobry pomysł, by prochy pisarza były przenoszone po raz kolejny? Gdzie w takim razie powinien on spocząć? 

    Myślę, że tę kwestię Mackiewicz rozstrzygnął w swoim testamencie. Powiedział w nim wprost, że w momencie, gdy nastaną takie warunki, ma spocząć w wolnej Litwie, na wileńskiej Rossie. Nie mam wątpliwości, że nieuszanowanie woli pisarza byłoby potwierdzeniem jego gorzkiego losu za życia, a na to nigdy nie powinniśmy pozwolić.

    Pozostaje oczywiście pytanie o to, czy są w tej chwili odpowiednie warunki, by ten testament zrealizować. To zależy nie tylko od decyzji polityków, ale przede wszystkim od woli rodziny, bo żyje nadal pani Halina Mackiewicz, córka pisarza, i to jej wolna jest tutaj najważniejsza, ale testament musimy honorować. Oczywiście wynika z tego, że absurdem, wręcz obrazą pisarza byłoby przenoszenie prochów pisarza do Polski.

    Czy pochówek na Rossie możliwy jest dzisiaj? No jasne. Uważam, że warunki są bardzo sprzyjające i w czasie, gdy mamy bardzo dobre relacje pomiędzy Warszawą a Wilnem. Można by w taki piękny sposób ukoronować obchody Roku Józefa Mackiewicza.

    Józef Mackiewicz
    | Fot. domena publiczna

    Wywiad opublikowany w wydaniu magazynowym „Kuriera Wileńskiego” nr 4(12) 29/01-04/02/2022

    Reklama na podst. ust. użytkownika.; Dzięki reklamie czytasz nas za darmo

    Afisze

    Więcej od autora

    Wileńskie groby nie ujawniają łatwo swoich tajemnic 

    Poszukiwania przywódcy wileńskich reformatów rozpoczęło Centrum Badania Ludobójstwa i Ruchu Oporu Mieszkańców Litwy (lit. Lietuvos gyventojų genocido ir rezistencijos tyrimo centras - LGGiRTC).  Inicjatywa wyszła od litewskich reformatów – Propozycja rozpoczęcia poszukiwań wyszła od środowiska litewskiego Kościoła reformowanego, dla którego niewątpliwie...

    Połączenie tradycji i współczesności. Noc Świętojańska w Rudominie

    Najkrótsza noc w roku jest hucznie obchodzona w Rudominie od wielu lat i stała się najważniejszym z wydarzeń organizowanych przez Centrum Kultury w Rudominie. W tym roku ponownie organizatorzy mówią o rekordowej widowni. Kolejny rekord w Rudominie i zaproszenie do...

    Film o sile pamięci przekazywanej z pokolenia na pokolenie

    Film powstawał w ubiegłym roku m.in. na Litwie. Realizatorzy odwiedzili okolice wsi Mamowo, Inklaryszki, Połuknie i oczywiście cmentarz na Rossie. W produkcję zaangażowali się również Polacy z Wileńszczyzny. O miejscach związanych z powstaniem styczniowym i jego bohaterami opowiadali: Irena...

    Zginęła cała wioska… Pamięć przywrócona [Z GALERIĄ]

    Ilona Lewandowska: Kim byli mieszkańcy Pirciupi w czasie wojny?  Rytas Narvydas: Zwykli, spokojni ludzie, zajmujący się rolnictwem, pszczelarstwem. Jeśli chodzi o skład narodowościowy, byli to przede wszystkim Litwini, choć wieś w okresie międzywojennym znajdowała się w granicach Polski. Dlaczego zginęli?...