Dziecko może oczyścić kartę kredytową rodzica, gdy ta będzie podłączona do aplikacji, z której korzysta pociecha. O tym przekonał się ojciec (imię i nazwisko znane redacji) kilkunastoletniej Dominiki.
– Córka od sześciu lat ma własny telefon komórkowy. Często grała na nim w różne gry i kupowała w internetowym sklepie Google Play Store postacie do gier, domy, ubranie dla nich. Pozwalałem jej na małe zakupy. Przykładowo, grając w grę Roblox, średnio miesięcznie wydawała ok. 20 euro. Tak już było od kilku lat – opowiada ojciec Dominiki.
Pewnego razu, robiąc zakupy przez telefon córki, ojciec podłączył kartę płatniczą do kolejnej aplikacji, z której korzysta córka. I, jak mówi, zupełnie o tym zapomniał. W grze Toca World, tak jak w realnym życiu, również trzeba wszystko kupować od nowa. Kupić w niej można dom, psa, meble itd.
-No i dosłownie kilka dni temu zacząłem otrzymywać powiadomienia, że są pobierane pieniądze z mojej karty. Byłem zaskoczony, na początku sumy wynosiły 2, 3, 5 euro. Pomyślałem, że to córka ściąga na potrzeby gry. Ale nagle zaczęły przychodzić rachunki na 90 czy 100 euro – tak ogółem straciłem ponad 300 euro – opowiada.
Ojciec bardzo się tym zaniepokoił, ponieważ karta była przy nim, z internetowej bankowości też nie korzystał, a pieniądze z konta znikały.
– Zadzwoniłem do żony, ona też o niczym nie wiedziała. Pierwsze, co mi przyszło do głowy, że ktoś złamał moje dane i teraz czyści mi konto. Więc zacząłem dzwonić do Banku SEB, tam mi powiedziano, że rzeczywiście zakupy są robione przez bankowość internetową za pomocą telefonu Apple. Kartę zablokowałem. Następnego dnia córka zapytała, dlaczego nie może nic kupić. Wtedy zacząłem sprawdzać jej telefon, okazało się, że to ona kupowała. Jedyny dobry zakup, jaki zrobiła, to kursy z języka angielskiego online za 89 euro. Rozmawialiśmy z nią o tym. Ona twierdzi, że wydawała po kilka euro i nie rozumie, jak mogła uzbierać się taka suma. Chciałbym przestrzec rodziców, żeby uważali na takie gry, a karty płatnicze oraz hasła do nich trzymali z dala od pociech – radzi ojciec.
Operatorzy sieci komórkowych w rozmowie z „Kurierem Wileńskim“ potwierdzają, że mają klientów, którzy co miesiąc wydają znaczne kwoty na Google Play lub Apple App Store.
„Mamy klientów, których wydatki w tych sklepach z aplikacjami osiągają co miesiąc kwoty w strefie trzech zer, więc spore wydatki na takie zakupy nie są niczym niezwykłym. Aby uniknąć takich problemów w przyszłości, należy ustawić kontrolę kosztów, jak również ustawić w telefonie tak zwane ustawienia kontroli rodzicielskiej, które ograniczają niektóre działania, chyba że zostanie wprowadzony specjalny kod zabezpieczający“ – mówi operator jednej z sieci komórkowych.
Główny ekonomista banku Luminor Žygimantas Mauricas w rozmowie z „Kurierem Wileńskim“ powiedział, że podobne przypadki zdarzają się dosyć często.
– To, że dzieci wydają pieniądze bez pozwolenia rodziców na różne sposoby, wiadomo już od dawna. Gdy tylko zaczęły pojawiać się komórki, były specjalne numery, na które dzwonisz i musisz za to płacić. O ile pamiętam, minuta kosztowała 5 litów. Dzieci wydzwaniały na ogromne sumy. Dzisiaj natomiast bankowość elektroniczna jeszcze bardziej ułatwiła nam wydawanie pieniędzy, wprowadziła szybkie zakupy internetowe, ekspresowe przelewy. Niestety, ale z tego mogą korzystać także dzieci bez wiedzy rodziców. Dzieci, które często bardzo dobrze znają się na technologiach, a czasami nawet lepiej niż rodzice, mogą z tego skorzystać i na przykład dokupić uzbrojenie ulubionemu bohaterowi gry sieciowej. I tak, kupując po kilka euro, może uzbierać się „ładna“ suma – mówi ekonomista.
Czytaj więcej: Polskie dzieci na Litwie uczą się z przestarzałych polskich podręczników lub wydanych po litewsku
Žygimantas Mauricas radzi, aby rodzice w żadnym wypadku nie ujawniali swoim dzieciom żadnych haseł, które mają jakiś związek z budżetem rodzinnym. Jeżeli chcą zacząć oswajać dzieci z pieniędzmi i ich wydawaniem, można założyć dziecku konto, na którym będzie ustawiony limit i rodzic będzie mógł kontrolować operacje.
Ieva Daniūnaitė, psycholog kierująca programem „Dzieciństwo bez przemocy” w Centrum Wsparcia Dziecka mówi, że im młodsze dziecko, zwłaszcza przed okresem dojrzewania, tym bardziej rodzic musi wiedzieć, co dziecko robi w sieci, z jakich aplikacji korzysta, w jakie gry gra. Psycholog zaleca również wprowadzić następującą zasadę: jeśli dziecko chce pobrać aplikację, musi najpierw zapytać rodziców. Ważne jest, aby rodzice znali urządzenia i gry używane przez dzieci oraz dzielili się z nimi swoją wiedzą na temat bezpiecznego korzystania z internetu.
Oprócz wszystkich niezbędnych i zabawnych rzeczy, z których możemy korzystać w internecie, istnieje tu wiele niebezpieczeństw – nieodpowiednie lub szkodliwe informacje, kontakty z nieznajomymi, wyciek danych osobowych. Ponadto wpadnięcie w niebezpieczne sytuacje w sieci może nastąpić szybciej niż w prawdziwym życiu i nie zależy to od wieku dziecka. Przedszkolak może z łatwością natknąć się na te same informacje, które znajduje nastolatek lub dorosły. Dzieci i młodzież są szczególnie narażone na ujawnienie danych osobowych i teleadresowych, ponieważ mogą mieć trudności ze zrozumieniem różnic między światem rzeczywistym a wirtualnym oraz intencji innych osób. Dlatego bardzo ważne jest, aby porozmawiać z dziećmi w bardzo konkretny sposób i ustalić, jakie informacje mogą być udostępniane, a jakie nie lub jak rozmawiać z nieznajomymi, np. jak zareagowałyby, gdyby ktoś poprosił o osobowe dane.
Informacje i dane osobowe są zwykle proszone przez nieznajomych. Dzieciom nie tylko należy zabronić komunikowania się z nimi, ale też pomóc rozpoznawać sytuacje, w których nieznajomi mogą wyłudzać dane. Często dzieci reagują na wiadomości od nieznajomych, ponieważ starają się być uprzejme lub nie wiedzą, jak zareagować w takim przypadku. Zwłaszcza samotne nastolatki bez przyjaciół i wsparcia częściej wchodzą w interakcje z nieznajomymi – podkreśla Ieva Daniūnaitė.
Czytaj więcej: Ławka babci, liczydło dziadka — dzieci z Pikieliszek w muzeum szkolnictwa